Kiedyś pisałem tutaj o System Shock 1 & 2 a dzisiaj przyszło mi skończyć Prey.
Dawno żaden tytuł nie budził u mnie tyle skrajności. Od pierwszej zapowiedzi było "WTF co to jest, dlaczego się nazywa Prey i gdzie moje Prey 2 ?" by potem przejść w mały hype bo nie kto inny jak szanowne Arkane Studios dłubie własnego SS pod wydawnictwem Bethesdy a to mogło oznaczać tylko natychmiastowy ubytek finansowy na koncie bankowym szanującego się gracza.
Po ograniu dema tak jak większości tutaj mój zachwyt tą produkcją szybko zleciał i pojawiły się obawy czy aby mistrzowie kodu jakim był Dark Messiah czy Dishonored mogliby tym razem spartaczyć sprawę i to za sprawą tak idiotycznych rzeczy, które nigdy nie powinny się pojawić na pierwszym miejscu ?
Po dłuższym czasie dałem jednak demo drugą szansę, leciałem tym razem powoli czytając dzienniki, wspinać się na pozornie niedostępne miejsca stacji Talos 1 za pomocą miotacza pianki i wtedy pojawiła się radocha z obcowania z tą grą.
Nie będę lał ściany tekstu tylko napiszą pokrótce: Cieszy mnie, że w pełniaku zażegnali problem ze sterowaniem (chyba po patchu ale nieistotne). Gdybym miał podsumować wrażenia w jednym zdaniu powiedziałbym perełka, której brakuje jednak tych ostatnich szlifów. Tak wg mnie powinien prezentować się SS na tej generacji i zastanawia mnie jak z tego zadania wybrną panowie od remaku jedynki i Otherside ze swoją "trójką".
Podoba mi się pomysł z recyklingiem zebranego barachła i drukowanie potrzebnego. Nigdy nie odczułem, że zmarnowałem czas zaglądając do jakiś szafek, znajdując śmieci.
Stwory z którymi się mierzymy na pierwszy rzut oka nie grzeszą ciekawym designem ale ich zachowanie w walce w zupełności nadrabia te braki.
Bronie i moce super sprawa tylko szkoda, że te drugie pojawiają się ciut później moim zdaniem mogli je wcisnąć wcześniej zanim na dobre zacząłem wydawać neuromody na inne rzeczy. Założę się, że sporo osób tak jak ja kompletnie je olało.
Przejdę do rzeczy które mi się nie podobały: Loadingi są koszmarnie długie. Latanie po poszczególnych sekcjach stacji, żeby dostać się do innego poziomu oddalonego o dwa-trzy skoki to mała tragedia. Sporo irytujących bugów, nie przytrafiło się może kasowanie save'ów ani nic w głównym wątku ale sporo w sidequestach znikających znaczników celu, czasami problemy z kolizją i fizyką, czasami dawno zaliczony task ponownie sobie przypomniał o istnieniu by radośnie zakomunikować, że się skończył powodzeniem a po chwili porażką. Jest dużo pomniejszych bugów ale nie chce mi się wszystkiego wypisywać.
Generalnie poszło ponad 40 godz i na razie mam dość. Innym razem podejdę babką Yu z mocami typhonów. Od siebie grę z czystym sumieniem polecam.