-
Postów
10 090 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
7
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Dr.Czekolada
-
Ori to kompletnie inny rodzaj gry więc nie rozumiem o jakie inne aspekty poza oprawą graficzną może chodzić Mi się wstępnie podoba ale poczekam na skończoną grę. Nie bawię się już w singlowe early accessy.
-
SOT to piękna gra. Może nie gram aktywnie ale mam masę zajebistych wspomnień ze znajomymi.
-
Nie, zwykłe pudełkowe wydanie.
-
No tak. Im dalej w las tym trudniej. Tak samo jak w oryginale. Zawsze możesz też przestać pakować wszystko "po korek" albo przynajmniej nie od razu. Nie mam deluxe ale jak ogrywałem na VR normal to spokojnie miałem tyle hajsu żeby eksperymentować z różnymi spluwami.
-
Nigdy nie odczułem żeby RE4 był "zbyt trudny" Może pojedyncze sekcje potrafiły dać w kość jak dwóch Garrador ale to przede wszystkim akcyjniak, a nie survival horror.
-
Też nie wiem o co chodzi
-
Nie no są przecież jeszcze Residenty, Horizonek. Przy tych gierkach naprawdę można złapać immersję więc nie zgadzam się, że VR to tylko gry muzyczne i pixelowe samolociki (chociaż nie ukrywam, że sam wkręciłem się ostro w REZ HD). Trzeba tylko zorientować się w temacie co kupujemy Meta ma dużo portów to prawda ale większość z nich graficznie też mocno odbiega od tych portów na PSVR2, co również ma jednak trochę wpływ na odbiór.
-
Nie wiem co masz na myśli mówiąc normik (z początku myślałem, że będziesz gadał o porno vr XD) ale zależy co masz na myśli. Meta natywnie to tak, gierki na poziomie telefonu bo w końcu taki hardware ale PSVR i PC znajdzie się przecież kilka poważniejszych gierek w przyzwoitej grafice.
-
Rule Of Rose - Kolejna survival horror perełka z PS2. Być może wielu z was kojarzy ją za kontrowersje i banowanie w wielu krajach pod rzekomymi zarzutami o przedstawianie treści seksu i przemocy z udziałem nieletnich. Cała sytuacja działa się jeszcze w czasach kiedy w modzie było gierki obsmarowywać o najgorsze rzeczy w mass mediach, niekoniecznie przyglądając się sprawie trzeźwym okiem. Gierka podobno jest też największym białym krukiem na aukcjach ale na szczęście nie musiałem się tym przejmować. Gra zabiera nas do Anglii rok 1930, gdzie wcielamy się w 19 letnią Jennifer i w towarzystwie swojego wiernego labradora Browna staramy się przetrwać wśród "arystokratycznej" hierarhii Red Crayon ustanowionej przez pewne dziewczynki z okolicznego sierocińca, do którego przyszło nam trafić na początku przygody. Pewnie zauważyliście, że zawsze staram się nie rozpisywać specjalnie o stronie fabularnej gier, a bardziej skupiam się na gameplayu. Tutaj nie zrobię wyjątku ponieważ wielka szkoda byłoby spoilerować cokolwiek. Sam wszedłem w tą gierkę nie wiedząc o niej absolutnie nic i takie podejście gorąco polecam. Rule Of Rose należy do psychologicznych horrorów i pozostawia wielkie pole do interpretacji materiału przez gracza. Fabuła jest podzielona na miesiące i w każdym naszym celem aby przeżyć jest znaleść określoną rzecz, którą należy przynieść do loży dziewczyn. W tym celu posłuży nam nasz kochany pies. Brown jest nieodzownym towarzyszem, który pomoże nam znaleść przeróżne przedmioty pochowane w lokacjach a które Jennifer nie jest w stanie zobaczyć. Wygląda to tak, że wybieramy przedmiot z inwentarza, który trafia do zakładki "find" i pod przyciskiem pieseł zacznie węszyć. Pomysł w założeniu bardzo fajny, w praktyce często gęsto błądzimy po tych samych korytarzach i pokojach, zbierając przeróżne graty. Przykładowo klipsy do ubrań mogą nakierować nas na jedną z 3 rzeczy np jedzenie, które leczy albo kolejne klipsy. Wszelakie graty można potem oddać do loży gdzie po uzbieraniu określonej ilości dostajemy więcej jedzenia. Problem w tym, że możemy oddać tylko pojedynczą sztukę naraz i tak np szklane kulki w liczbie sztuk 12 dopiero nam coś dadzą. Teraz klikajcie za każdym razem do inwentarza i wybierajcie pojedynczą kulke, kiedy nazbieraliście ich przez połowę gry z 50 XDD Druga sprawa, że pathfinding Browna czasami głupieje i próbuje przejść przez zagrodzone przejście albo drzwi, które są zamknięte zamiast obejść korytarz od drugiej strony i spróbować dostać się inną stroną. Jest to często frustrujące w ogniu walki (ale