Dobra pękł scenariusz Ady, zajęło to 4h, ale i tak fajnie było oglądać i uczestniczyć w niektórych znanych już wydarzeniach, tylko z innej perspektywy. Nadal też podtrzymuję, że to obok Leona najlepsza część gry. Jedyny drobny mankament to walka
Ada zasłużyła tutaj na coś zdecydowanie lepszego.
Skoro już gra pękła, to można ogólnie podsumować.
Na plus
+ Całkiem niezła i rozbudowana historia jak na to uniwersum, plus kilka scenariuszy, które ładnie się przeplatają między sobą. Do tego każda postać ma coś dla siebie charakterystycznego jak np Leon dwa gnaty, Ada kuszę, Jake odrobinę bardziej rozbudowany system walki, Sherry paralizator itd.
+ Bot, w końcu nie przeszkadza, nie trzeba sobie nim zawracać głowy i troszczyć się jak poprzednio czy ma amunicję i pełne zdrowie, a i potrafi coś tam czasem odstrzelić. Chociaż akurat w tym elemencie Sheva była bardziej pomocna, no ale coś za coś.
+ Zróżnicowany gameplay. Capcom starał się wrzucić masę pomysłów, dlatego poza standardowym strzelaniem, nie zabraknie efektownych ucieczek, pościgów, pływania, czy innych celowniczków na pokładzie różnych maszyn, są też elementy skradanki choć to głównie u Ady, QTE również nie zawodzą. Jest widowiskowo, czyli tak jak to lubię. ;]
+ Zwiększona mobilność postaci, można w końcu chodzić i strzelać, tak samo przeładowywać broń. Nie brakuje też uników, turlania się i strzelania w pozycji leżącej. Ciekawą nowinką jest quick shots, który nieraz ratował mnie z opresji.
+ Dobry balans z amunicją - poza kampanią Jake'a u którego przynajmniej z początku jest jej niewiele - gra podrzuca jej tyle, że nie można zbytnio szaleć jak w innych strzelankach. Co nie znaczy, że jej zabraknie przy odpowiednim gospodarowaniu. Zawsze można się też rozejrzeć za skrzyniami z cennymi fantami, bo i tych w wielu miejscach nie brakuje.
+ Nawiązania do poprzednich części, m.in. do dwójki, czy piątki. Incydent w Raccoon City przewija się niejednokrotnie w dialogach. Nie brakuje też różnych smaczków, jak np z pewnym policjantem, który jest pierwszy dzień na służbie.
+ Dobre i wymagające walki z bossami (designersko też robią, zwłaszcza ostatni boss Chrisa mnie zniszczył)
+ Sporo zróżnicowanych terenów do zwiedzania.
+ Czas gry, przejście 4 kampanii zajęło mi ponad 25h, jak na obecne czasy i grę akcji to bardzo dużo.
+ Zdecydowana większość stających na drodze pokrak.
+ Całkiem przyjemne strzelanie. W końcu niektóre pukawki jak np karabiny mają niezłego kopa, w odróżnieniu do RE5. Oczywiście nie ma tutaj mowy o jakimś fenomenie w tym elemencie, ale jest dobrze.
Na minus
- Czasami jest duży chaos i kamera lubi się pogubić.
- Tylko niezła oprawa graficzna (tak na 6-7), co jak na Residenta jest porażką. Do tej pory zawsze główne gry z serii miały topową oprawę. Tekstury momentami to poziom PS2 i nawet mrok tego nie maskuje. Dobrze, że chociaż główne postaci są nieźle wykonane.
- W kampanii Jake'a za dużo jest walki w bliskim kontakcie, a jak na złe na drodze stoją nam najczęściej uzbrojeni przeciwnicy.
- Lianshang momentami wygląda bardzo słabo, gdy trafią się ciemne lokacje, a kolorystyka przypomina srakę, zdecydowanie jest lepiej gdy mamy tereny mocno rozświetlone neonami. Dziwne, że coś takiego dali na kluczową lokację w grze.
- Niektórzy przeciwnicy z kampanii Jake'a i Chrisa. Czyli jakieś połączenia ludzi z ważkami, pająkami i innymi strusiami. Gówno jak z jakiegoś RPG'a.
I w sumie tyle. Grało mi się przyjemnie, a to najważniejsze. Teraz pozostaje jeszcze Mercenaries i dokupienie reszty skillów. Dla mnie to bardzo dobra gra, tak na 8.