Mechanika War in the north wygląda tak, że przemierzamy liniowe lokacje (ale napchane w różne ukryte znajdźki, czasami jest kilka dróg do jednego celu) i eksterminujemy napotkane siły niedobrego Saurona. Mamy wygodną mape na której możemy wybrać sobie lokacje, jakie chcemy odwiedzić (mamy też miasteczka/obozy w których zbieramy questy i dokonujemy zakupy). Możemy sie cofać do wcześniejszych terenów, a w każdych jest kilka teleportów, w których możemy sprzedać/kupić fanty (sic!) i pójść do innych miejsc. W rozmowie z npc mamy kilka opcji dialogowych, ale nie wpływają one w żaden sposób na przebieg akcji. Ogólnie gra jest silnie nastawiona na fabułe więc fani Tolkiena mogą być na starcie zainteresowani tą pozycją (szczególnie że nie wydaje mi sie jakaś oklepana, jak na troche już obrobione uniwersum i w stosunku do trzymającej wszystko w porządku trylogii). Generalnie gra jest naprawde fajna, nie grałem coopa ale musi być świetny. Skyrim to inwestycja na długie tygodniowe posiedzenia, War In The North na znacznie krótsze - błędem było wydać tą pozycje w takim, a nie innym terminie niestety, szczególnie że to nie jest jakiś crap (Conquest to była porażka).