Zmęczyłem wreszcie ten 4 sezon. Powstał on chyba według maksymy "dawaj więcej woke gówna, widz wytrzyma". Serial jest wypchany tyloma wątkami które nic nie wnoszą, że gdyby ich nie było dałoby się to zmieścić w 3 odcinkach. W nosie mam siostrę Navarro, córkę Danvers którą wrzucono tylko dla poprawności politycznej bo jak ładnie przetłumaczył polski lektor
,czy też pizdowatego policjanta który się nabiera na żonę z rosji czy skąd ona tam była. Chciałem sobie obejrzeć ciekawą historię toczącą się podczas nocy polarnej z ciekawą zagadką zbrodni i w klimacie horroru (skojarzenia z The Thing). No i trochę tak było w 1, 2 i połowie 6 odcinka. Ale reszta to mało ciekawe wątki i oglądanie ciągle skrzywionego ryja Navarro. Wogóle ta postać to osobny temat. Oglądałem już sporo filmów i seriali gdzieś ktoś mnie irytował, ale ta to chyba pobiła wszystkich. Silna, niezależna kobieta z jednym wyrazem twarzy, która gardzi wszystkimi, a szczególnie białymi. Piękny obrazek współczesnej amerykańskiej rasistki. No i zakończenie i wyjaśnienie zagadki . Tego nie ma nawet co komentować. Pani Issa Lopez która odpowiada ze scenariusz i reżyserie to powinna co najwyżej pisać scenariusze na przedstawienia w świetlicy wiejskiej, bo to jest jej poziom. I strach pomyśleć że będzie też odpowiadała za następny sezon, no ale może widzowie nauczeni tym co było w Krainie Nocy nie wyśrubują już takiej oglądalności i ktoś w HBO przejrzy na oczy.
Podsumowując: fajna miejscówka, fajny klimat, intrygujący 1 odcinek, ale wypchane to wszystko za duża ilością nic nie wnoszących (a czasem idiotycznych) wątków które ciągną ten sezon w dół.