@Carty:
Nie ma niczego oficjalnego od Irrational i nigdy nie będzie. A jak będzie to jedynie PR który postawi ich w jeszcze lepszym świetle, a niżeli szczere i konkretne odpowiedzi.
Jedynie co Ci mogę powiedzieć to odczucia ludzi tu i tam:
@Grigori:
Masz 100% racji odnośnie starych trailerów-gameplayów. To jest nic innego jak długa wyreżyserowana cutscenka na enginie gry. Nie mam zamiaru omawiać wizualiów, bo to jest bez znaczenia tutaj. Mogli podciągnąc efekty graficzne na potrzeby danej scenki. Nic trudnego i niewykonalnego, ale ja nie o tym chciałem.
Wydaje mi się, że trochę opacznie zrozumiałeś przesłani kolegi który o nich wspominał. Wydaje mi się, ze tutaj chodzi o te bardziej subtelne elementy z owych gameplayów, które postaram się wymienić:
Sky-line strasznie zawodzą pod kątem swobody poruszania się po mieście. Przypomnijcie sobie fragment z finalnej wersji gry gdzie po raz pierwszy używamy tego środka transportu ponieważ pobliska barka jest nieczynna. Wydają się ciągnąć w nieskończoność. Nasza podróż trwa kilka naprawdę długaśnych chwil. Te widoki! I teraz wyobraźcie sobie jak by taka ich sieć rozciągała się przez (prawie)cały obszar gry rozgrywający się na powierzchni a nie w budynkach. Ubijasz pierwszego Handymana w grze, masz ochotę odwiedzić paradę - to wzium na sky-line i wracamy do początku gry. A jeżeli to za wiele to żeby oferowały choć trochę swobody. Ale niestety, nie ma tak dobrze - znajdziemy je jedynie w miejscówkach specjalnie zaprojektowanych do tego. Do tego nie są opcjonalnym elementem gameplayu/środkiem transportu, a koniecznością. Nie ukończysz gry jeżeli postanowisz z nich nie korzystać. I utkniesz dość wcześnie.
Obszar miasta. Nazywanie pierwszego i drugiego BioShocka sandboxem jest wybitnie debilne, ale nie można im odmówić pewnej swobody w przemierzaniu podwodnego miasta. Jak by odpalić grę teraz to bez względu czy szedłeś na północ czy na południe, na wschód czy na zachód to praktycznie ZAWSZE coś znalazłeś. ZAWSZE miałeś do zwiedzania całkiem spory obszar. Niby gra miała strzałkę nad łbem, niby gra oferowała mapę lokacji - podczas szperania tu i tam naprawdę można się było zgubić, choćby na krótką chwilkę. Utrata orientacji nie była rzeczą niespotykaną. To nadawało grze feelingu naturalności i prawdziwości. Co nam oferuje nowa odsłona serii? Jeden wielki korytarz z dosłownie chyba trzema wyjątkami, gdzie wymienię jedynie Soldier's Field (miasteczko przed Hall of Heroes) jako przykład. Gdzie wielopoziomowość lokacji z trailerów? Co otrzymaliśmy? Wielki korytarz z z pojedynczymi pokojami/sklepami po bokach. To nie jest open world w najmniejszym stopniu. To jest minimalnie większa swoboda od CoDa albo BF3. To niestety nie jest to czego można się było spodziewać po BioShocku.
Elizabeth pod kątem walki to nic innego niż mobilny resupply bot z randomowym cooldownem. Raz rzuca apteczkę jak mamy 90% HP a raz jak mamy go 10% i faktycznie jest nam potrzebne. Mimo, ze jest to naturalne bo rzuca nam to co akurat znajdzie, to jednak sprawia, ze nie można na niej polegać pod kątem strategicznym. Jej teary tez znacznie straciły na wartości w porównaniu z trailerami. Gdzie sprowadzenie całych fragmentów sky-line (to by mogło DRASTYCZNIE zmienić przebieg niektórych potyczek). Jedyne co mamy do wyboru to automatyczne turetki, HP/Mana oraz ammo - to jest niestety nudne. Jej zachowanie w trakcie walki (ukrywanie się, piski etc) to są kapitalne detale, ale do stricte rozgrywki nie wnoszą absolutnie NIC. O ile gra byłaby ciekawsza gdyby Elizabet summonowała w randomowych spotach równie randomowe rzeczy? Chmury deszczowe które zamieniały by się w burzę dzięki Shock Jockeyowi. Uszkadzała by hydrant by spowodować kałużę. Kopaniem w samochód plama oleju do podpalenia etc. Takie rzeczy są ale na nasze zawołanie. O ile było by ciekawiej gdyby te rzeczy mogły nas zaskakiwać swoim pojawianiem się.
Klimat. Big Daddy był epicki, był straszny! Handyman mimo kapitalnego designu jest po prostu nudny. Nie stanowi wielkiego wyzwania, spotkania z nim są co najwyżej "meh". Nie niosą za sobą żadnych emocji. Akcja z traileru z Handymanem na moście pozostanie mi w pamięci na długo. Gdyby nie fakt że przechodziłem BS:I 2,5 raza to bym nawet nie pamiętał gdzie owe Handymany były i ilu ich było. BSy były trochę horrorami, trochę thrillerami. nowy BioSHock nie ma czegoś tego. Trailery do gry były mroczne. Można się było spodziewać że klimat w nowej odsłonie będzie podobny do poprzednich - nie licząc jednej lokacji gra nie posiada takiego feelingu. I mówi to osoba, która ma słabe nerwy i przechodząc poprzednie BSy musiała pacać pauzę co jakiś czas by "ochłonąć".
Argumentu o tym, że nowy BS jest bardziej strzelanką nie neguję, bo to było widać po każdym trailerze i tylko ktoś naiwny spodziewał się czegoś innego
Miałem iść spać o 24:00 - dzięki za zajęcie na następne półtorej godziny - see ya o/ PS: