To że Brazylia jest może nie tyle słaba, ale bardzo przeciętna, to wiadomo było nie tylko na tych mistrzostwach świata, ale już w eliminacjach. Nie ma co podniecać się jednym Neymarem, bo wczoraj przewrotu by nie uczynił. W kraju za mocno napompowany był balonik nastawiony na sukces, ale prawdą jest, że Brazylia dochodząc do półfinału nie miała żadnego mocnego przeciwnika aż do tej pory. Nie mają już wirtuozów typu , Romario, Ronaldinho, Ronaldo, Rivaldo, Roberto Carlos, Bebeto, Zico, Sokrates, Pele, itd. Nie ma co z takim składem osiągać, tiki-taka w każdym latynoskim wydaniu, w ogóle sens tiki-taki w piłkarskim świecie upadł, tyczy się to Hiszpanii, Barcelony i każdej innej drużynie grającej podobnie. Z wnioskami na temat gospodarzy przeliczył się również Mourinho, mówiąc że Brazylia zdobędzie tytuł mistrzów świata. Taki wynik na tak ważnej imprezie, przed tyloma ludźmi na całym świecie może zadziwiać, ale pokazuje coś więcej... Niemcy mają niesamowitą wolę zwycięstwa, niesamowitą wolę gry w piłkę nożną, tego nie ma żadna drużyna na świecie, wiedziałem doskonale przy stanie 2:0, zresztą widać to było z każdą minutą na boisku, że napierają cały czas, jeszcze mocniej i przy 3:0, 4:0, brałem pod uwagę, że idą na dwucyfrówkę. Pewnie by poszli, gdyby drugą połowę potraktowali tak samo dokładnie i chętnie jak pierwszą. Prawdziwa wola zwycięzców, a stoi za tym doskonała praca, wspaniałe szkolenia, przede wszystkim pieniądze. To kraj uporządkowany do granic. Niestety przyszło mi chwalić naszych "sąsiadów", ale taka jest prawda. Być może w finale, jeżeli tam się znajdą, zatrzymają ich Holendrzy, bo to drużyna, którą ce(pipi)a też wielka konsekwencja, twardość i nieustępliwość. Mają dużo charakternych graczy, tutaj wietrzyłbym szansę, Argentynie jej nie daję.