Mega Man 2 - OMFG. Odpalilem dzisiaj wieczorem, tak tylko dla jaj. Jest po pierwszej w nocy, a ja oglądam napisy końcowe. Ja... Ja skończyłem Mega Mana O.o. Nigdy bym nie przypuszczał, że mi się to uda. I to za jednym posiedzeniem.
Bolało, kilkakrotnie mój palec był milimetr od przycisku wyłączenia konsoli w przypływie gniewu, ale ta myśl, ta perspektywa powiedzenia sobie "pokonalem mega mana 2" nie chciała mi dać spokoju. Ostatni level to był już w ogóle hardkor, godzina północna, ślipia otwarte za pomocą zapałek, jutro rano do pracy, a ostatni level okazywał się być nie ostatnim levelem. Nastepny ostatni level też się nim nie okazywał. Gra nie chciała się kończyć, chciała za to przyciskać mnie poziomem trudności. Ile ku.rw poszło, to tylko ja wiem.
Uff, no dobra, ochłonąłem, już dobrze... YEEE SKOŃCZYŁEM MEGA MANA, JESTEM GICIOR. Gra oczywiście też wspaniała, zasłużony klasyk. Level design to MISTRZOSTWO. Skill, to się liczy. Perfekcyjny refleks i timing godny Parappy. Wylapywanie hintów od twórców w level designie, to jest to, to jest sztuka tworzenia gry. Pamiętajcie, bąbelki kluczem do sukcesu. Hyc.
Sorry, trochę mi odbija szajba, bo wlasnie spędziłem zawstydzającą ilość czasu przy grze video bez przerwy i to jeszcze takiej z niebieskim ludzikiem, a dawno powinienem spać. Laska stwierdziła, że jestem nerdem i skończonym frajerem i w ogóle to powinienem się leczyć (tzn nie powiedziała, ale na pewno pomyślała, gdy z narkotycznym chichotem sprawdzałem cenę MM3, głodny dalszej masochistycznej podróży po ośmiu bitach i tak w ogóle to zamykam już ten nawias). Dodam jeszcze że soundtrack jest kapitalny i będę go jutro, pojutrze i popojutrze nucił, doprowadzając do szału pobliskie otoczenie. Ale co mi zrobią? Nic nie zrobią.