bieganie jak wszystko inne - z czasem zbrzydnie. Ja biegam nie dla robienia coraz lepszych czasów tylko samej przyjemnosci zmeczenia i lepszego czucia sie tuż po bieganiu. Musiałbym na mózg upaść by tracić drogocenny czas na jakieś treningi do maratonu ale widać takie ''rywalizacje'' kogoś rajcują. Pytanie tylko czy ci ludzie amatorzy startujący w maratonach brali w swoim życiu kiedykolwiek w prawdziwej sportowej rywalizacji gdzie jest presja i wielka determinacja w pokonaniu rywala tak jak ma to miejsce ma na biegach na długich dystansach w Golden League. Zawody dla amatorskich biegaczy typu maraton to jak dmuchanie na rowerze kolarskim na pierwszej przerzutce. To jest pozbawione smaku ...sportu o rywalizacji nie wspominając.
Kurde, ale wiesz że od w "amatorskich zawodach" biorą udział również zawodowcy? Wystarczy sprawdzić zwycięzców maratonów w większych polskich miastach. Jaka radość była, gdy Maraton Warszawski wygrał Polak, a nie Murzyn, chociaż każdy się tego spodziewał. Sportowa rywalizacja jest jak najbardziej fantastyczna na takich zawodach, pod warunkiem, że to się lubi. Nie mierz wszystkich swoją miarą. Mi to sprawia wielką radość już od 3 lat regularnych startów. Chociaż maraton to jeszcze nie dla mnie, ale półmaraton mam już za sobą. Samo ukończenie tych zawodów (gdy nie wiesz czy dasz radę) jest wielką frajdą. Nie mówiąc o atmosferze biegu, kibicach, dupeczkach na trasie i zobaczeniem swojego nazwiska w lokalnej gazetce, w rubryczce z topową 10tką wśród mieszkańców miasta. W biegach startuje teraz mnóstwo ludzi, a zawodowcy po prostu bardzo lubią w nich pobiec, nawet traktując je jako trening. Idąc Twoim tokiem rozumowania, każdy młody sportowiec z aspiracjami, powinien zawiesić treningi i jakąkolwiek rywalizację, bo przecież nie wystartuje na igrzyskach olimpijskich. Dla mnie sukcesem będzie zejście poniżej 45 minut na dyszkę, a dla Mo Faraha olimpijskie złoto. Jedno i drugie to sukces, tylko inaczej pojmowany.
Co do tych wyników, to dla mnie jest niewytłumaczalne. Nie wiem, co trzeba mieć w organizmie aby takie czasy trzaskać, to już robot a nie człowiek. Maraton, praktycznie sprintem. Podobno czarny człowiek po prostu jest bardziej wydolny. Odpowiedzialne są za to geny. Niby to logiczne, bo to różnica w rasach. Owczarek jest silniejszy i szybszy od ratlerka.