U mnie z racji wieku życie poustawiane. Łebki - jeden mieszka w innym mieście, gdzie studiuje, córa za rok ucieka na studia. Ja praca 24 godz więc w w robocie z 8-9 razy w miesiącu.
Jest czas na siłownię, wypady w plener kilkudniowe, gotowanko i oczywiście granko, seriale, sporo filmów. Jak jest nowy tytuł, który podejdzie to i 8 godzinek jednym ciągiem leci w grze, a wszystko dookoła tak poustawiane, żeby nie kolidowało z graniem w grę.
Mam osobny, duży spersonalizowany pod granie i oglądanie vod pokój z drink-bufetem i małą zabudowaną kuchnią, gdzie nikt mi dupy nie zawraca i jak wpadnie kilka osób to można lecieć z filmami, coś sobie podpichcić, przygotować zimne i gorące napoje niezależnie od reszty domu.
Tak więc, mam wrażenie, że jeżeli z biegiem lat nie wyrośniecie z czerpania przyjemności z elektronicznej rozrywki to z czasem będzie pod tym względem coraz lepiej, bo człowiek z wiekiem zyskuje więcej czasu dla siebie. Wiadomo, na początku nie było łatwo. Jak dzieciaki były maluchami to konsola odłogiem leżała, bo sił nie starczało i granie w grę miało charakter małego święta. Praca, jedzenie i upragniony sen - tylko tego było mi trzeba. Zamiast sesja z gierką spacer z wózeczkiem, zamiast czasu spędzonego beztrosko przed tv cały ten (fajny na swój sposób) zgiełk związany z domem i obsługą maluchów. Czas jednak ma to do siebie, że szybko leci. Zanim się obejrzysz gry będą już remasterowane z 8K, a dzieciaki pójdą na swoje.