My robimy tego typu akcje, (o czym pisałem już kiedyś na forum i fotki też wrzuciłem w jakimś temacie), ale raczej na zasadzie wielokilometrowego, forsownego wymarszu przez las, pola, odludny obszar. Teren rozległy, a nie konkretne - opuszczone w tym przypadku budynki, chociaż kilka takich mamy namierzone i kto wie, może wbijemy kiedyś. Tak więc urbex, ale w lekkiej odmianie. Początkowo uczono nas takich rzeczy, jako alternatywnej metody na zwalczenie objawów PTSD.
Ot - znajdź cel. On znajdzie ci zajęcie dla myśli i odruchów. Powtarzaj do oporu. Z czasem to pokochasz. Forsowne "spacery" z ciężkim wyposażeniem (bez uzbrojenia oczywiście) przerodziły się z czasem w mniej 2ymagające. Normalna sprawa.
Praca, życie. Ale nawyki zostają i nadal lubimy poszwędać się ze sprawdzonymi ludźmi.
Sporo fotek, szczególnie z wypraw po górach ( spacer "na lekko" ) od dworca pkp do schroniska , next day powrót do dworca, powiedzmy 25-30 km w jedną - w schronisku nocleg + uzupełnienie płynów i białka.
Tu wrzucę kampę bezdomnych z tronem dla nie wiem kogo i częsciowo aktywny skład pociągów, gdzie większość już nie żyje i jak dobrze rozpracować ciecia można poskakać po dachach wraków niczym w rdr2, a w tle przejeżdża pendolino