Trochę nadrobiłem nadgryzione gierki, trochę nowości.
TLOU2
W zasadzie nie mam do przelania nic nowego ponadto, co napisał powyżej Ludwes. Wszystko nt tej produkcji zostało już powiedziane i temat został wyczerpany dlatego też nie chce się rozpisywać. W skrócie fajna gra, gameplay dla mnie to wszystko trzyma za mordę. Czołgając się w krzakach poczułem się jak w MGS3 Grafika jest fenomenalna ale do poziomu RDR2 jednak jej brakuje. Momentami też odstaje poziomem i przypomina bardziej czasy początków ps4 ale że całość trzyma stabilne 30 nawet na amatorze to szacun.
Audio z kolei dopieszczone pod każdym względem, ilość ustawień nawet dla słuchawek stereo dyskwalifikuje inne produkcje. Wszystkie te ustawienia dla osób ślepych/głuchych/z niedowładem itd również robią wrażenie. Można sobie np ustawić slow mo przy celowaniu z broni, jak ktoś będzie robił sobie replay z gierki polecam się tym pobawić.
Danie główne czyli fabułę jakoś przęłknąłem, owszem zmęczyła mnie podobnie jak użytkownika wyżej ale po głębszych przemyśleniach chyba kupiła mnie ta końcówka historii. Nawet nie zauważyłem kiedy kampania Abby mnie wciągnęła, chociaż nie do końca trafiła do mnie "motywacja" tej postaci i do czego dąży później po zrobieniu kijem wiadomo czego z wiadomo kim.
To jest dobra gra ale zdecydowanie za długa, a historia męcząca, przy jedynce nie miałem takich odczuć. Kandydat do GOTY absolutnie to nie jest ale też nie zasługuję wg mnie na tą całą internetową nagonkę. Ode mnie 4/6.
A Way Out
Myślałem, że będę potrzebować dłuższego odpoczynku od grania ale znajomy jeszcze mnie namówił na coopa. Nie miałem wcześniej do czynienia z tym tytułem i nie wiedziałem do końca na co się nastawiać. Tymczasem dostałem bardzo przyjemny AA na około 6 godzin, który zdążył opowiedzieć fajną historię i nie znudzić, ba powiem więcej nawet więcej emocji poczułem po jednym plot twiście, niż przy gierce Cuckmana. Sterowanie owszem jest drewniane, strzelanie i celowanie tak samo ale umówmy się to krótka gierka o niewielkim budżecie, naładowana różnymi elementami. Mamy pościgi, skradanie, szukanie przedmiotów, szczelanie, grę w rzutki, coop na automacie ponga (siatkówki?), zabawę w utrzymywaniu równowagi na wózku inwalidzkim kiedy żona spodziewa się dziecka itd
To jest gierka przy której będziemy się bawić tylko jeżeli mamy dobrego ziomka, żadnych randomów i fakt, że druga osoba nie musi kupować gry bardzo spoko. 3/6 dałbym nawet 4 ale to jednak gra na raz poza tym jednak głupio ją stawiać na jednej linii z TLOU xd Jest co prawda pewien replayability żeby zobaczyć jak potoczyłaby się rozrywka wybierając inne decyzje postaciami ale nie poczułem się aż tak zaangażowany, może kiedyś.
Breath Of Fire
Kiedyś zagrywałem się w czwórkę tego jRPG ze stajni Capcom nie chcę skłamać czy to nie była moja pierwsza styczność z tym gatunkiem. Próbowałem zasiąść do jedynki na switchu ale w dziwnych okolicznościach stan gry się nie zapisał i cofnęło mnie o jakieś 10h zabawy do tyłu XD
Postanowiłem dać sobie spokój z wersją SNES i spróbować się z GBA. BOF na kieszonsolkę doczekał się kilku quality of life zmian (poza jakością muzyki niestety) między innymi postacie teraz mogą biec, zbalansowano rozrywkę przez co stała się mniej grindowa (nie oznacza to, że ilość pojedynków uległa zmniejszeniu momentami czułem się jakbym grał w jakiegoś FF z czasów NES), zmianie uległa paleta kolorów jest znacznie jaśniejsza (bardziej przypomina teraz BOF4), hud i menu gry jest przyjemniejsze w obsłudze. W oryginalnej wersji sami segregowaliśmy przedmioty w bagażu w trzech kolumnach i szczerze było to męczące tak samo jak skrótowe nazwy przedmiotów, przez co bez poradników w sieci ciężko połapać się co trzymamy za graty. Jeżeli już przy tym jesteśmy samo tłumaczenie gry jest bardzo oszczędne, npce niewiele mówią, wielu powtarza to samo i często stosowane są skróty byle jak najmniej było tekstu na ekranie. Nie kupuje, że robili to dla oszczędzenia miejsca na cartidgu zarówno snes jak i GBA ma wiele świetnie napisanych jrpg gdzie nie było takich tanich zabiegów.
