Sęk w tym, że w dzisiejszych czasach, w przeciwieństwie do ery PSX i PS2/X-BOX/GameCube, granie jest o wiele bardziej popularne.
Kiedyś jak grali jedynie (a przynajmniej w zdecydowanej większości) Gracze to głosowanie portfelami miało znacznie więcej sensu. Żyjemy w takich czasach, że dziś granie jako hobby jest na tyle popularne na świecie, że ludzie kupują konsole/PC i gry nawet dla szpanu. Na pokaz, byle mieć. Bo to jest popularne, trendy i w ogóle jazzy. Przecież teraz każdy gra - to muszę i ja! Więc według mnie nie chodzi tutaj o jakieś narzucanie komuś czegoś a jedynie fakt popularyzacji gier wśród ludzi "nie grających", którzy nie mają jako takich standardów ani wymagań.
Potem wydawca robi badania i wychodzi na to, że daną grę na której ukończenie potrzeba około 10-15 godzin skończyło na przykład 13% ludzi. Wnioski? Albo za długa, albo za trudna, albo za nudna. Jako, że "ciekawość" gry najtrudniej jest wykonać najłatwiej zająć się pozostałymi dwoma aspektami. No to robimy kampanie na 5h i z systemem prowadzenia za rączkę (np korytarzowy CoD/BF3 w przeciwieństwie do Dooma/Quake sprzed lat) , że praktycznie nie da się zginąć lub zgubić. Po premierze robimy badania i wychodzi na to, że teraz grę skończyło 40% grających. Wnioski - idziemy w dobra stronę, następną grę zrobimy na podobnych zasadach. Nie oszukujmy się ale każdy ludi uczucie ukończenia czegoś w życiu. Ty czy ja możemy nie czuć jakiejś wielkiej satysfakcji z ukończenia wyzwania pod tytułem CoD/BF3 ale dla przeciętnego nie-gracza to jest jakieś osiągnięcie. Jest szczęśliwy i spełniony, a taki klient jest potencjalnym nabywcą kolejnej odsłony. I koło się kręci.
Odnośnie gier EA stricte.
Według mnie Battlefield 3 jest bardzo dobrą grą. Mass Effect 3 też jest bardzo dobrą grą i jedynie zakończenie było rozczarowujące. Ale to nie wina wydawcy jako takiego, a wizji story writera w BioWare. To była ich decyzja jak je zrobić. ME3 dostało 3 albo 4 darmowe DLC do multi. Całkiem niezłe DLC do singla (z tego co słyszałem). Crysis 2 to też imho świetna gra. Nowe SimCity też się zapowiada ciekawie. Szczególnie, że nie licząc Cities XXL w temacie miejskich symulacji jest jednak posucha. Że niby ma mikrotransakcje? A kto Ci każe z nich korzystać? To nie F2P gdzie po tygodniu już wiesz, że bez wyłożenia kilku dolców jesteś daleko w tyle za innymi. Tak na prawdę to nawet nie wiadomo jak one mają się przedstawiać i co oferować, ale już panika bo padło owe słowo. Kupienie/ nie kupienie nowego SimCity nic nie mówi wydawcy na temat tego czy mikrotransakcje są złe czy dobre. To jest błędne myślenie w tym przypadku. Jak chce się głosowac przeciw nim to należy kupić SimCity (aka głosujemy mówiąc: tak, chcemy gier typu SimCity) i nie używać mikrotransakcji (aka mówiąc: ...ale nie podoba nam się ta i ta mechanika). Samo "nie kupuję gry EA bo ma mikrotransakcje wydaje mi się odrobinę dziecinnym podejściem i mimo, że rozumiem jego podstawy samo działanie w ten sposób wydaje mi się błędne.
Wiedźmin 2 miał całkiem ładną cenę, to prawda, bodajże 79zł albo 69zł. Chwali się to CDP. Ale patrząc światowo cena przeciętnej gry to jest przedział pomiędzy 40 a 60 dolarami. W przypadku Wiedźmina 2 ti innych gier to jest raczej tak, że wydawca światowy zmniejsza swoją domyślną cenę dla biedniejszych krajów, a nasz krajowy wydawca zwiększa cenę dla reszty świata. Na to wpływa znacznie więcej aspektów ekonomicznych niż tylko 'dojenie graczy' jako takie. Nie sądzę by wyjściową ceną Witchera 2 w dniu premiery było 20 dolarów lub mniej. To nie takie proste, jak byśmy chcieli.
