Dark Souls - Dark Souls, Dark Souls, Dark Souls... Gdy dostałem tę grę równo miesiąc temu, nie sądziłem, że właśnie odpalam grę generacji. Byłem przekonany, że tytuł nie przebije swojego poprzednika. Minął miesiąc, a ja mam na liczniku 61 godzin. Dla mnie to niepojęte tyle przesiedzieć na konsoli w tak krótkim czasie. A jednak ten tytuł to uczynił. Poczułem - tak rzadko odczuwany w dzisiejszych czasach - smutek, gdy zbliżałem się do końca gry. Naprawdę nie chciałem jej kończyć, szukałem każdy zakamarek, tylko by przedłużyć sobie zabawę.
Co czyni Dark Souls grą dobrą? Co ta pozycja posiada, czego nie mają inne? Może dlatego, że to jest naprawdę GRA, w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu. Reżyser DS raz stwierdził: "Video Games and Hollywood need to start acting more like themselves and less like each other" i to zdanie dużo mówi o DS. Żadnych dialogów, które cię spowalniają, tylko krótkie filmiki i same mięsko w postaci gameplay'u.
Gra jest oczywiście wymagająca, być może najbardziej rozpoznawalny aspekt serii. A niesłusznie, bo gra posiada dużo więcej zalet. Głęboki i intrygujący świat, pełen malych historyjek. Po którejś godzinie, gdy myślałem że znałem już cały teren, hasam sobie z nudów zabijając przeciwników, aż nagle zauważam mega wąską drogę przy ścianie, ledwie zauważalna. Zaciekawiony idę, idę, a tu przed moimi oczami stoi ogromniasty smok. Jestem pewien, że 70 procent graczy nigdy nie zauważyło tej małej dróżki i nie doświadczyło tego i to jest w tej grze niesamowite. Jak dużo można odkryć jeśli tylko przystaniesz i pomyślisz. No i staczam z tym smokiem epicką walkę, bez QTE, gdzie jest jasny zestaw zasad, gdzie jedyne co się liczy, to co JA zrobię, mój skill i mój miecz, moje palce, nic więcej. Gra mi w żaden sposób nie pomoże, bo przecież ja mam pokonać grę. Czemu więc w dzisiejszych czasach gry chcą bym je pokonał? Gdzie tu zabawa?
Przez miesiąc straciłem 60 godzin dla tej gry i nie żałuję ani sekundy. Dla porównania, single player Battlefielda 3 zajął mi parę godzin, a do dzisiaj tego żałuję i uważam ten czas za stracony. Okazuje się, że gdy gra nie traktuje cię jak debila, gdy faktycznie wygrana coś znaczy, to nie ma szans myślenia, że "lepiej gdybym inaczej spędził ten czas". Podczas napisów końcowych BF 3 miałem kac moralny, podczas napisów DS myślałem już tylko o NG+ i o tych wszystkich cudownych momentach. Poczułem też prawdziwe szczęście i dumę z siebie bo mam świadomość, że wielu się poddało po drodze i gra ich pokonała. W obecnych czasach, przejście gry równa się z obejrzeniem filmu - każdy dojdzie do końca.
Tyle jeszcze ta gra ma do zaoferowania... Można o niej pisać i pisać, dowiadywać się nowych rzeczy każdego dnia. Przegenialny online (być może najlepszy w tej generacji), cudowne dialogi, idealny voice acting przesiąknięty gorzkim akcentem, niesamowite widoki. Gra również stale zaskakuje oraz straszy.
Po dwóch godzinach walki z jednym bossem obudziłem cały dom krzykiem radości - nie sądziłem, że jakaś gra video mnie do tego jeszcze posunie.
10/10