do walki zaraz wrócimy ...) Często miałem też sytuacje, że wychodzimy z pokoju i pies już "nie wie" gdzie ma szukać Przedmiot się rozpłynął. Wcześniej narzekałem, że walka w Kuon była słaba ale nic nie przygotowało mnie na taką frustracje jak starcia w Rule Of Rose. Powiem tylko tyle, że w pewnym etapie po prostu olałem zapisywanie tylko i wyłącznie wewnątrz gry (czyli klasyczne save roomy - tutaj w ramach ciekawostki rolę tą pełni ludzik zbudowany z mioteł i wiadra na wodę ) i waliłem quick savy w emulatorze. Szczerze współczuje ludziom przez co musieli przechodzić natywnie na konsoli. Właściwie większość walk w grze będziemy unikać ponieważ kiedy występuje zagrożenie mamy do czynienia z całym plutonem egzekucyjnym na korytarzach. Na szczęście łatwo ich wymijać ale problem zaczyna się na wymuszonych starciach i bossfigtach. Wyobraźcie sobie moją minę kiedy zmarnowałem godziny swojego życia na zbieraniu różnych gówien z podłogi, które odnalazł pies żeby potem zostać spacyfikowany w gangbangu i cofnąć się do save roomu. Problem leży w zasadzie we wszystkim - niesprawiedliwych hitboxach (przeciwko Jennifer a jakże), słabym systemie identyfikacji naszego stanu zdrowia, drewnianym sterowaniu podczas walki. Uwierzcie mi na słowo - Dużo się tu gada jaki Silent Hill miał drewniany combat ale w czasach PS2 świat naprawdę widział gorsze gry pod tym względem i Rule Of Rose na razie wiedzie u mnie prym. Muzyka w tej grze to coś przepięknego. Jest jej niedużo ale skrzypce po prostu chwytają za serce i wprowadzają w melancholijny nastrój. Polecam przesłuchać, albo chociaż zobaczyć intro tej gry bo to prawdziwy sztos. Daje gierce 3/6 i robię to z bólem bo Rule Of Rose jest dosłownie jak ta róża - piękny kwiat, ale ma dużo kolców. Pośpieszny developing i rozdmuchane kontrowersje mocno pokrzywdziły ten zapomniany tytuł. Bardzo chętnie zobaczyłbym jakiś remake, albo adaptacje tej produkcji bo to naprawdę jest mimo wszystko retro perełka. W dzisiejszych czasach, kiedy wychodzą często poprawne i generyczne gry (ba nawet plagiaty) ogrywane przeze mnie horrorki z PS2 uświadomiły mnie, że nawet pozycja z oceną 3/6 z 2006 mogła mieć dużo własnej tożsamości. Jest wiele rzeczy, które można poprawić w tym produkcie ale jednocześnie wiem, że o niej nie zapomnę. Po prostu chwyciła i już nie puści.
-
Fajnie by było zobaczyć w przyszłości oledowe soczewki zamiast lcd w Meta. Istnieje na dzisiaj jedna fajna alternatywa dla pcvr, ale wymaga baz i osobnych kontrolerów.
-
Technicznie New Jersey miałeś już w jedynce w progu. Paynowie mieszkali tam na przedmieściach w 98. NY jest blisko położony.
-
Testowałem tylko pierwszego Resistance i działa wyśmienicie. Najwidoczniej te pierwsze gierki na ps3 powinien pociągnąć.
-
To jak grać w MGSy po japońsku Kuraudo Sutoraifu.
- 1 945 odpowiedzi
-
- 1
-
Podobno działa okropnie?
-
Nie mogę używać nawet posiadając kopie zapasowe gier? Nie wiem jak z biosem ale to brzmi trochę krzywo.
-
Już dawno. Ciekawe kiedy wyślą.
-
https://www.pcgamer.com/elden-ring-director-says-shadow-of-the-erdtree-will-have-a-sekiro-like-leveling-system-so-you-cant-just-steamroll-it/ Rzekomo nie przelewelujemy postaci, bo dlc ma mieć własny system dodatkowo dołożony do naszej postaci.
- 7 600 odpowiedzi
-
- 1
-
- from software
- miyazaki
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dla mnie to brzmi jak TES:Oblivion. Nie lubię kiedy lvl gracza jest najważniejszy jak w pierwszym Xenoblade i mob o 2-3 lvl wyżej to praktycznie samobójstwo, ale z drugiej strony to po co te elementy rpg?
- 1 945 odpowiedzi
-
Zrobię to na co będe miał ochotę. Jak już pisałem grafika to nie wszystko co decyduje o dobrej grze (a po demie mam wiarę, że taką otrzymam), ale krytyka pod tym indywidualnym względem jak najbardziej się należy. Co mi po machaniu szabelką na jakimś polskim forum. Square Enix tu wejdzie i weźmie sobie do serca moje posty? Wysmaruje im przy najbliższym możliwym survey.
- 1 945 odpowiedzi
-
- 2
-
Grafika to nie wszystko ale nie będe siedział cicho i walił konia bo taka święta gra i tylko spusty mają być. To nie dotyczy tylko Square i Finala zresztą. Skoro podnoszą ceny, bo koszta produkcji rosną to niech będą konsekwentni i dostarczą dopracowany produkt.
