Ech, skandal.
Dopiero wróciłem po świętach i wczoraj odpaliłem konsolę. Chyba pierwszy raz od premiery zagrałem dłużej i poraz kolejny z ojczulkiem próbowałem się zmierzyć. Byłem bardzo blisko, ale niestety rzucił się na mnie i nie zdołałem już uciec. Jednak poznałem już mechanikę walki nie tylko z nim, a ogólnie w grze. I jest dużo lepiej. Wiem teraz, że będę w stanie ukończyć ten tytuł. Chociaż łatwo nie będzie i to jest właśnie piękne. Taki poziom trudności jest dla mnie idealny, czyli wyważony w walce z lżejszymi przeciwnikami, którzy nie powinni stanowić problemu pod warunkiem, że w odpowiedni sposób będziemy walczyć, bo przy błędach może być ciężko oraz bossowie którzy napsują nam mnóstwo krwi. Dlatego wprowadzanie easy mode jest żenujące. Zrobi się pewnie z tego slasher dla januszy pokroju tego gościa z filmiku, który do pierwszego bossa nawet nie doszedł.