-
Postów
2 972 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
3
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Sep
-
Halloween Kills - kurcze podobał mi się ostatni Halloween. Tutaj mamy bezpośrednią kontynuację, taką która zaczyna się tam gdzie tamten film się skończył. Nawet postacie 3-planowe które miały jakąś scenę w tamtym filmie, mają tutaj swoje 5 minut, a do tego jeszcze aktorzy co grali w filmie z 1978 r.. Fajny zabieg. No ale niestety poszli w tej części w ilość a nie w jakość. Ilość trupów jakie zostawia Michael i ilość ran jakie odnosi. Jeśli mnie pamięć nie myli w żadnym innym filmie go tak nie sponiewierali. Wole te spokojniejsze odsłony. Dobra ma być jeszcze Halloween Ends, ciekawe co tam za finał przewidują
-
Alan Wake Remastered (ps4) - wreszcie po tylu latach udało mi się ograć, jak już wyszło na platformę Sony . No i kurczę mam mieszane uczucia. Jasne że jak gra wychodziła w tym 2010 r. to czytałem recenzję i było wiadomo co tam nie do końca zagrało. Ale po tylu latach nie pamięta się takich rzeczy. Pierwsza sprawa, myślałem że jakiś zalążek wolności w postaci swobodnego zwiedzania miasteczka Bright Falls istnieje. Coś w podobie Deadly Premonition. Mamy jednak korytarzowe lokacje przez cały czas. Druga sprawa, 80% lokacji to lasy i góry. No ale taki mamy klimat, bo przecież Bright Falls jest położone w takiej okolicy, to co mieli dać podziemne laboratorium i zamek rodem z Residenta. Kolejna sprawa przeciwnicy, 3 typków na krzyż, nawiedzone beczki i koparki, no słabo. Do tego bardzo szybko gra przedstawia nam cały arsenał do eliminacji przeciwników i rozgrywka robi się bardzo mocno powtarzalna. I jeszcze ten nieszczęsny unik. Gra nie jest specjalnie trudna, uzbrojenia zawsze jest pod dostatkiem (choć nie mogłem zagrać na Nightmare bo był zablokowany), ale ostatnie 2 rozdziały mocno podbijają poziom wyzwania. Wtedy najbardziej dał mi w kość ten unik. No bo jak nas otoczy paru przeciwników to Alan jedyne co może zrobić to unik. Ile razy ja się wjebałem w drzewo i przygwożdżony zginąłem. Powinni to lepiej dopracować. Na koniec fabuła. Fajna historia, sposób narracji, postacie, audycje Night Springs, ale za szybko wszystkie karty zostają wyłożone. Nie ma żadnego wielkiego zaskoczenia. Wymieniam prawie same minusy, ale prawdą jest że grało mi się bardzo przyjemnie. Strzelanie choć powtarzalne nie znużyło i chciałem poznać finał historii. A może dlatego też że teraz większość gier AAA to otwarte światy albo oferują milion dodatkowych rzeczy które odciągają nas od głównego wątku, a Alan Wake to jednak historia gdzie ciągle przemy przed siebie. Oczywiście trzeba wspomnieć jeszcze o dwóch krótkich dlc. Twórcy poszli na łatwiznę i wykorzystali lekko zmodyfikowane miejscówki z głównej gry. No nie lubię czegoś takiego. Dodatki oferują jednak świeże patenty jak podświetlanie latarką słów którą dają nam ekwipunek ale nie tylko. Mogą przywołać przeciwników lub dać jakiś bonus do walki. Fajny patent, szczególnie dobrze wykorzystany w drugim dlc Writer. Jak wyjdzie kiedyś kontynuacja chętnie zagram. 7/10
-
Frankowski z kolejną bramką. No fajnie sobie w tej lidze radzi.
