Metal Gear Solid 4: Guns of the Patriots - Uff, gra w końcu pękła. Ta gra, o której słyszałem tak wiele różnego. Że Gra Generacji, że Sraka Generacji, ogólnie polaryzacja na całego. No i jak to w końcu jest z tym emgieesem?
Rozumiem zarzuty, że cutscenki się dłużą - jest to prawda w przypadku drugiej połowy gry. Czasem można dostać szału. Postaciom zdarza się za często i za długo tłumaczyć wszystko po kolei czy ogólnie przedłużać dialog, który nie ma żadnej wartości. Ja bym te fragmenty zamienił na czysty, skradankowy gameplay bo on jest zaskakująco świetny. MGS nie do końca był znany z cudownej mechaniki, ale czwóreczka miło zaskoczyła. Szkoda więc, że trochę rzadko jestem w stanie faktycznie popykać (tu znów oczy zwracam w stronę drugiej połowy).
Fabuła jak zwykle, trochę głupiutka, ale jak się to przyjemnie ogląda. Walka Raidena z Vampem... oh my. No i ostatni boss to w ogóle miazgator. I te małe smaczki, easter eggi, "dziwne dziwactwa" Kojimy, to wszystko jak zwykle uprzyjemnia całe doświadczenie. Kolejny plus to grafika, która w 2008 roku musiała nieźle zniszczyć klapkowe umysły (do dzisiaj "robi"). Klimat wojny i miejscówek również na plus.
MGS to jest to, co się dzieje, gdy szalony, japoński twórca dostanie duży budżet i kreatywną wolność. Szkoda że tak rzadko się to dzieje w naszej branży. Pa pa, Solid Snake
(mocne) 8/10