-
Postów
1 379 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
4
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez --wojtas--
-
Tu jest miejsce rapu.
-
Nie wiedziałem gdzie to wrzucić, a ktoś chyba w tym temacie wrzucił filmik z Popkiem, który powiesił się na skórze. Tak więc Paweł poszedł ostatnio krok dalej, a właściwie to nawet dwa kroki dalej. Filmik z początku lipca: http://www.youtube.com/watch?v=En6m7XiaPBQ Natomiast ten pochodzi z wczoraj: http://www.youtube.com/watch?v=n4yppiNhDKU Obstawiam, że w kolejnym materiale Popek wsadzi w kutasa petardę.
-
Tak z ciekawostek to Sonnen przebąkuje o przejściu do półciężkiej, z kolei Rashad o zejściu do średniej. Sonnen vs Jones i Evans vs Silva? heh
-
Tu nie chodzi o to, że Mamed nie dostanie się do UFC, bo UFC jest nim zainteresowane, tylko sam Mamed coś za bardzo nie chce tam iść. Oczywiście chodzi o pieniądze. Inne warianty dla Mameda to oczywiście KSW, KSW + Strikeforce, ewentualnie KSW + Bellator. Bazelak nie ma szans na starcie z Pudzianem. To nie ten poziom. W ogóle przyszłość Bazelaka w KSW stoi zapewne pod dużym znakiem zapytania, bo nie wiem jaki mogą mieć teraz na niego pomysł. Miał swoją szansę na pokazanie się z dobrej strony w starciu z Walusiem, ale tej szansy nie wykorzystał. Natomiast Thompson albo Sylvia to bardzo możliwa wersja. Ja bym nawet obstawiał, że najpierw trzecie starcie z Thompsonem i, w zależności od wyniku, rewanż z Sylvią. Szczególnie, że KSW i Polsat noszą się z zamiarem wprowadzenia PPV, a te walki są w stanie sprzedać subskrypcje i nie trzeba się specjalnie pocić, żeby robić otoczkę i hype'ować te pojedynki.
-
To z odejściem Sonnena z UFC już dawno nieaktualne. Chael odniósł się do tego już jakiś czas temu. W trakcie tego swojego słynnego monologu w octagonie wyznaczył jakiś deadline na przyjęcie tej oferty przez Andersona. Oferta nie została przyjęta, więc deal nieaktualny. Sam Sonnen powiedział na konferencji po walce, że chce wrócić jak najszybciej do octagonu. Z kolei Dana wspomniał, że wraca na koniec kolejki, czyli jeżeli znowu chce się dodrapać do titleshota to pewnie ze 3 walki musi wygrać. Tak poza tym to do tygodnia dowiemy się co z Mamedem w UFC. Chociaż właściwie to, mówiąc precyzyjniej, do tygodnia dowiemy się, że Mameda nie będzie w UFC.
