Wziąłeś pod uwagę, że taki RE4 praktycznie wyzbył się wszystkiego z czym kojarzona była seria RE? Np zapierdalanie po klucze, które ktoś ukrył na 10 piętrze posterunku policji i to w kiblu. Dalej skrzynie, taśmy do save'owania, statyczna kamera, celowanie (kierunek można było zmieniać tylko na górę i dół), wreszcie walkę z zombiakami raz na jakiś czas.
Dostaliśmy nieustanną i różnorodną akcję (np ochrona Ashley, obrona domku z Luisem, pokonywanie laserów itd), wprowadzono QTE (podczas scenek również), merchanta i kupowanie broni oraz upgrade'y, znacznie lepsze walki z bossami (Del Lago na łódce, El Gigante, czy Krauser, czy Mendez w płonącej chatce), czas gry również mocno się wydłużył do 20h. Sterowanie w teorii pozostało takie samo, czyli stoimy w miejscu, ale mamy za to pełną kontrolę nad prowadzeniem ognia (widok z nad barku jest teraz w każdej grze przy strzelaniu).
Fabuła ucierpiała, bo koncept gry był zmieniany kilka razy, na szczęście cała reszta daje radę i była na pewno ogromnym powiewem świeżości w skali serii (i nie tylko).
Sterowania jeszcze wtedy nikt się nie czepiał, ogrom zmian po prostu przytłaczał. Co okazało się po części "wadą", bo fanboje nie mogli przeboleć, że już im zombiak nie wyskoczy z szafy. O to zaczęto się czepiać w momencie premiery RE5, bo były już na rynku takie gry jak Gears Of War, Uncharted Drake's Fortune, czy Dead Space. W sumie słusznie, no ale twórcy musieliby przyspieszyć znacznie wrogów, bądź dać im broń palną. Ale wtedy to już w ogóle nie byłby RE.
Na pewno MGS3 nie odszedł tak bardzo i nie wprowadził tylu zmian względem poprzedników jak właśnie RE4. Nic dziwnego, że gra zasłużenie za innowacyjność zebrała bardzo wysokie noty i jest uważana za jedną z najlepszych gier wszech czasów.