Odholowali mi dzisiaj auto. Od zeszłej soboty parkowałem codziennie na jednym parkingu. Normalnie wyznaczone legalne miejsca na placyku, słono płatne za dnia, ale w nocy za free, więc jak przyjeżdżałem wieczorem i odjeżdżałem rano była cebula. Dzisiaj rano przyłażę z walizką, szybciutko zanim zaczną się płatne godziny, a tutaj jakiś lokalny targ - ryby, wędliny, sery z furgonetek; mojego samochodu oczywiście nie ma. Zacząłem się rozglądać, na parkometrze żadnej informacji (i tak miałem fotkę z godzinami cykniętą na fonie, którą sprawdziłem wczoraj czy właśnie w sobotę obowiązują takie same zasady postoju), no ale przy wjeździe rzeczywiście niby znak z zakazem parkowania w soboty rano. Tydzień temu byłem pasażerem i nie zwróciłem na niego uwagi, a potem to już rutyna, nie rozglądam się przecież po parkingu na którym parkuję codziennie. Jeszcze zwiodło mnie, że wczoraj wieczorem wszystkie miejsca były normalnie zajęte, no i żadnych innych słupków, barierek też nie było. No więc ostatecznie nieplanowany spacer z walizką, godzina w pizdu i sporo hajsu też w pizdu