-
No ja jestem rozpi'erdolony wyborem Fornalika. Chociaż może rozp'ierdolony to nie jest dobre określenie, bo jednak byłem z tym oswajany już od jakiegoś czasu. Nie no... bez kitu... jak mogło dojść do tego, że ktoś taki jak Waldemar Fornalik zostaje trenerem kadry? Nie zrozumcie mnie źle, bo nic nie mam do tego faceta i może nawet kiedyś mógłby zostać selekcjonerem naszej reprezentacji, no ale teraz... Gość nie ma totalnie żadnego doświadczenia z piłką reprezntacyjną na jakimkolwiek poziomie (no nie wiem, nawet U-15), a już wielokrotnie, chociażby tu na forum, było zaznaczane, że trener klubu, a selekcjoner kadry to dwie różne rzeczy. Dalej - gość zbierał szlify tylko i wyłącznie w polskiej lidzie i nawet nosa nie wyściubił poza granice naszego kraju. Co więcej - on nawet nic nie zdobył na tym naszym podwórku. Nic, zero, ani jednego trofeum w tej smutnej jak pi'zda ekstraklasie. Wiem, że cały czas najeżdżam na naszą ligę, ale kur'wa jeżeli ktoś jest w stanie obejrzeć 3-4 mecze naszej ligi, hand on heart and call it serious than he's fucked. Ekstraklasa is a foking dżołk czy to się komuś podoba czy nie. Przecież już taki Smuda legitymował się jakimiś tam sukcesikami, a u Fornalika nic. Oczywiście jest 1% szans, że Fornalik okaże się jakimś geniuszem... nie, dobra. Obiecałem sobie, że kończę z szukaniem na siłę jakichś pozytywów i sztucznym nakręcaniem się. Zresztą w tym wypadku nie ma nawet jednego elementu, który pozwalałby przypuszczać, że może coś z tego być. Poza tym przypominam co mnie (jak i chyba większość interesuje). Ja nie chcę tylko awansu na MŚ, ja chcę w końcu być świadkiem, co najmniej, wyjścia z grupy. W du'pie mam już te awanse, a tutaj to nawet nie widzę i tego. No i po fragmentach konferencji, które widziałem to stwierdzam, że zbyt charyzmatyczny to Fornalik nie jest. Sprawia wrażenie gościa, który na dzień dobry weźmie autografy od trio z Dotrmundu i Szczęsnego. Bez kitu, czego tacy gracze mogą nauczyć się od takiego trenera, czy w ogóle są w stanie czuć jakikolwiek respekt przed nim? Wtorkowe popołudnie. W mieszkaniu Roberta Lewandowskiego rozlega się dźwięk dzwoniącego telefonu. Jak się za chwilę okaże telefon pochodzi prosto z Londynu. - Cześć, Robert. Słyszałeś, że Farmolika wybrali na trenera kadry? - zapytał lekko rozbawiony Wojtek Szczęsny. - Kogo? - odparł zdezorientowany "Lewy". - No właśnie... Zarówno w Dortmundzie jak i w Londynie zapadła cisza. Chociaż może być jeden plus tej całej farsy, bo na razie wszystko wskazuje na to, że Grzegorz ciśnie na kolejną kadencję. Jeżeli będzie sraka już na początku eliminacji (chyba są 3 mecze przed wyborami) i niesmak po euro zostanie nie tylko utrzymany, a wręcz spotęgowany i Gorgon zostanie wybrany na kolejną kadencję, to wówczas może w końcu wjedzie kurator do PZPNu. Słabe wyniki kadry już na początku eliminacji dadzą poparcie społeczne dla takich działań pomimo zagrożenia zawieszeniem w międzynarodowych rozgrywkach.
-
Stwierdzam, że pamiętna nazwa KSW 18, czyli Unfinished Sympathy została przebita. Najbliższa gala KSW 20 będzie nosiła tytuł Symfonia walki. xD ------------
-
No. Niby 4 gole, ale w drugiej połowie to już się wynudziłem. Oczywiście nie żeby to była jakaś wina Hiszpani, w sumie to bardziej zawinili Włosi, którzy odstawali poziomem gry. Nie lubię takich jednostronnych finałów, bo emocje są jak przy obieraniu ziemniaków.
-
Ale nudy w tej drugiej połowie.
-
Jak na razie Hiszpanie deklasują Włochów. Albo mamy dalej to samo i kończy się nawet jakąś czwórką albo Włosi ogarniają się i mamy epicki finał (mogą nawet przegrać, ale powiedzmy, że doprowadzą do wyrównania). Jak do tej pory to nie wygląda to jakoś fatalnie, ale jest tak trochę jednostronnie, a od finału wymagam bardziej wrównanej gry.
-
Nie sądziłem, że kiedykolwiek to napiszę, ale życzę Włochom zwycięstwa. Podczas tego turnieju grali jak nie-Włosi i nawet nie kładli się przy byle okazji. No i Buffon rozpier.dala podczas hymnu. xD
-
http://www.youtube.com/watch?v=JpWJAseYSu0 Tutaj cały wywiad: http://euro2012.tvp....wywiad-ze-smuda
-
http://www.mmarocks....-przez-policje/ Ch.uj, przynajmniej zdążyłem zaliczyć jedno MMA Attack.
