-
Postów
10 090 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
7
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Dr.Czekolada
-
Madison (Na Steam Decku) - Horrorek inspirowany PT. Generalnie jestem zawiedziony i trochę żałuję wydanych pieniędzy. W porównaniu do Song Of Horror, które niedawno skończyłem o wiele krótsze (achievement za zrobienie poniżej 6 h, a jest nawet za 2) i mniej straszne. Ludzie, którzy pisali że lepsze od Visage mogę tylko skomentować XD Nie ma żadnej presji na graczy bo nawet nie można tutaj przez większość czasu zginąć (a nawet wtedy nic nam się nie dzieje. Po prostu budzimy się na początku danej sekcji). Z początku nie mogłem zajarzyć gimmicku z aparatem, który jest wazną czescią gry w rozwiązywaniu wielu zagadek, dlatego błąkałem się po stosunkowo małym domostwie (dużo mniejszym niż w Visage) marnując czas. Zagadki są raz banalne, raz całkiem wymyślne. Idzie się zgubić, bo dostajemy np graty albo jakieś sejfy z którymi będziemy mogli sobie poradzić dopiero dalej w grze a podpowiedzi naszego obecnego celu ograniczają się do prostych obrazków w zeszycie. Cieszę się, że Visage był w gamepassie i tam go ograłem bo ponad stówa za takie indyki to moim zdaniem przesada. Szkoda, że nie trafił tam tez Madison no ale już trudno. Daje 3/6 i zastanawiam się czy zagrać jeszcze w jakiś horror przed Callisto.
-
To w takim razie sami zrobili zamęt. Mogli to potem ogłosić. Jak człowiek widzi już przed premierą takie rzeczy to myśli, że faktycznie sprzedają wybrakowaną grę. Zresztą prawda wyjdzie na jaw jak się dataminerzy dokopią do plików gry.
-
Robi się też inspirowany tymi grami Agent 64. Całkiem spoko i nawet daje wyzwanie niezależnie na czym gramy. Na razie jest tylko demo na steamie ale kto wie może w przyszłości wleci na konsole.
-
15 kilowe xdd Jakbyś książki na oczy widział to byś wiedział, że wiedźmini bardzo lekkimi mieczami się posługiwali, żeby wykonywać te wszystkie piruety i dogonić potwory.
-
Nie znam się może ale zawsze mi się wydawało, że jak strzelanki to zdecydowanie bardziej pod tym względem był preferowany Xbox i jego pady od Pleja. Gdyby nie ta akcja nawet bym nie przypuszczał, że COD jest tak ważny dla sonki, no ale w sumie oni już nie robią exów fps.
-
Ta gra na konsolach naprawdę musiała wielu skrzywdzić. Grałem na pc z padem w ręku i nie miałem problemu z walką. Jeżeli jest z nią coś nie tak, to co dopiero było w dwójce i jedynce. Sapkowski pisał książki dla gimbazy tak było
-
Też mam duży backlog ale tak szczerze, to na ile gierek naprawdę czekałem w tym roku? Elden Ring, Dying Light 2 (okazał się zawodem, więc olałem) Xeno3, jakieś mniejsze produkcje w gamepassie i to w sumie to na tyle? Potrafię przełożyć ważne tytuły nad backlog, bo to z nich człowiek ma chyba jednak najwięcej radości i wspomnień.
-
Ale zamiast tego nadzoruje robienie zajebistych gierek więc szacun się należy, jak psu buda Już się nie mogę doczekać. Nie dociera do mnie, że to już za 10 dni.
-
Song Of Horror - W końcu udało się przebrnąć i zobaczyć napisy końcowe. Nie powiem spodziewałem się trochę krótszej gry, ale też przez powtarzanie kilku chapterów musiałem lecieć z nimi od początku a to kilka godzin w plecy, dlatego będę zmuszony być dla giereczki trochę wredny. W skrócie świetny horror ale momentami frustrujący przez nieczytelne zagadki (a ogółem jest w tej grze ich masa) i farciarskie mordowanie gracza. Nie jest to survival horror, bliżej jej do przygodówek typu The Medium gdzie łazimy po pomieszczeniach, zbieramy śmieci i używamy w wyznaczonych miejscach. Normalnej walki jako takiej nie uświadczymy jednakże twórcy wymyślili sobie, że jesteśmy randomowo nękani przez siły nadprzyrodzone i musimy w zależności od sytuacji ściśle postępować by nasz podopieczny przeżył. Gra posiada kilka poziomów trudności i ten standardowy w każdym chapterze gry daje nam określone postacie. Jeżeli któraś z nich zginie to nie zobaczymy jej już do końca całej gry. Kiedy umiera postać wybieramy następnego delikwenta i lecimy z progresem tam, gdzie zostawiliśmy przygodę. Trzeba tylko udać się do miejsca w którym zginęliśmy wcześniej i zebrać wszystkie itemy po poprzedniej osobie. Jeżeli zginie kluczowa dla fabuły postać mamy game over i zaczynamy dany chapter od początku. Każdy z delikwentów