No i teraz dłuugie czekanie na kolejny odcinek. Ale mieć do obejrzenia pięć sezonów - to było to.
Serial odkryłem przypadkiem, po przeczytaniu newsa o użyciu piosenki Beatlesów, kiedy zaintrygował mnie ogólny opis - lata 60' USA (uwielbiam jako tło filmów czy książek) i wysokie oceny.
Żaden odcinek mnie nie zawiódł. W niektórych działo się mniej, w innych więcej, jednak każdy oglądałem z zainteresowaniem. Były momenty śmieszne, dramatyczne, pobudzające do refleksji, ale nigdy nie przesadzony patos. Tak samo podoba mi się wyważanie postaci - choć maja wyraziste charaktery, to nie da się ich jednoznacznie zaszufladkować, to nie są bohaterowie czarni i biali. Przy tym fajnie, że twórcy na przemian skupiają się to na jednych, to na drugich (choć wybija sie oczywiście Don).
No i ciekawie pokazane są tamte realia, nawet jeśli nieco w sentymentalny sposób i, nie ma co ukrywać, z punktu widzenia uprzywilejowanej grupy społecznej. Smrodu papierosów też się nie poczuje, stylowy dymek, a owszem, zobaczy.