Splatoon -
Kupiłem grę głównie z ciekawości, bojąc się, że mi nie podejdzie. A bo nie do końca lubię nacisk na online, a bo community szybko padnie bo Wii U, a bo pewnie szybko się nudzi, a bo jakieś to takie niewiadomoco.
Zasady są proste, strzelasz atramentem. Wygrywa drużyna, której kolor na ziemi będzie w większości. Pomysł tak prosty, a to w prostocie leży geniusz przecież. I Nintendo jak mało kto wie o tym najlepiej.
Ta gra jest po prostu świeża. To jeden z tych tytułów, który nie wyłączam, tylko pykam jeszcze dłużej niż zwykle bo czuję, że gram w coś NOWEGO. Coś ODMIENNEGO. A przy tam tak dopracowanego, skupionego i wciągającego... Art style rozwala. To jest bardziej dreamcastowa gra od Sunset Overdrive. Ten tytuł aż ocieka urokiem. Urokiem!!! Czystym, konsolowym, bezpretensjonalnym urokiem.
Online jest sprawiedliwe i oh jakież płynne (betonowe 60 fpsów, ku.rwo). Żadnego lagu, problemów, nic. Czysta radość z online. Aż już rozumiem xboxowców, którzy tak chwalą XBL. Gdy gra online jest tak płynna, natychmiastowa i bezproblemowa, to faktycznie sprawia dużo frajdy. A gdy grasz w coś tak skillowego i łatwego do zrozumienia... Easy to learn, hard to master. Kolejna mantra, którą Ninny zna aż za dobrze.
A przecież jeszcze jest kampania. Podzielona na poziomy (lubię to! brakuje mi współczesnych gier, gdzie jest klasyczny podział na levele), z warp roomem. Zaskakująco dobrze zrobiona rzecz. A ostatni boss konkretnie daje czadu. Przez całą walkę spociłem pada jak rzadko kiedy. Takich ostatnich bossów doceniam najbardziej. Takich, którzy nie są łatwi, a przy tym testują wszystkie skille, które nabyłeś przez całą grę.
O tym co mi się podobało w tej grze mógłbym pisać dużo i jeszcze więcej. O głupich szczególikach. I śmiesznych odniesieniach do Pokemonów. O głębokiej kustomizacji. O przkocurskim soundtracku (dat final boss theme...). O lokalnym multiplayerze. O innych genialnych i jeszcze bardziej emocjonujących trybach gry (Tower Mode...). O znakomitym level designie map onlajnowych. Mógłbym. Ale wolę chyba odpalić jeszcze jeden, ostatni meczyk. A potem kolejny ostatni. A po nim jeszcze jeden "najostatniejszy".
Ostatnio mam dziwnie dużo snów o strzelaniu i pokrywaniu ziemi farbą. To chyba najlepszy znak u każdego gracza, że pyka w coś po prostu dobrego.
PS. Tu ten final boss theme. Posłuchajcie sobie. Spodoba się wam.
https://www.youtube.com/watch?v=1Me9O7R13-4
9/10
Ta gra jest serio tak dobra.