- 1 945 odpowiedzi
-
- 7
-
Płacę 3 stówy? Płacę więc oczekuję od tych nieudaczników porządnej pracy, a nie downgradu względem gry sprzed czasów podwyżki.
- 1 945 odpowiedzi
-
- 5
-
Obie części FF7 Remake jadą na UE4 xd https://wccftech.com/final-fantasy-vii-rebirth-unreal-engine-4-release-sooner/
- 1 945 odpowiedzi
-
- 1
-
Kuon - Kolejny survival horror z PS2, na którego się czaiłem. Odpalając go wita nas menu, które od razu rzuca w klimat gry i trzyma do napisów końcowych. Uwielbiam te menusy z czasów 6 generacji. Silent Hill, Residenty, Fatal Frame itd Akcja Kuon zabiera nas do czasów feudalnej Japonii, więc twórcy mogli swobodnie popłynąć w temacie mitów i legend. Przed rozpoczęciem gry naszym oczom wyświetlają się dwie postacie do wyboru - Utsuki i Sakuya. Pomimo tego wyboru moim zdaniem lepiej zacząć grę od tej pierwszej ponieważ lepiej wprowadza w wydarzenia i balans trudności wydaje się lepszy dla zaczynających z grą. Poza tym ich chaptery nazywają się osobno Ying i Yang więc no brainer. Historia Utsuki zaczyna się od przybycia z siostrą do posiadłości Fujiwara, gdzie poszukują swojego zaginionego ojca. Akcja bardzo szybko wymyka się spod kontroli kiedy siostra dziwnie się zachowuje i znika, a wokół wszędzie trupy i demony czekające tylko by nas skonsumować. Kuon nie bawi się w subtelności. Już w intrze mamy juchę z udziałem lorda Fujiwara, a w samej grze przyjdzie nam często widzieć zmasakrowane złowki i hektolitry krwi. Warto nadmienić drobne smaczki jak ślady krwi, które zostawiamy stopami jak wdepniemy w taką kałużę. Atmosfera trzyma za mordę do samego końca i śmiało może rywalizować z najlepszymi częściami Fatal Frame'ów, które niedawno skończyłem. Najgorsze jest to uczucie "psychozy" w cutscenkach ponieważ jak to w horrorach często jesteśmy zostawiani sami na pastwę losu, a kiedy już nawet spotkamy jakąś przyjazną duszę nie wiemy do końca czy można zaufać jej zamiarom. Graficznie Kuon daleko do wyżyn PS2 i niestety rzadko mogłem sobie pozwolić na wyższą roździałkę na emulatorze Steam Decka z powodu graficznych glitchy. O systemie walki jedyną dobrą rzecz jaką tylko mogę powiedzieć to, że jest To poziom drewna porównywalny do Silent Hill, a może i nawet gorzej. Niestety w tamtych czasach gry z tego gatunku poza Residentami nie za bardzo sobie radziły z tym elementem. Utsuki walczy nożem, zaś Sakuya wachlarzem. Poza nim mają do dyspozycji magiczne talizmany, które się kończą po wykorzystaniu. Mamy najprzeróżniejsze - od prostych strzałek zapalających, po samonaprowadzające kule ognia, podpalanie, przyzywanie duchów itd. Nie ma w grze czegoś takiego jak autoaim więc ważne jest nakierowanie postaci w stronę potworów. Mamy dwa sloty pod i - jeżeli w oba wsadzimy talizmany wtedy nie będziemy mogli używać broni białej. Żeby było gorzej jest jeszcze animacja wyciągania tych broni/talizmanów więc trochę czasu schodzi + bardzo mały hitbox, który sprawia że często uderzamy w powietrze zamiast w wroga, który stoi zaledwie kilka cm dalej. Przeciwnicy mogą być na chwilę zestaggerowani jak uda się uderzyć podwójnym combo ale zaraz potem są niewrażliwi i gotowi by nas chwycić, na szczęście łatwo się wyrwać spamem przycisków. Więc w skrócie walka to nieszczęsne spamowanie przyciskami, pozycjonowanie postaci i liczenie, że kula ognia nie przeleci za wrogów. Oczywiście możemy również niemilców zignorować i wiać. Gra uczy nas, żeby zachować ciszę i nie biegać koło nich ale szczerze nie czułem potrzeby. Sam gameplay poza walką to klasyczny survival czyli zbieranie itemów, czytanie notatek, eksploracja pokoi, rozwiązywanie zagadek. Te ostatnie nie były dla mnie szczególnie trudne i udało się rozwiązać kilka fartem, bez notatek z podpowiedziami na które natrafiałem znacznie później. Dużo jednak nalatałem się w tą i z powrotem szukając potrzebnych itemów, co przyznam bywało irytujące, bo często między lokacjami są chwilowe loadingi. Daję Kuon 4-/6 i hardkorowym fanom survival horrorów z tamtych lat jak najbardziej polecam dać szansę Kuon. Gra ma świetny klimat, jest brutalna, historia jest spoko i przybiera ciekawy obrót. Nie jest zbyt długa, całość zajęła mi ok 9 godz co uważam za akceptowalny poziom dla straszaków.