Trzeba przyjąć założenie, że w końcu filmy to jeszcze większe udawanie i po prostu oglądać show dobrze się bawiąc. Chociaż ostatnio oglądając TG się zastanawiam, co jest ustalone wcześniej, a co nie. Koleś na łódce na 100 był kaskaderem, klienci restauracji też podstawieni, ale np. wątpię by rozwalenie szyby było zakładane.
I tak najlepsze są teksty Clarksona i jego bezkompromisowe opinie. A samo TG pozostaje w gronie najlepszych programów TV ever.
Aha, IMO najmniej sensu mają z kolei te wyścigi, których i tak jest coraz mniej. Tak jak ostatnio, May i Hammond istotnie jechali pociągiem, ale co z tego, że Jeremy wybrał Shelby, jak w praktyce musiał przestrzegać ograniczeń, a wszystko filmowane było z Range Rovera albo w ogóle z zewnątrz. Równie dobrze mógł wziąć Skodę Citigo. Żeby było realnie, to trasa musiałaby iść przez Niemcy, a Jeremy musiałby jechać zupełnie sam z samymi kamerami przyczepionymi w swoim samochodzie.