Witam. Przede wszystkim dziękuję za komentarze. Zarówno te pozytywne, jak i negatywne. Pomijając różne zagadnienia filmu... Aktorstwo jest tutaj żadne. Oprócz zawodowca w postaci Wojciecha Ziemiańskiego/ którego serdecznie pozdrawiam/ sylwetki pojawiające się na ekranie to osoby "z przymusu". Nie było pieniędzy na "talenty", ani czasu na ich szukanie. Film mogliśmy nakręcić tylko wtedy, kiedy wszystkim pasowało/ mogli wziąć urlop, a korzystanie z odpowiedniego sprzętu kosztowało "za każdy dzień zdjęciowy" - na które wyłożył "zwykły człowiek", Damian Matyasik. Przede mną, jako reżyserem stało niejako jedno zadanie - z możliwych środków - wreszcie nakręcić nasz 1 film. Trudno, że aktorstwo będzie słabe, krytykowane - istotne, iż udowodnimy że jesteśmy w stanie nakręcić interesujący, klimatyczny obraz - bo skoro złe jest niejako tylko "występowanie" to dobra nasza. Teraz wystarczy do kolejnego projektu zaangażować doświadczonych aktorów. Zdjęcia, montaż, muzyka, narracja, nastrój - są już w jakimś stopniu opanowane... Kolejny będzie lepszy z uwzględnieniem powyższego...
Ostatnia kwestia to element krytykowanej konwersacji podczas jazdy tytułowych braci. Otóż jej zadaniem miał być właśnie taki "soczysty" bełkot. Tomek, grany przez Marcina Tellera, jest pijanym, prostym w rzeczy samej człowiekiem - żadnym Jasonem Bournem, Jamesem Bondem, czy kapitanem Żbikiem. Nie ma klasy, charakteru - jest obrzydliwy, chamski, a co najważniejsze - trudny do polubienia. To było celem tej sceny. Zniechęcenie widza - tak, aby pomimo rozumianej chęci "zemsty" był zarówno sojusznikiem Marka, jak i wrogiem Tomka. W końcu nawet on sam, grozi bratu (Damianowi Matyasikowi), iż własnoręcznie połamie mu nogi... Kwestia gimnazjalnego języka. Panowie wybaczą, jestem po studiach dziennikarskich, obracam się w towarzystwie wysoko postawionych osób telewizji oraz filmu – i zapewne ku Waszemu „wielkie zaskoczeniu”, Ci Szanowani Państwo potrafią budować jeszcze "mocniejsze" i „ciekawsze” zdania. Nie tylko po kilku „głębszych”...Dla mnie to ociera się o lekką, klasyczną dla Polaka hipokryzję i nie uważam, żeby rzeczywiście akurat ten element był nietrafiony/ nie w smak/ nie logiczny i pozbawiony uzasadnienia....
Tyle. Skorzystałem, podobnie jak Państwo z możliwości subiektywnej oceny zagadnienia. Cieszę, się że pomimo oczywistych wad produkcja się podoba, motywując nas do dalszych prób.
Pozdrawiam, Marcin Woźniacki (reżyser oraz współscenarzysta filmu „Zabij Bracie”).