Przypomnijmy jedną z najgłupszych scen w grach w ogóle. xD Podobnie jak Słupek zdecydowanie bardziej preferuję system turowy i ten z FFX był dla mnie bardzo dobry. Można było z wyprzedzeniem reagować na sytuację. Może i gra była przez to ławtwiejsza, ale od czego była monster arena? Tutaj przynajmniej było jakieś wyzwanie, do dzisiaj pamiętam najbardziej mnie irytującego jumbo flata (glut, który łykał tylko magię). Dobre były też mini-gry pokroju łapania motyli, czy unikania błyskawic, a w takiego Blitzballa przegrałem jakieś 50h zdobywając wszystkie techniki i zbierając mocny team.