A wystarczyło zostawić to co było rewelacyjne w Motorstormie, czyli model jazdy i dodać tak jak w Sega Rally np. 4 różne środowiska gry. Nowe trasy w kanionach, trasy w śniegu (jak w Motorstorm: Arctic Edge) powiedzmy jakieś tropiki jak w Rifcie i coś tam jeszcze. Przez ten czas mogli doszlifować silnik graficzny (do Rifta był inny) i gra wyglądałaby jak na legendarnym trailerze. Motorstorm to błoto, kurz, pył, a to miasto to tak, jakbyśmy w Burnoucie jeździli po polu buraków. A tak dodali pierdoły typu malowanie, nalepki, zmiany spoilerów i kolorów kołpaków. Full wypas, kustomizacja, bajery, pier.dol.niki. Ech...