-
Terminator Resistance - gdyby nie forumek to bym raczej nie zagrał, bo uważałem ten tytuł za słaby i nie warty czasu. Ale wiele pozytywnych opinii tutaj sprawiło że gra w cenie 0,7 wódki wylądowała w czytniku. I była to fajna przygoda. Oczywiście graficznie jest biednie jak na tą generacje, a i bugi występują. Poza tym mamy typowe ostatnio w grach mechanizmy, jak crafting czy zbieractwo mnóstwa śmieci. Zagrałem na najwyższym poziomie trudności i robiąc wszystkie dodatkowe zadania oraz zaglądając w każdy kąt miałem tyle zasobów że gra nie sprawiła większego problemu. Oczywiście przez większość gry nie można biegać na Jana i strzelać jak oszalały (choć są takie misje) bo skończy się to szybkim zgonem. Trzeba nadgryzać mechanicznych przeciwników powoli, wykorzystując dostępne gadżety i zdolności, oraz skradać się. Nie jest to żadna mega produkcja, ale grało się przyjemnie. No i fajnie że wyszła wreszcie jakaś zjadliwa gra w uniwersum Terminatora. Mutant Year Zero: Road To Eden - dawno nie grałem w żadną grę taktyczną, ale tutaj połączenie turówki z eksploracją od pierwszych zapowiedzi mi się podobało. Ciekawy świat, fajne komiczne dialogi naszych bohaterów, no i taktyczna wymagająca walka. Nie jestem dobry w tego typu tytułach więc wybrałem standardowy poziom trudności i już on daje w kość. Szczególnie na początku wiele razy musiałem powtarzać niektóre starcia, potem zrobiło się łatwiej. Raz że za zdobyte doświadczenie nauczyłem bohaterów użytecznych i ułatwiających potyczki umiejętności, a dwa robiąc wszystkie dodatkowe zadania i nie obowiązkowa walki byłem bardziej dopakowany niż fabuła wymagała. No ale nawet to nie sprawiło że można było grać na luzie. Cały czas trzeba się pilnować, używać osłon, umiejętności, przemyśleć każdy ruch, bo jeden strzał przeciwnika potrafi zabrać na połowę życia. Oczywiści gra też technicznie nie domaga, doczytujące się tekstury to norma. Miałem też buga w finalnej walce z bossem z dlc. Po pokonaniu go gra zostawiła mnie nadal w trybie walki bez możliwości wyjścia z niego, ale uznała że mogę zapisać grę. Reload i załączyła i się finalna scena po wygranej walce więc nie musiałem powtarzać. A no i szkoda że specjalne umiejętności naszych postaci się powtarzają, nie wszystkich, ale niektórzy mają bardzo podobne drzewka rozwoju. Ciekawe czy kiedyś będzie kontynuacja, bo chętnie bym sprawdził dalsze losy dzika i kaczora.
-
Candyman (2021) - jest parę fajnych klimatycznych scen i w sumie to wszystko. Jakoś ta historia zupełnie mnie nie porwała. Do tego ten manifest biednej czarnej społeczności krzywdzonej przez złych białych. Jestem w stanie przyjąć jak pojawiają się sporadycznie takie kwestie, ale tu jest tego zdecydowanie za dużo. Tu nawet żaden policjant nie jest czarny, no bo jakże by. Ehhh Ktoś jest w twoim domu - kiedyś to były slashery, teraz to w większości są pomyje . No ale to netflix production. Początek jest nawet nawet, bryzgająca krew i podcinane różne części ciała. Potem coraz gorzej, film robi się przegadany, głupi, a motywacja zabójcy jest beznadziejna.
-
A film opowiada historie zawartą w ilu książkach? Ile by trzeba było tomów przeczytać żeby dobrze się bawić podczas seansu i nie zastanawiać o co chodzi?
-
No ładny gangbang im zrobili w Gliwicach.
-
Squid Game - wreszcie udało się obejrzeć. Ależ to jest dobre , zresztą już zwiastun to zapowiadał. Tylko azjaci mogli wymyślić coś takiego. Uwielbiam tą mimikę i gestykulacje aktorów w koreańskich dramach. Serial wlatuje do ulubionych.
-
Najlepsza adaptacja gry, oczywiście że Silent Hill Christophe'a Gansa.
-
Wygląda jak film przygodowy z TV Puls.
-
Na Batmana czekam w chuj. Zresztą czekałem w chuj po tym pierwszy zwiastunie. To się nie może nie udać.
-
Kurwa teraz będą się godzinę zastanawiać czy dograć 15 minut
-
No ciekawe co tam teraz wymyślili. Pierwszy Krzyk uwielbiam po dziś dzień.
-
Ale Quantum to część Spectre więc de facto ten wątek wielkiej organizacji przestępczej można uznać że ciągnięto od początku. Choć chyba tego nie planowali gdy wychodziło Casino Royale, bo wydaję mi się że w późniejszych filmach tak na szybko próbowano wszystkich antagonistów i ich motywację podpiąć pod działania Spectre. No nawet Silve podciągnęli że należał do Spectre .
-
Ależ emocje, że aż przysnąłem.
-
No Time to Die zaliczone. Wśród Craigowych Bondów jak dla mnie klasyfikuje się za Casino Royale i Skyfall. Domknięto wszystkie wątki zaczęte jeszcze w Casino i kontynuowane przez pozostałe filmy (jak nawiązali znów do Vesper to mi się ulało, ile kurwa można). Paloma na wielki plus , szkoda że jest tak krótko. Trochę za mało akcji. Film ogólnie jest ciut przydługi bo niektóre sceny są niepotrzebnie przeciągnięte. Co do zakończenia mam dość mieszane odczucia. Mam nadzieje że nowy Bond (bo na bank powstanie) skupi się na zamkniętej historii w obrębie jednego filmu, tak jak to miało miejsce dawniej.
-
Kasztanowy Ludzik - bardzo fajnie prowadzona historia przez 5 odcinków, świetny klimat, by w tym finałowym w pewnym momencie się trochę rozjechać poprzez brak logiki w kilku scenach. Nie czytałem co prawda książki, wiec może tam też tak było. W każdym razie finalne starcie z seryjnym mordercą wypadło przez to trochę tandetnie.
