Boomcio

Dzięki za garść porad na start. Z tą pauzą kombinowałem, a tu trzeba z poziomu menu. Wiem, ale ja uznaję tylko trzy.

Dopiero pękła pierwsza misja wprowadzająco tutorialowa, ale już czuć potencjał. Klimat filmów wylewa się z ekranu: gadżety, dźwięki, bazy i ich wnętrza. Wszechobecne zaszczucie, niepokój. Masa możliwości walki taktycznej jak: ogień zaporowy, który dobrze ustawiony może przesądzić o zwycięstwie nad twardymi przeciwnikami, flary doświetlające które zwiększają celność, broń dodatkowa, granatniki, strzelby. Trzeba przestawić się na sposób sterowania, bo tu klikasz gdzie drużyna ma się przemieścić. Centralna baza w której odbywa się leczenie, projektowanie, badania naukowe - coś na styl Xcoma. Zapowiada się miodnie. . Czuję, że trylogię filmową sb odświeżę, bo klimat złapałem.

Będę zwalczał złych reptilian!

Też na tym sporo lecę. Gdzie tak tanioszkowo?

Ale się zdziwiłem widząc, że jest wersja pudełkowa na xsx. Będzie grane zatem lada chwila, akurat Miasma Chronicles mi się kończy.

"Bones and All" - obejrzany; chwilę temu wrzucili, więc świeżynka. Film to dosyć specyficzny, okazał się też trochę inny, niż się wstępnie spodziewałem po recenzjach. Dla mnie to jest typowy schemat zamiany pewnych składowych elementów: weź film z wampirami, zastąp motyw wampiryzmu kanibalizmem i powoli ciągnij fabułę. Bardzo powoli. Fabułę, nie akcję, bo tej tu praktycznie niewiele. Skojarzenia z pewnym dziełem Jarmuscha, a mianowicie: "Only Lovers Left Alive" obecne od początku. Z tym małym zastrzeżeniem, że film Jarmuscha jest małym dziełem sztuki - zwłaszcza wizualia robią tu robotę, a scenariusz i gra aktorska dopełniają całości. W "kościach" brakuje wspomnianego geniuszu, jednak historię dwojga podróżnych ogląda się praktycznie bez cienia nudy, pomimo licznych dłużyzn i niepotrzebnych zabiegów scenariuszowych. Gdyby skondensować czas projekcji do 90 minut było by super, bo właśnie ten element - rozciągnięcie niektórych scen jest dwoma punktami ujemnymi od pełnej dychy.

Lubię takie gry, więc czekam.

W domu wygodna, ale obowiązkowo brzydka i duża kanapa blisko lodówki; ze sporym tv. W pracy kilka opcji: komputer plus monitor, deck plus monitor/tv, w ostateczności tablet plus pad i g0wnogierki z andka.

Najważniejsze, że gierki będą miały ciepło. Nawet Bugs z szuflady pierdolnął z wrażenia.

U mnie już pucha prawie pęka tego specyfiku: https://beardman.pl/pomada-do-wlosow-reuzel-fiber-pomade?gad=1&gclid=CjwKCAjws7WkBhBFEiwAIi168_McJJ7kS4xhFe1wI1dFnyKDmcU-XX4bbXsDA9VMbiMfbEVaZo3uaxoCgikQAvD_BwE Fajnie sprawia, że włosy leżą, jak chcesz.

Najlepsza z możliwych.

Ale w tym czasie zdąży DOSTARCZYĆ

Ontario fajne i z umiarkowanym poziomem trudności.

U mnie niecałe 300. A gra nadal dostarcza.

Chyba chłopsztylem.

Do końca będę wierzył. Animacja jelenia mnie przekonała.

Premiera tuż za rogiem, jaranko level 100.

Wujo chyba wqurwiony, że zamiast żlopać Tatrę na ogródku musi jechać z familią do aqua pełnego rozwrzeszczanych g0wniaków, to i frustrację na forumku wylewa, bo tu nikt nie zayebie mokrą ścierką w pysk. Baw się tam dobrze na zjeżdźalni wariacie

Sprawdziłem, 2 startowych jest zawsze. Trzeci dowolny.

Zima w tej grze jest złem!

Znam to dobrze... Ontario zróżnicowane krajobrazowo, ale miejscami brzydkie, jak Polska w listopadzie

Nie sprawdzałem, bo gram sprawdzonym squadem.

My z ziomeczkiem do Turbacza zmierzamy za tydzień, ale to nie te rejony a te wspomniane to kiedyś były.

Nie będzie spojlerów z fabuły, mogą być lekkie z gameplayu, więc bardzo wrażliwych ostrzegam. Już trochę ograne godzin w tym uniwersum. Doszła 4 postać do możliwości dołączenia/zamiany (team zawiera 3), zebrane sporo giwer i modyfikatorów do nich; można stworzyć niezłe buildy zliczając procentowo prawdopodobieństwo strzału z obrażeniami krytycznymi, plus te z perków postaci jak premiowany strzał z podwyższenia, oflankowanie itp. Początkowo gra wydawała się bardzo trudna na "normalu", tak po ok 5 godzinach, ale z czasem gracz staje się przy odrobinie kombinowania młotem na przeciwników. Schemat z Mutanta z atakiem początkowym tylko z broni wytłumionych zdaje się tu zbędny z uwagi na nie tyle arsenał, czy przedmioty miotane, ale moce. Te potrafią namieszać na polu walki, aczkolwiek moce przeciwników nieźle równoważą i stworzony przez nich mimik kogoś z naszego teamu daje nam nieźle popalić (np snajper z dobrymi lufami). My odwzajemniamy np przywołaniem szamana, który nas pięknie leczy, posiada też niezły łuk. Przejmujemy na dwie tury umysł któregoś z wrogów, żeby tworzyć akcje sabotażowe, czy samobójcze. Moce uzupełniamy ze sporadycznie spotkanego Wyziewu, albo znalezionymi/kupionymi bateriami przez co są limitowane (i to jest świetne zagranie ze strony twórcow). Mapy, otoczenie w miarę różnorodne, ale jak pisałem brakuje tej soczystej zieleni z Mutanta, jest szaro, brązowo, czasem czerwono, deszczowo, melancholijnie. Jest dużo opuszczonych budynków, galerii, w tle zniszczone miasta niczym z Matrixa. Eksploracja trzyma poziom i dobrze jest okrążyć obszar i dobrze rozstawić drużynę przed atakiem. Jak napisałem - pojedyncze "wyłuskiwanie" leszczy/wartowników/czujek przed większą potyczką przy użyciu tłumika jest przydatne i fajne. Ale w większości (póki co) można się bez tego obyć.

E, to chyba do Turcji, albo na Chorwację.