Witcher 2 i sprawa DLC.
Co dawały DLC? Między innymi misję z trolem którą się robiło w 10 minut. Oczywiście, że darmowe, bo jak by Ci kazali zapłacić XX złotych za 5 NPC, 40 linijek dialogu i jeden model potworka to byś pewnie ich tez wyśmiał. Wolałbym zapłacić 50 zł za 4 mapy do multi w CoD które dadza mi dziesiątki albo setki godzin zabawy, niż 15-20 zł za powyżej wspomniane DLC do W2. Poza tym, z tego co kojarzę. DLC z trollem było reklamowane jako content pre-purchase czy coś. Bo pamiętam, że kumpel opowiadał, ze dali to DLC za darmo w 2 miesiące po premierze or something like that. Nie wiem jak to było dokładnie, bo samemu W2 nabyłem w chyba 3 miesiące po premierze.
W W2 nie grałem po wprowadzeniu areny to się nie wypowiadam na temat tego contentu, bo go nie znam.
Zmierzam do tego, że nie można rozpatrywać aspektu DLC pod względem "darmowe czy płatne" bo zawartość DLC ma duże znaczenie podczas wydawania opinii.
Kolejna sprawa która mi przychodzi do głowy.
Nie usprawiedliwiam, ale rozumiem czemu wydawcy posuwają się do takich i takich posunięć gdy robiąc research na temat wydanej przez Ciebie gry wychodzi na to, że sprzedałeś 1 mln kopii a PSN/XLive notuje fakt że ponad 3 miliony różnych kont ma z niej zarejestrowane osiągnięcia. Dociera do Ciebie, że dostałeś tylko 1/3 pieniędzy które teoretycznie powinieneś zarobić. Dlatego jestem świadom co leży u podstaw walki wydawców z używkami.
DRM w stylu Steam mnie nie rusza, wręcz przeciwnie. Wolę dopłacić i mieć wszystko w jednej bibliotece niż mieć 50 kont na 50 stronach w necie oraz 100 DVD walających się po domu które z czasem albo poginą, albo kolega zapomni oddać albo się po prostu poniszczą. Ale moje zdanie na ten temat jest znane bo nie raz się wypowiadałem. Nie ciągnę dalej tematu.
Odnośnie jeszcze Wieśka 2:
http://ironhammers.org/the-price-of-launching-drm-free-the-witcher-2-allegedly-pirated-4-5-million-times/
To uświadamia nam, że wydając naprawdę dobrą grę w naprawdę dobrej cenie i tak będzie piractwo na świecie. Jakkolwiek nie postarasz się dogodzić ludziom jest masa debili i idiotów obok nas którzy będą powodować gnicie naszej ulubionej branży. Więc mamy to bajorko nasze kochane. Siedzą w nim piraci (nawet ludzie bogaci, bo skoro można mieć coś za darmo to po ki uj płacić mimo, że mnie stać?), bogacze którzy kupują co chcą i kiedy chcą bez żadnych oczekiwań (bo mnie stać i nawet jak będzie gra do dupy to mnie to wisi bo zarabiam fortunę) oraz my, Ci co mają 'troszkę mniej' pieniędzy, troszkę więcej świadomości i troszkę więcej poczucia uczciwości. Pytanie, kogo jest najwięcej i kto ma największy wpływ na to jak się branża kształtuje.
Temu ja nie prowadzę żadnych 'wojen' z wydawcami, a jedynie kupuję gry które uważam że zapewnią mi odpowiednią ilość zabawy za daną cenę. I tak jak rozumiem Twoje podejście i zachowanie to mimo najszczerszej sympatii uważam, że jest ono jednak głupawe i naiwne, bo wpływu wielkiego nie masz, a jedynie staniesz się troszkę bardziej zgorzkniały i pozbawisz, bądź co bądź, kilku potencjalnie naprawdę mile spędzonych godzin.
Huggz