Halo 4
Trochę późno, bo kupiłem jakieś 2 miesiące temu, a dopiero teraz miałem czas na skończenie tej gry. W sumie to nie wiem od czego zacząć, może od tego że grałem po kolei we wszystkie główne części (1, 2, 3, Reach), z czego 3 i Reach ukończyłem na poziomie Legendary, co jakimś szczególnym wyzwaniem nie było, ale przynajmniej singiel był prawie dwa razy dłuższy. Nie jestem jakimś wielkim fanem tego "uniwersum", ale pograć lubię, zwłaszcza, że to jedne z niewielu strzelanin które mi się naprawdę podobają.
Także i tym razem nie zawracałem sobie głowy jakimiś heroicami, czy normalami dla pedałów, tylko od razu odpaliłem jedyny słuszny poziom trudności. Łatwo nie było, chyba trudniej niż w Reach czy 3, przejście kampanii zajęło mi niecałe 16 godzin, czyli całkiem sporo.
Graficznie to na pewno najładniejsze Halo, a może i nawet najładniejsza gra na Xboksa, design leveli jest również niczego sobie, chociaż są strasznie puste w porównaniu z wcześniejszymi częściami (można zapomnieć o ogromnych bitwach rodem z H3). I tu właśnie dochodzimy do tego co mnie najbardziej wkurza w tej części. Wydaje się być bardziej zbliżona designem poziomów do takiego Metroida, tyle że nie oferuje za dużo w zamian. Tzn. jest jeszcze bardziej schematycznie - jakieś większe pomieszczenie z przeciwnikami, przycisk do wciśnięcia (oczywiście z reguły pojawia się wtedy jak wszystkich załatwisz, wygląda na to, że są w jakiś dziwny sposób połączeni z mechanizmami otwierającymi drzwi chyba kur.wa przez WiFi - archaiczne to jest, w dodatku w poprzednich częściach nie było stosowane na tak dużą skalę, to jest chamskie przedłużanie kampanii jak najmniejszym kosztem), korytarzyk, cutscenka. Najlepsze sekcje to paradoksalnie te, w których nie strzelamy, co jednak nie powinno dziwić bo przedzieranie się ciągle przez korytarze (ale przynajmniej ładne korytarze) robi się nudne. Ale jest ich stanowczo za mało, niestety pojazdy nie są tak często wykorzystywane jak poprzednio.
Niestety, wraca tutaj ponownie brak możliwości używania dwóch broni naraz. Ten fajny patent z Halo 2 i 3 nie wiedzieć czemu został zamieniony na itemy w postaci tarczy czy strażnika, których właściwie w grze nie używałem,bo o kant dupy można je rozbić w większości, lepiej radziłem sobie bez tego.
Do warstwy audio raczej nie mogę się przyczepić, ale za bardzo nie ma też czego chwalić - pasuje do tego co dzieje się na ekranie, ale właściwie wchodzi jednym uchem, a wychodzi drugim. Jest zmiana w stylu, ale raczej mała, zresztą nie przepadałem specjalnie za muzyką w Halo.
Mimo wszystko o grze można powiedzieć też wiele dobrego. Stanowi dość duże wyzwanie na Legendary, sekcje z mechami czy "latane" są naprawdę dobre (tylko szkoda, że tak mało), często zatrzymywałem się po to, by podziwiać widoki, a naprawdę jest co podziwiać, miejscówki są klimatyczne. Ogólnie jest rozczarowanie, poziom mniej więcej singleplayera z Halo 3. Zresztą według mnie to wygląda tak: H2 > H:CE >> Reach > 3 = 4.
W multiplayer jeszcze nie grałem, także ocena dotyczy tylko singla.
8-/10