-
No przepraszam bardzo. Myślisz, że grając przeciwko manekinom tak łatwo się strzela gole? Co to to nie http://www.youtube.com/watch?v=oFWV2UhKkb8
-
No oglądanie drugi dzień pod rząd treningu z manekinami jest trochę nużące.
-
No podejście dobre. Wszczyna dyskusję przyczepiając się do mojej wypowiedzi puszczonej w eter, a podsumowującej występy kadry, po czym kończy "nie obchodzi mnie co myślisz nenenene nic nie słyszę" wracając do swojego świata ogarniętego piłkoszałem. No ale spoko, trzymam za słowo. Heh, tak w ogóle to przypomniałem sobie skąd Ciebie kojarzę. To Ty próbowaleś wykazywać zaraz po KSW 19, że werdykt sędziów w walce Pudzian - Thompson był prawidłowy... Czyli rozumiem, że wg Ciebie na poprzednich turniejach nasi kadrowicze nie chcieli wygrać? Aha. Poza tym dobrymi chęciami to piekło jest wybrukowane. Slogany typu "wspierasz swoich bez względu na rezultat", to można sobie darować, tudzież opowiadać 12 letnim upośledzonym dzieciom, bo już nawet nie o rezultat tutaj chodzi, ale przede wszystkim o styl. W znacznej mierze o styl w meczu z Czechami, które to spotkanie było po prostu plunięciem ludziom w twarz. Tak więc frakcji "Polacy nic się nie stało" już podziękujemy, bo z popełnionych (katastrofalnych) błędów i przewinień ludzi trzeba rozliczać. A już tym bardziej kiedy mija pier.dolone 10 lat, a kadra dalej popełniają te same błędy. Poza tym, przerzucając to na inną płaszczyznę, to oni nie grają za miskę zupy i uśmiech kibica, tylko za przyzwoity pieniądz. Są zawodowcami, jak sam to określiłeś - to jest ich zawód. Pracownika z wykonanej przez niego pracy rozlicza się, a tego który nie osiąga ani rezultatów, ani nie wykazuje motywacji do pracy, to z tej pracy się zwalnia. Można to nawet sprowadzić do tego, że została wykupiona u nich usługa polegająca na dobrej grze, godnym reprezentowaniu kraju, na daniu rodakom powodów do dumy i radości. Od.(pipi)ali fuszerkę i usługę zrealizowali wadliwie. Bilety to w ogóle sprawa bezdyskusyjna, bo tu nie chodzi nawet o to czy kłamie Błaszczu czy Lato, czy bilety były nie były. Kur.wa jeżeli ktoś jest zawodowcem, a przed meczem martwi się o to czy jego pociotki wejdą na mecz, w którym reprezentuje swój kraj... na mecz, który na stadionie oglądają dziesiątki tysięcy widzów, a przed tv miliony i na który czeka cały kraj... ba, jest w stanie jeszcze użyć tego jako argumentu dla miernej postawy drużyny, to brak mi slów Jeżeli chodzi o fakt "zaszczycenia" przez naszych kadrowiczów swoją obecnością strefy kibica, to był to ich pier.dolony obowiązek wynikający po prostu ze zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Co do Muńka to warto było przytoczyć jego słowa, które były naprawdę mocne (wypowiedziane publicznie). Szczególnie mając na uwadze jego wcześniejsze wypowiedzi, które zawsze przewijały się w mediach a propos naszych występów na turniejach. Natomiast co do Dańca, to pamiętam, że będąc chyba pierwszym gościem w fabryce czekolady wspominał, że on i tak jest niepoprawnym optymistą, jeżeli chodzi o naszą kadrę... ale tak zajrzałem do wywiadu, którego fragment wkleiłeś i okazuje się... że jednak nie: Nawet zabili optymizm