ma swoje statystyki i korzysta z innego źródła światła przez co nie jest to tylko i wyłącznie zabieg kosmetyczny z „kontynuacjami”. Do tego każdy ma inne monologi oraz wiedzę na dany temat. Przykładowo córka właściciela sklepu z antykami będzie miała większą wiedzę na temat tego miejsca niż jakakolwiek inna przypadkowa postać dlatego warto to brać pod uwagę przy planowaniu eskapady. Budowanie klimatu i poczucia niepokoju grze przychodzi naturalnie przez świetny soundtrack i wspomniany wcześniej zabieg nękania gracza w niespodziewanych momentach, dlatego mam z nią taki love-hate. Rozwiązywanie zagadek i zagłębianie się w historię było bardzo satysfakcjonujące (ba! Śmiem stwierdzić, że Silent Hille pod tym względem wyżej nie stoją). Gra bardzo się stara również żeby gracz nie znalazł się w sytuacji bez wyjścia (poza nielicznymi przypadkami) i daje odstęp czasu żebyśmy odsapnęli pomiędzy wszelakimi „encounterami” niestety zdarzały się takie momenty, gdzie twórcy mogliby jeszcze trochę dopracować produkt bo np przypadkowa śmierć z powodu kolumny, która zasłania ducha i nie mogłem go unieszkodliwić, co skończyło się otoczeniem mnie przez grupkę ze wszystkich stron, albo pewną minigierkę w katakumbach z kratami, gdzie potwór nie chciał współpracować i zablokował mój progres. Niemniej jednak dla fanów horrorów pozycja obowiązkowa i na pewno jeszcze kiedyś wleci replay na wyższym poziomie trudności. Daję 4-/6 i Lecę dalej z horror-maratonem a wszystko przez Callisto, Dead Space, Resident 4 etc. Wybaczcie za moją składnię i interpunkcję dzisiaj, ale nie spałem a zależało mi jednak o tej gierce coś skrobnąć po skończeniu.
-
-
Robią już spin-off multi. Niech dopieszczą story, zrobią czytelniejszą minimapę, więcej niż dwa sloty na broń, ciekawsze sidequesty niż "wróć do punktu A i rozwalaj fale przeciwników" a będzie gitówa. Klimat biura miazga. Dla mnie ich najlepsza gra od czasów Maxa Payne'a.
-
No jedynka dosyć średnio na jeża wypada przy kontynuacjach. Ta kamera przy celowaniu to jest dramat, zwłaszcza na najwyższym poziomie trudności w pewnych sekcjach
-
To ciekawe co by z tobą robił Ghotam Cztery gry z Arkham gackiem wciąż są o wiele lepsze niż większość tego typu rzeczy na rynku.
-
To współczuję. Coś takiego nie powinno wyjść w takim stanie do sprzedaży, a wypowiadam się jak na "tamte" czasy. Bez patrzenia na dzisiejsze parcie na 4k60.
-
No co przecież wygląda lepiej niż oryginał
-
No TEW1 na basic PS4 to niegrywalny wręcz twór przy pierwszych chapterach. Nie wiem jakim cudem ale udało się skończyć z dlc. Ogółem to optymalizacja tej gry nawet na pc była dziwna. Na tym samym silniki w tamtym czasie wyszedł The New Order i nawet nie pierdnęła klatka na moim ówczesnym laptopie.
-
Przecież porty takich np gier capcom to były kasztany + tak jak pisze Mejm wyżej. PS3 to poza nielicznymi gierkami przeżytek i bardziej kaprys niż konieczność dzisiaj.
-
Nie. Jak zginie to w tym "runie" w następnych chapterach już nie wróci ale pojawiają się potem postacie, które będą opisane że nie mogą zginąć, bo są ważne fabularnie inaczej z miejsca game over i nie ma kontynuacji. Ja gram jak jest. Zginęła mi Sophie i lecę dalej. Są achievementy jak się uda bez śmierci zaliczyć chapter.
-
Też gram i jestem aktualnie w 2 chapterze. Tak się wpienilem, że skasowałem save w folderze Steama i wyłączyłem zapis w chmurze, żeby nie synchronizował Ale tak na poważnie to podchodziłbym do tego tak - masz te 4 kontynuacje na chapter. Jak zginą wszyscy to lecisz od nowa. Oczywiście każda ma swoje mocne i słabe strony, ale generalnie gra się tak samo. Trzeba lecieć z flow ale przyznam, że te interakcje z obiektami "?" To lekka chamówa, bo człowiek nie wie czy czeka głupia śmierć czy coś ważnego do popchnięcia fabuły (gdzie póki co w jednym miejscu trzeba było taką interakcje przeprowadzić).
-
Aha myślałem, że coś poważnego bo kolega do jednego worka wpakował Chrono, które technicznie niedomaga.
-
Taka pokrętna logika Miyazakiego, że niby nie lubi "powtórek" i woli pracować nad nowymi ip. Z Dark Soulsami mieli umowę z Namco na 3 odsłony i DLC, ale w Eldenie wrzucanie dosłownie gameplayu z trójki już nie stanowiło problemu
-
Legend jeszcze nie rozpakowywałem. Z ciekawości co tam jest na odpierdol? Chyba pierwszy raz słyszę taką opinię.