W zasadzie sama gra nie jest niczym szczególnym na tle konkurencji jej cechą charakterystyczną jest możliwość transformacji w smoka, co jest dosyć pomocne przy walkach z bossami. Wraz z przygodą dostajemy nowe transformacje (jeden z naszych podobiecznych też umie coś na kształt scalenia z Dragon Balla).
Myślę, że to byłoby na tyle, poprawny turn based rpg z typową historią ratowania świata. Momentami zacinałem się bo trzeba było latać nie wiadomo gdzie by popchnąć fabułę a gra ma w zwyczaju nie podpowiadać. Nie jestem fanem takich zabiegów niestety wiele oldschoolowych jrpg na to cierpiało, że gra oczekuje od gracza znajomości każdego npca i wszystkiego co powiedział. Daje 3/6 i może w przyszłości zobaczę pozostałe części, sporo fanów bardzo chwali sobie BOF3, szkoda że Capcom poza jakimś tanim mobilniakiem nic sensownego już nie robi z tą serią.
Dobra a teraz jakaś dobra gierka dla odmiany.
Odin Sphere
O Jezusie jakie to było piękne doświadczenie. Z grami Vanillaware tak naprawdę niewiele miałem do czynienia poza Muramasą, w którą również fajnie się grało swoją drogą.
Licząc, że dostanę tutaj podobne doświadczenie postanowiłem zacząć na hardzie i myślę że był to dobry wybór. Wspaniały system walki w tle pięknej, ręcznie rysowanej grafiki i muzyki między innymi pana maczającego palce w FF XII, Tactics czy Valkyria Chronicles.
Historia opowiedziana poprzez książki, które czyta mała dziewczynka na strychu dodaje baśniowego klimatu temu wszystkiemu. Każda książka reprezentuje historie jednej spośród pięciu postaci a ich story przeplata się w chronologicznej kolejności, którą można śledzić w każdej chwili w odpowiednim menu.
Jak na grę koncentrującą się na masherskim biciu wrogów czym tylko popadnie zaskoczyła mnie głębią różnych mechanik np alchemia, sadzenie roślin czy jedzenie posiłków to ważna i integralna część gry, szczególnie na wyższych poziomach trudności. Exp jaki dostajemy z pokonanych przeciwników jest niewielki i polegając tylko na nim bardzo szybko odkryjemy, że nie wyrabiamy za tempem jaki narzuca nam gra. Wtedy do akcji wkracza pożywienie, które nie tylko leczy ale daje znacznie więcej expa niż normalna walka. Początkowo do dyspozycji mamy tylko sadzenie roślin, aby jednak wyrosły trzeba "nakarmić" je phozonem, który zbieramy z zabitych wrogów. Phozon służy również do rozwijania naszych skilli dlatego dla początkującego ważne jest aby optymalnie rozporządzał jego zasobami.
Alchemia jest przydatna zarówno w walce jak i poza nią - łącząc butelkę z odpowiednimi składnikami możemy stworzyć np dodatkowy phozon albo sprawić że z wrogów sypie się złoto jak z obitych mord w Yakuzie 0. W walce możemy stworzyć tornado, ścianę ognia, chmurę trucizny itd przydaje się przy starciach z bossami kiedy wzywają wsparcie.
Postacie są ciekawe, mamy walkirie, zająca, wróżkę, rycerza i "wiedźmę z Elrit" każda z nich posiada inny oręż i styl walki. Gameplay szczególnie zmienia się przy wróżce, która strzela z kuszy i potrafi do woli latać po całej mapie, są nawet sekcje shoot em upow'e.
Zdobywane w czasie gry skille możemy przypisać do wybranych przez nas kombinacji na padzie (niektóre przypominają rasowo bijatyki 2D jakieś półksiężyce i inne hadoukeny) albo po prostu wybierać je z listy menu.
Gra ma dosyć rozpisany lore, który możemy również śledzić w różnych papierach, warto się z nimi zaznajomić gdyż jest to szczególnie pomocne w jednym momencie gry.
Jest replayability i to jaki, NG+, bonus dungeon, classic mode z zasadami z wersji PS2 także jest co robić po "skończeniu"
Ode mnie ma 5/6 Przy dłuższych sesjach potrafi wkraść się monotonnia ale zawsze siadając do tej perełki cieszy się morda. Dragon's Crown jeszcze w folii ale czeka na jakieś kanapowe granie no i w przyszłości chętnie zaopatrzę się w nadchodzący visual novel\tower defence od tego studia -13 Sentinels: Aegis Rim.
Jeszcze z takich ciekawostek nadmienię, że fani od lat dłubią przy projekcie tłumaczenia ich pierwszej gry Princess Crown z Sega Saturn, która nigdy nie wyszła na zachód. Od czasu do czasu OP daje znać o sobie. Nie jest to nic pewnego ale wciąż trzymam kciuki.