Dańca. Generalnie po kilku dniach od meczu w trakcie których ochłonąłem i podyskutowałem trochę na forumie i poza forumem doszedłem do wniosku, że niezasadnie obarczałem całą winą Smudę, może dlatego, że był to największy obiekt moich przedturniejowych obaw. W dalszym ciągu uważam Franka za winnego numer jeden tej klęski, ale początkowo jakoś umknęli mi piłkarze. Może i nawet chlopakom by się upiekło gdyby nie zaczęli jęczeć z tymi biletami nie zostały przypomniane (bo były znane już przed euro) warunki i wysokosć premii przyznawanych kadrowiczom... Heh, pamiętam jak w piątek (przed meczem z Czechami) rozmawiałem z listonoszem, którego widuję w pracy i czasami zamienię z nim kilka słów, bo to niesamowicie miły człowiek jest. Podekscytowany zapytałem się go jak tam samopoczucie przed meczem na co ten odpowiedział mi z pełnym spokojem: "Panie Wojtku, przecież będzie blamaż. Cudem standardowo nie rozpoczęliśmy turnieju od przegranej. Drugi mecz to było typowe szlagierowe spotkanie jakie zawsze mamy w naszej grupie z teoretycznie najmocniejszym przeciwnikiem na które mobilizujemy wszystkie siły, a że Ruscy to nie Portugalia czy Niemcy , to i zremisowaliśmy. Ludzie jeszcze nie przejrzeli na oczy. Zobaczy pan, wspomni pan w poniedziałek moje słowa." Heh, wtedy pomyślałem sobie "o Boże, co za hejter, jak on w ogóle może nie wierzyć w naszą wygraną.", aż mnie pod.(pipi)ił ten niesamowicie miły człowiek. Później widziałem w gościu po prostu człowieka, który już dawno wyzbył się tego "wirusa" i oceniał sprawę całkowicie na chłodno, a który nawet nie chełpił się tym widząc mnie w poniedzialek, a tylko zrobił wymowną minę. I taka jest prawda: w gruncie rzeczy nasz występ nie różnił się niczym od występów na poprzednich turniejach po 2000 r. Chociaż właściwie to może czymś się różnił... biorąc pod uwagę fakt, że graliśmy u siebie, byliśmy współgospodarzami, graliśmy przed własną publicznością wspierającą kadrę na każdym kroku i nawet nie wywalczyliśmy udziału w tym turnieju - po prostu kadra dostała wszystko na tacy, a w dodatku zajęliśmy ostatnie miejsce w najsłabszej grupie w historii euro, w której jako jedyni nie byliśmy w stanie wygrać żadnego spotkania... tak, myślę że można to stwierdzić z pełną odpowiedzialnością - w trakcie mojego życia nie byłem świadkiem większej klęski i blamażu polskiej piłki. Heh, jeszcze jak sobie przypomnę chociażby tę kampanię reklamową Biedronki, Błaszczykowskiego i Lewandowskiego zerkającego z co trzeciej reklamy, to od razu przywołuje mi to na myśl okres sprzed mundialu w 2002 r. ze słynnymi gorącymi kubkami Knorr na czele. Tylko, że do Korei to chociaż wywalczyliśmy sobie awans i na mundialu rozbiliśmy drużynę będącą jedną z niespodzianek ówczesnych MŚ, która w meczu z nami grała o wyjście z grupy, podczas gdy my już tylko o pietruszkę. Oczywiście można mieć zdanie takie albo sra.kie i tego nikt nikomu nie broni, ale ja mówię teraz o faktach. Kur.wa 10 lat minęło od Korei i Japonii i 2 trunieje po drodze, a dalej jest to samo gów.no o ile, biorąc pod uwagę powyższe, nie zrobliśmy kroku w tył. To jest po prostu przerażające. Pamiętacie ten kawał z jamnikiem? No.
