Biegałem dzisiaj, wydawało się że upału nie ma bo wiał przyjemny wiatr. No ale jednak upał był bardzo odczuwalny. Żeby się nie odwodnić, dałem sobie spokój bo 35 minutach i postanowiłem się przejść do domu. No i zrobiło mi się słabo, ale spoko nie upadłem, biegam zawsze tam gdzie jest dostęp do ludzi w razie czego. Musiałem jednak odpocząć sobie pod drzewem z 15 minut, potem przeszedłem się i znów to samo i znów odpoczynek. No i tak na raty doczłapałem się do domu. Pierwszy raz tak miałem podczas biegu. Raz na siłowni mi się w głowie zakręciło, ale szybko wróciłem do siebie. A teraz nadal czuję się dziwnie. Nie wiem czy to ten upał, czy fakt, że wczoraj mi krew pobierali. Nigdy w życiu nie zemdlałem nawet. Miałem taką myśl, czy nie zejdę pod tym drzewem, w końcu tyle się naczytałem o śmierci sportówców, ale zachowałem spokój, gdyby to był jakiś las to bym się ob.srał. Mieliście tak kiedyś?