Na przykładzie Wolfensteina NWO - Miałem ogromny niedosyt. Gierkę skończyłem i czułem, że więcej bym połaził i postrzelał po zamku ale gra przez swoją narrację skakała z Blazkiem i musieliśmy zapierdzielać ze story. W Doomie natomiast dostałem konkretne, obszerne levele wypełnione eksploracją i znajdźkami. Naszczelałem się i byłem zadowolony. Pacing między akcją, krótkimi zarysami fabuły a łażeniem po poziomach został mistrzowsko podany dlatego myślę, że wielu będzie stawiać z tego powodu chociażby gierkę wyżej od dzieła Machine Games.
Co do Nintendo tu nie chodzi tylko o to, że nie ma narracji tylko gameplay ale i jakość tego gameplayu. Mario zrobię miliard ruchów a Ratchetem zawsze będę tak samo płasko skakał.