-
Czy Ty to napisałeś na serio? Nie no brak mi słów... Jeszcze ten bulwers. xD Pisząc o drużynie mam na myśli zarówno zawodników jak i sztab (szczególnie Smudę). Na to "naprawdę starała się" to nawet nie wiem co odpowiedzieć. W meczu z Czechami to po prostu zostawili serce na boisku. Fajnie, że wklejasz jakieś ckliwie filmiki. Ta muzyczka, to dziękowanie kibicom, to zmienia postać rzeczy... prawie się rozpłakałem i już nie jestem zły na naszą kadrę. No kur.wa. xD Heh, tak na marginesie to słyszałem dzisiaj dzisiaj w Radiu Zet całkiem mocne słowa z ust Muńka Staszczyka (czyli gościa który wiernie uczęszcza na mecze naszej kadry). Powiedział, że po tym jak po raz kolejny został zraniony przez grę naszej reprezentacji grającej bez serca, to musi wyleczyć się z tego strasznego wirusa jakim jest nadzieja w sukcesy polskich piłkarzy i kibicowanie im. Mocne słowa. Chłopina aż się pochorował po meczu z Czechami. Jeszcze to jęczenie z biletami i te premie... Tak w ogóle, to co jakoś tam ratuje nasz team przed byciem je.banym jak bura suka to fakt, że euro odbywa się u nas i media nie chcą robić fermentu wokół pilkoszału.
-
Ja chcę tylko powiedzieć, że po tym jak mnie nasi oszukali, to dla mnie czar tych mistrzostw prysł, bez kitu. Nie na zasadzie: "dobra foch, pierd.olę te mistrzostwa i w ogóle olać to", tylko po prostu jakoś tak mimowolnie uleciał ze mnie duch euro. Zdaję sobie sprawę, że te mistrzostwa w dalszym ciągu są eleganckie, ale od naszego spotkania z Pepikami to mecze oglądam tak jednym okiem albo nawet wcale. Kur.wa, nie dość, że oszukali i na maksa rozczarowali, to jeszcze wypędzili ze mnie ducha mistrzostw.
-
[Polska] Ja jeszcze krótko. Panowie, co tu padają za argumenty? Co do randomu to zgodzę się, że występuje na euro i w piłce. Tak jak występuje w każdej innej dyscplinie sportu, w każdej innej dziedzinie życia. Tak jak można zostać randomowo potrąconym przez samochód idąc po bułki. Przecież to żaden argument, który w dodatku prowadzi do kuriozum. Na kolejną imprezę robimy taki team: ja będę trenerem, oggoza dajemy na bramkę, pajgi na obronę, ciwa na pomoc, a napad to wiadomo - Tokar, bo nawet niewidomy dogra mu na głowę. Resztę proszę o nadsyłanie swoich zgłoszeń. W sumie to już teraz jestem Wam w stanie zagwarantować, że uczestnicząc w kolejnej imprezie nie zajmiemy gorszego miejsca w grupie niż na tej imprezie, a może randomowo zdobędziemy majstra (w dodatku zrobimy to wszystko pro bono). Element przypadku występuje wszędzie, ale, szczególnie na pewnym poziomie, nie pełni roli wiodącej. O randomowych rezultatach to można mówić przy graniu w piłkę na wfie, gdzie zbiera się grupa przypadkowych osób o niesamowicie rozstrzelonym zakresie umiejętności, którą w dodatku nikt nie kieruje i która nie ma żadnego zaplecza. Na pewnym poziomie element losowy pewni rolą minimalną, bo są podejmowane działania, które ten aspekt ograniczają i to, że komuś nie wyszło to efekt braku wystarczającej ilości włożonej pracy, a nie tego, że mu los nie sprzyja. Kolejna rzecz, to przywoływanie porażek innych teamów, Panowie, przecież to bajera w stylu życiowych nieudacznicków. Toć to gadka w stylu "nie mam pracy, ale Andrzej skończył prawo/medycynę i też jest bez roboty. W