Nightmare Reaper - Indie boomer shooter rogal z soundtrackiem Andrewa borzego Hulshulta. Zajęło mi 47 godzin (około 90 poziomów wliczając areny )
Core gry przypomina typowe retro strzelanki aka Doom, ale z domieszką pojebanych broni i power upów - Od karabinu m16 strzelającego randomowymi pociskami typu wybuchające kurczaki, po miecz który bez problemu przetnie wszystko i każdego kosztem naszego hp.
Power upy, które dają nam tą samą broń w drugiej ręce. Nieważne, czy to będzie łuk (do dzisiaj nie wiem jak nasza główna bohaterka nimi strzela) bazooka, miecz, nalot orbitalny laseru z satelity niczym hammer of dawn z gearsów.
Plusem tego rogala jest poczucie progresu, bo przechodzimy do kolejnych leveli. Są 3 chaptery. W każdym mamy 9 biomów, po 3 proceduralnie stworzone poziomy na końcu których czeka boss.
Cały myk polega na tym, że pod koniec każdego levela wybrać można tylko 1 broń z którą przechodzimy dalej. Na początku nie mamy zbyt dużego wyboru ponieważ przechodzą tylko bronie na lvl 1.
Nasza postać staje się potężniejsza poprzez minigierki na swoim gameboyu. Walcząc w biomach zdobywamy złoto, za które kupujemy kolejne poziomy w platformówce przypominającej do złudzenia mario. Po przejściu gry czekają ng+, achievementów jest tona (149), muza jest zajebista. Kocham tą grę chociaż momentami potrafi nużyć a szukanie sekretów posianych po tych powalonych biomach bywa męczące... Daję 4+/6