Gra przed chwilą pękła. Ileż mi nerwów dostarczył ostatni boss (mówię o jego drugim wcieleniu, gdzie rzucał co jakiś czas KOami). Na liczniku około 47 godzin, prawie 40 procent trofeów i fajny motyw z Vanille
Gdybym kupił ten tytuł w 2010 roku, będąc mega nahajpowany i podniecony, z widocznym growym bonerem, to po skończeniu grę zjechałbym jak brzydkiego psa. Tak się jednak nie stało, kupiłem grę oczekując badzewia., a dostałem jedno z lepszych doświadczeń na tej generacji Chociaż boli mnie zmarnowany potencjał tego tytułu. To mógłby być jeden z najlepszych Fajnali ever gdyby jednak postarali się o kilka miast (albo takie jedno duże do którego masz ciągle dostęp np poprzez Save Pointa. Mogłyby być tam minigierki, sklepiki i jakieś eventy), zmienili trochę fabułę (rozumiem ludzi, którzy fabuły nie zrozumieli. Ja od początku czytałem Datalog i wszystko czaiłem, choć końcowka mnie conajmniej zdziwiła), wplecili więcej NPC, może dodali jeszcze jakiś elememt do systemu walki i... byłby to wspaniały tytuł. A tak mamy jedynie dobry z przebłyskami.
No i gra czasem cierpi na syndrom FF XII - za dużo walk, cała ich masa. I szczerze nie chciało mi sie walczyc z randomami bo same walki rozpoczynaja sie ślamazarnie. Czy tylko mnie wku.rwiała ta pierwsza zmiana paradygmów? ;[ I faktycznie czasem można odczuć ten feeling, że gra jednak robi wszystko za ciebie, ale to raczej tylko wrażenie. No i te okrzyki bitewne jakie wydajesz podczas grania - ile rpgów może się poszczycić takim efektem?
Muzycznie, jak wcześniej napisałem, gra mi się z początku nie podobała. Było sporo zapominanych kawałków, które ot tak leciały w tle. Kompozytor jednak potem dostał kilka przebłysków geniuszu - jeden theme bossowy (ze staruszkiem ), chocobosowy i kilka innych nieźle wwierciło mi się w szyszynkę. Graficznie gra również zachwyciła, jedynie design kilku lokacji był.. nijaki (te stare fabryki), a i ten płaszcz Snowa mnie wkurzał swą prostotą. A wejście do Gran Pulse... łał. To faktycznie Calm Lands 2.0. Spędziłem tam sporo czasu (te szukanie misji... grr).
Postacie wypadły pozytywnie, Vanille czasem jednak irytowała. Lighting to dalej jedna z lepszych protagonistek jakie znam, szkoda że z czasem zmiękła jej pała. Ekhm, tzn, no. Reżysersko to wysoka półka, parę(naście?) patetycznych scen, ze zbyt wzniosłymi dialogami tu i ówdzie, ale przeżyć się da. To jednak Final Fantasy, już dawno powinniśmy się przyzwyczaić do maniery scenarzystów.
Tak czy inaczej, polecam! Gra mnie zaskoczyła, wciągnęła, gdybym miał zawsze wolny TV to tytuł skończyłbym już dawno, a tak musieli mnie czasem odciągać siłą od ekranu. A po zagraniu w demo kontynuacji jestem jeszcze bardziej optymistyczny (Noel już mi się podoba). Howgh.