sumie to w świetle tego jestem w pełni usprawiedliwiony, że jestem bez pracy". Co nas obchodzi, że inne drużyny też zagrały źle? Rozgrzeszanie się przez pryzmat niepowodzeń innych to nieporozumienie. Przytoczę jeszcze dzisiejsze słowa Smudy dla sport.pl. Odnoszą się m.in. do "złych" warunków w jakich Smuda musiał ogarniać drużynę i zawierają refleksję nad swoją turniejową postawą. Ma pan jakiś zarzut do siebie? - Tak, jeden. Nie wyszedłem z grupy. Resztę pracy, wszystkie przygotowania wykonaliśmy w sposób perfekcyjny, co do przecinka. Wszyscy teraz mówią i piszą, że mieliśmy warunki jak mało kto i się nie udało. Zgadzam się w zupełności - PZPN pozwolił nam na przygotowania w takim komforcie, że każdemu trenerowi takiego życzę. Ale awansu, niestety, nie ma. Nie zmieniłbym niczego, co zrobiłem w tych mistrzostwach i przygotowaniach. Wszyscy wiedzieliśmy, że mamy 12-13 piłkarzy i resztę chłopaków, którzy dorastają i dopiero wchodzą w wielką piłkę. Jako ciekawostkę podam, że już niektórzy (np. Listkiewicz) zaczynają wyciągać Erikksona. Oby nikt nie brał tego na poważnie. [/Polska]
-
Tego jak się wyraża nie przed kamerami to nie wiemy, bo ani ja ani Ty nie byliśmy w jego szatni. Natomiast rozumiem, że zmierzasz do tego, że w szatni pada więcej "ku.rw" i "napier.dalania", które są okraszone prostą myślą? Jeżeli tak to ja uważam podobnie. On nie potrafi motywować zawodników. To znaczy może potrafi jakiś podrzędnych grajków, których można zhukować "(pipi)'ami" i "napier.dalaniem" ale nie ludzi na takim szczeblu rozgrywek, którzy w większości grają w zagranicznych ligach. Tu nie chodzi o to, że ja tak uważam, tylko to jest fakt. Było to świetnie widać po przerwie w spotkaniu z Grecją, a w meczu z Czechami, to już nawet nie po przerwie, tylko w sumie od pierwszego gwizdka. Zresztą bodajże Błaszczykowski, Wasilewski i Boenisch zapytani (nie jednocześnie) po meczu z Rosją jak to się stało, że nie poddali się po przerwie, odpowiedzieli, że "w szatni powiedzieliśmy sobie, że to jeszcze nie koniec i musimy grać dalej". Ani słowa o jakiejś roli trenera. Dodając do tego jeszcze bajerę Smudy, którą wrzuciłem powyżej i jego podejście do psychologii sportowej, to po prostu nie sposób nie stwierdzić, że nie potrafił w żaden sposób motywować naszych zawodników. Co do obozu przed turniejem, to wtedy nic się nie buduje. Na budowanie to on miał 2,5 roku. W trakcie okresu przygotowawczego poprzedzającego bezpośrednio turniej trzeba przede wszystkim odświeżyć zawodników po sezonie, a patrząc w jakiej nasi byli dyspozycji psychofizycznej, to raczej to się nie udało. Twierdzenie, że Niemcy czy Hiszpanie grają w tym samym składzie jest całkowicie oderwane od naszych realiów. Zawodnicy w tych reprezentacjach rzadko kiedy "znikają", co wynika z całkowicie innego levelu mentalności, do którego mam nadzieję, że i my zmierzamy. Mają wzloty i upadki, czasami przechodzą do gorszych klubów, ale to zawsze jest to wysoki poziom. A u nas to co? Chcesz powołać Jelenia, Smolarka, M. Lewandowskiego? U nas nieliczni są w stanie utrzymać się czy rozwijać.
-
Ale w pewnym momencie Portugalia orala holenderską defensywę w polu karnym.
-
W sumie idąc tropem wczorajszych wydarzeń, to Oranje powinni awansować.
