Właśnie skończyłem Odin Sphere i musze przyznać, że gra jest genialna (dla mnie 9/10). Oprawa graficzna oczywiście jest na najwyższym poziomie, chyba nawet wyższym niż możliwości PS2, o czym świadczą strzaszne zwolnienia animacji (raczej tylko w Netherworld podczas walk z Odette). Nikt jeszcze nie wspomniał o oprawie dźwiękowej, która wg mnie jest kapitalna, co nie dziwi mnie zupełnie, bo za muzykę odpowiedzialny był człowiek, który ma na swoim koncie soundtrack do Vagrant Story (Hitoshi Sakimoto). Dużym plusem (przynajmniej dla mnie) jest też to, że możemy wybrać w jakim języku chcemy słuchać głosów postaci (japoński rządzi ).
System walki może i jest prosty, ale nie przejmowałem sie tym w ogóle i nabijałem kolejne levele z uśmiechem na ustach. Nie doświadczyłem wspomnianej przez was monotonii. Dlaczego? Nie wiem, może tak bardzo chciałem zobaczyć zakończenie historii, że w jakiś sposób ominęło mnie znudzenie Tak właśnie, to nie grafika czy muzyka jest tu najlepszym elementem gry a przedstawiona tu historia. Nic więcej nie będe pisał o niej pisałe, bo chyba wszystko zastało już napisane przez was. Dodam tylko, że więcej niż jedno zakończenie to ostatnio rzadkość w RPG, a więc OS ma u mnie kolejnego plusa.
Odin Sphere w moim rankingu RPG na PS2 plasuje się w ścisłej czołówce. Czekam też na jakies informacje na temat sequela albo czegoś w tym stylu. Jeśli taki pojawiłby się na PS3 to byłby to dla mnie poważniejszy powód do zakupu tej konsoli niż premiera FFXIII (czekam jeszcze na Last Guardiana ).
Na koniec napisze jeszcze tylko, ze po obejrzeniu napisów końcowych przeczytałem słowa: Thank you for playing! i od razu pomyślałem: To ja dziękuję za za to, że mogłem zagrać w tak wspaniała grę. Vanillaware rządzi! Pozdrawiam.