-
Jedna z gier której zawsze zazdrościłem posiadaczom xboxa. Wreszcie będzie można sprawdzić czy ten Alan taki dobry.
-
Jakoś źle nie wygląda, też chętnie obejrzę. Ale ten Leon to
-
Trochę się uzbierało od maja. Bloodstained: Ritual of The Night - czuje zawód, bo spodziewałem się ciekawsze metroidvanii. Za dużo tutaj biegania i ciachania potworów, za mało jakichś elementów platformowych. Bossowie też niespecjalni. Motyw z shardami może i ciekawy ale i tak jeśli chodzi o ofensywne to korzystałem z 2-3, a reszty nawet nie sprawdzałem. Spyro 2 Ripto's Rage - wzorcowy przykład jak zrobić lepszą kontynuację. Spyro zyskuję nowe umiejętności, walki z bossami wreszcie przypominają walki z bossami, doszły zabawne scenki związane z każdym światem. Do tego odwiedzane krainy mocno kojarzyły mi się z różnorodnością światów w Ratchet & Clank, ale w końcu to ten sam deweloper. Bawiłem się bardzo dobrze. Sexy Brutale - fajny motyw z przeżywaniem ciągle tego samego dnia i próbą ratowania od zguby różnych postaci, ale niestety poziom wyzwania jest zbyt niski. Zagadki są raczej proste, liczyłem na bardziej skomplikowane zadania, a tu 2-3 próby jak dobrze poznamy gdzie co jest i można uderzać z ratunkiem dalej. Historia uderza w dramatyczne tony, więc jak dla mnie to pozytyw. Sprawdzić warto. Concrete Genie - gdyby nie dali w ps plus to pewnie bym nigdy nie zagrał, a tak w ramach czyszczenia tego co mi się uzbierało odpaliłem. Tytuł dość krótki ale przyjemny. Chodzimy po depresyjnym prawie pustym mieści i przy pomocy magicznego pędzla ożywiamy malunki na ścianach. Trochę zagadek, trochę wspinania i hasania po dachach. Historia to taka typowa bajka z morałem. Observer - trochę mam problemy z tymi grami Bloober Team. Początek jest świetny i intrygujący. Ten głos Rutgera Hauera :fsg:. Poczułem się jakbym grał w jakieś Blade Runner. Środek przygody w pewnym momencie stał się męczący, a pod koniec znów zrobiło się ciekawie. Podobne odczucie miałem przy Layers of Fear. Observer w kilku momentach przygody oferuje sekcje gdzie jesteśmy można by powiedzieć "atakowani" ciągłą zmianą otoczenia i różnymi dźwiękami. Jest to klimatyczne ale też meczące, bo sekwencje te są za długie. Ale poza tym bardzo fajna produkcja. Blasphemous - ależ mi sie spodobało. Tutaj dostałem wszystko to czego brakowało mi w Bloodstained. Bardziej żróżnicowany gameplay, więcej skakania, omijania pułapek, ciekawszych bossów. No i ta religijna otoczka. Spodziewałem się też że gra będzie trudniejsza, a tutaj przeważnie bossowie padali po 2-3 próbach, bo dość łatwo można nauczyć się ich ataków. Sherlock Holmes: The Devil's Daughter - dodano pseudo motyw otwartości, że możemy sobie pobiegać po paru ulicach przy naszej siedzibie przy Baker Street i potem w paru misjach zanim do dojdziemy do celu, i na tym nowości w serii się kończą. Gra moim zdaniem jest słabsza od Crimes and Punishment. Przede wszystkim podtytuł i postacie które spotykamy na początku sugerują już w jakim kierunku pójdzie główny wątek. Druga rzecz, sprawy jakie rozwiązujemy są mało ciekawe. Tylko jedna mnie tak naprawdę mocno zanagażowała. Za mało też korzystamy z laboratorium Sherlocka. No jest po prostu w każdym aspekcie gorzej niż w poprzedniej cześci. Spyro 3 Year of the Dragon - nowością w serii jest to że możemy w paru misjach pobiegać innym postaciami które posiadają własne umiejętności. Poza tym reszta to to samo co było w poprzednich. Tutaj chyba jednak upchano największą liczbę minigier w serii. No i udało mi się zaliczyć całą trylogie w ciągu tego roku, ale już przy tej cześci zacząłem odczuwać znużenie. Ale warto było wreszcie ograć Spyro, przyjemna, kolorwa seria.
-
Kolejny koreański serial, od twórcy Zombie Express.
-
Demon Slayer ostatnio wrzucili, piękna przygoda
-
Podobieństwa kończą się szybko bo Till Death ma zupełnie inny przebieg historii. Ale fakt Gra Geralda to dobry film. No wiem że nie jest, ale ma parę krwawych scen więc go wrzuciłem do tematu