X-Men Origins: Wolverine - gra w której Rosomak co rusz ląduje łbem na jakiś kamieniu, ścianie czy czymś innym. A tak to co, gra na podstawie filmu w której szatkujemy tłumy przeciwników. Łatwe to i z czasem staje się monotonne, bo przemierzamy mało zróżnicowane korytarze. Gra jest strasznie zbugowana, na szczęście nie tak żeby się nie dało w to grać, ale rzeczy typu zablokowanie się przeciwników na jakimś obiekcie czy spadki animacji że gra się na 2-3 sekundy freezuje to norma. Bossowie to też nic specjalnego, choć walka z Gambitem jest spoko. Kupić za 20 zł i zagrać można, ale do tuzów tego gatunku brakuje tu sporo.
6/10
Transistor - system walki mi zupełnie nie podszedł, to znaczy na początku było ok, ale później mnie męczył. Fabuła jest ok, muzyka bardzo fajna, no i zakończenie mi się podobało. Tytuł jednak strasznie krótki.
7/10