Widać, że Jacob to już nie taki badass. Ubrany na biało, a Tubylec na czarno... Czy Locke rzeczywiści jednak poległ? Sprawa z trumną jest dziwna.
A więc - Tubylec to ten uwięziony w chatce. Jest uwięziony przez wieki (lata?) aż nadchodzi lot 815 i w końcu może "wejść" do jakieś zmarłej osoby - Christiana. Najwidoczniej Christian to nie jest tak specjalna osoba, więc musiał znaleźć kogoś innego. No i znalazł - Johna, który od wypadku 316 jest w Locke'u mając jego wspomnienia. W końcu znalazł "furtkę" i mógł go zabić. Tak, tylko co teraz?
Myślę, że finał daję idealną okazję na pokazanie historii wyspy. To co się działo wcześniej, spory, wojny. Retro pewnie będzie nie dotyczyło rozbitków, ale jakichś wydarzeń na wyspie, dawno, dawno temu kończąc w końcu męczący wątek flashforwardów czy podróży w czasie.
Po ochłonięciu, myślę, że finał nie był taki zły. Po prostu, nasze wymagania są zbyt wygórowane. Gdybyśmy dostali taki finał - powiedzmy - w drugim sezonie, to były szok, łał, geniusz, łolaboga. Twórcy źle wyważyli lvl szokerów co finał
Plusy:
- Scena gdzie Sawyer puszcza Juliet - naprawdę im to wyszło.
- Bijatyka Jacka z Sawyerem - idealna muzyka i idealne teksty Sawyera ;f
- Jacob...
- Dialogi
- Locke w trumnie... Choć nie wiem czy to plus.
- Szczegóły, wyjaśnienie kilka spraw.
Minusy:
- Juliet przeżyła taki upadek?
- Za dużo gadania o pierdołach!
- Kilka nieścisłości by się znalazło.
- W sumie cliffhanger jakiś taki tam.
Finał na 9-, jest po prostu inny od poprzednich, dlatego źle go przyjęto.