A jak się miała sprawa z finansowaniem swoich filmów? Bo często przewijał się wątek,że gdyby nie zachodni sponsorzy to byłyby z tym problemy? Też jest to mit czy ziarnko prawdy się w tym znajduje?
Co się tyczy kina japońskiego w tamtym okresie to trzeba przyznać,że był to złoty czas, wpierw Mizoguchi zawojował rynek potem nadeszli Kurosawa i Ozu. Po nich zaś nowa fala z Oshimą na czele choć akurat późniejsi twórcy już mi tak nie podchodzą jak ta trójka. Dopiero Takeshi Kitano znów mnie zaciekawił swoimi produkcjami.
Jeśli zaś chodzi o to kto lepszy Kurosawa czy Ozu to dla mnie ciężko byłoby wytypować zwycięzce bo oboje mieli swoje ulubione i odmienne tematy filmowe. Kurosawa to gł filmy kostiumowe z samurajami w tle, Ozu zaś upodobał sobie życie rodzinne Japończyków w okresie powojennym, gdy stary sposób życia zaczynał przegrywać i ustępować nowoczesności i wszystkiemu co ona niesie dla japońskiej rodziny. Co zabawniejsze sam był całe życie kawalerem,a mimo to idealnie uchwycił życie i problemy rodziny w tamtym okresie.
Oboje zaś łączy fakt,że mieli swoje gwiazdy,które gościły w znacznej liczbie ich filmów. Dla Kurosawy takim kimś był Mifune, Ozu zaś obsadzał w głównych rolach kobiecych Setsuko Harę.
Oboje bardzo lubię i cenie, ciężko by mi było wybrać tego lepszego,choć minimalnie faworyzowałbym Ozu za właśnie piękną Tokijską Opowieść i równie dobrą Późną Wiosnę.
Może jak obejrzę większość ich twórczości to coś się bardziej wyklaruje. Niedawno moja kolekcja filmowa powiększyła się o pakiet filmów Kurosawy1948-1954 wyd. MayFly i wydanie blu-ray Dryfujących Trzcin więc znów sobie człowiek powiększy horyzonty jeśli chodzi o twórczość tych reżyserów.