-
Ale właśnie chodzi o to, że w tym zakresie zawiódł. Tak, świetnie ustawił nas w meczu z Ruskimi i bardzo dobrze na wyjście z Grekami, to należy mu oddać, ale to są elementy, które składają się na cały obraz. A obraz jest taki, że ponieśliśmy klęskę i w działaniach Smudy w trakcie turnieju przeważały zachowania, które powinny być oceniane jako negatywne (pomimo wystąpienia również elementów pozytywnych). Zdolność umotywowania zawodników to chyba cecha, która u Smudy nie występuje.Zresztą tutaj mały sampel jego bajery. Pamiętam jak usłyszalem ją przed meczem z Rosją (a byłem na ostrej kur.wie i w euforii) i pomyślałem, że trochę padaka tak motywować zawodników. Poza tym trener kadry jednak odpowiada też za inne elementy, m.in. za obóz przed samą imprezą. Poza tym Franek ostatecznie zaminusował u mnie tym, że nawet nie miał jaj i nie był w stanie porozmawiać po meczu z drużyną (ba, nie zrobił tego co najmniej do południa następnego dnia) czy pojawić się z nią, żeby podziękować kibicom. Świadczy to o dwóch sprawach: o tym, że zapewne sam ma świadomość zawalenia sprawy oraz o tym, że ma słabę psychikę. Powtórzę raz jeszcze to co napisałem przed Euro - Franek to reprezentant siermiężnej, polskiej myśl trenerskiej lat 90, oderwanej od wymogów wspólczesnego futbolu. Ale, żeby nie było tak gorzko, to myślałem nad jakimiś plusami dla naszej reprezentacji: - Tytoń - zaistniał w kadrze i świadomości Polaków. Tylko czy to jakiś mega plus.... my już od 10 lat nie możemy narzekać na brak bramkarzy. - "farbowane lisy" pokazały, że są w stanie zostawić serce na boisku i nie traktują z wyj.ebką kadry, jako czegoś na zasadzie" lepsze to niż nic". Więcej nie przychodzi mi narazie do głowy
-
Widziałem to. Kurowski dobrą minę zrobił, ale nie dziwię mu się, bo ja przed tv mialem podobną. Lewy zamulony w ch.uj. Przy odpowiedzi na pytanie Kurowskego czy potencjał takich zawodników jak on, Błaszczykowski czy Piszczek został w pełni wykorzystany po kilku sekundach milczenia odpowiedział nieśmiało, że chyba raczej nie do końca, ale czuć było, że w głowie ma coś pokroju "no proszę Cię". No i na pytanie czy zawodnik, który strzela 22 bramki w Bundeslidze i hat-tricka Bayernowi w pucharze niemiec może być zadowolony ze zdobycia jednej bramki na ME odpowiedział, że po prostu miał mało piłek. Przy czym zrobil to bez żadnych wyrzutów, po prostu stwierdził fakt. Poza tym też trochę ponarzekał na PZPN, na to jak byli traktowani przez związek (m.in. napomknął o biletach), ale nie chciał kontynuować tematu mówiąc, że na te kwestie przyjdzie pora później.
-
Za to w Borussi wykańcza wszystkie akcje. W ogóle to jakie to były rewelacyjne podania, bo mi to kojarzy się tylko trochę za mocna wrzutka Piszczka w meczu z Grecją przy której Lewy minął się z pilką, było jeszcze jedno w miarę dobre w meczu z Czechami.... Chyba, że przez rewelacyjne podanie rozumiemy podanie, które do Lewego dotarło, ale mi bardziej chodzi o podanie, które stwarza Lewemu realną sytuację bramkową, a nie dogranie mu piłki na 30 metr z 2 kryjącymi go zadownikami drużyny przeciwnej i 2 przed nim na zasadzie "masz, działaj". Poza tym kilka, czyli powiedzmy z 4-5 dobrych podań na ponad 270 minut gry, to raczej średnio. Nie jestem jakimś psychofanem Lewego, ale hejtowanie tego biednego, okopanego chłopa, który był wysunięty na pożarcie to nieporozumienie.