-
Postów
265 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ds
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 4 z 7
-
ha, ja zrobiłem taki myk, że przeszedłem po Polsku - tragedii nie ma, raczej solidnie zrobione, zwłaszcza Ellie a co najlepsze teraz za drugim przejściem zostanę ponownie rozwalony przez oryginalną wersję, której wcześniej nie słyszałem
-
też mi się marzy sandbox oblany klimatem TLOU, oby;)
-
Szczerze mówiąc to wisi mi czy TLOU dostanie tytuł GOTG, GOTY, czy GNIOTY (jaki suchar) i nie będę brał udziału w żadnych głosowaniach tak jak nie wczuwam się w rankingi najlepszych albumów czy filmów dekady. Ważne jest co mi ta gra dała, ważne, że jest świetna i będzie w czołówce rankingów, nie przejdzie nie zauważona a to czy zasługuje na 9, 9.5 czy 10 to już sprawa drugorzędna i przede wszystkim subiektywna. Ciągle słucham soundtracku (jest dostępny na Spotify) i jeszcze się nie znudził. Główny motyw i jego wariacje to mistrzostwo, charakterystyczne brzękanie gitary chodziło za mną jeszcze kiedy nie miałem ps3, wyszły pierwsze trailery i nie myślałem nawet, że w to zagram, na dodatek w dzień premiery.
-
tak o ten - tylko dodam jeszcze, żeby niektórzy się nie zawiedli - nie ma tam masakrowania typów ciosami z MMA albo baseballem najeżonym gwoźdźmi, nie ma mutantów i kolorowych krajobrazów - podobieństwo opiera się na bohaterach, prowadzeniu historii a nawet niektóre wydarzenia były ewidentną inspiracją dla ND przy tworzeniu gry, to nie mogą być przypadki:)
-
odpowiedź na część posta Aem, część, która nie jest w spoilerze ale zdecydowałem się jednak odpowiedź w nim umieścić bo to jednak też trochę zaskoczenie i jeszcze raz przytoczę tytuł, którego fani TLOU nie mogą przegapić - DROGA, książka Cormaca McCarthy'ego oraz jej ekranizacja z 2009 roku - z tego dzieła Pieski czerpały garściami i moim zdaniem to must read dla każdego fana
-
nie chcę tu wszczynać wojenek ani nikogo przekonywać do swoich racji ale TLOU ma taką przewagę nad Bioshockiem, że nie tylko fabułę ale i rozgrywkę ma świetną, bo sorry ale gdyby nie uwielbienie do klimatu Bioshocka i świetna historia to rzuciłbym Infinite przez nuuudne, odtwórcze strzelanie i równie dobijający backtracking. od zobaczenia napisów końcowych minęło kilkanaście godzin a nadal jestem pod wrażeniem, bohaterów autentycznie polubiłem, postacie z krwi i kości, czasami w ciągu dnia łapię się na tym, że myślę o tej grze, trzyma mnie uczucie jak po przeczytaniu świetnej książki lub obejrzeniu filmu - a dawno nie spotkałem się z czymś tak dobrym (biorąc pod uwagę ksiązki, gry, filmy i seriale) jak TLOU.
-
skończone. GOTY póki co (pewnie, że wygrywa z Bioshockiem). dywagacje na temat zakończenia/gry ze spoilerami: DZIEŁO KOMPLETNE. przez takie tytuły cieszę się, że jestem graczem
-
właśnie nie patrzyłem na save/load i żyję tylko domysłami. niepotrzebnie wszedłem do tematu, bo pierwsze zdanie w poście Bartga zdradziło mi coś co mnie z jednej strony ucieszyło ale z drugiej wolałbym o tym nie wiedzieć dobra, już serio zapuszczam żelazną kurtynę na TLOU i narazie tu nie zaglądam;)
-
zbiorę moje wrażenia, jakby ktoś zastanawiał się nad kupnem, chciał dowiedzieć się ciut więcej bez spoilerów i czytania recenzji - tego tematu też nie czytam i zrobię to, wdam się w ewentualną polemikę po zobaczeniu napisów końcowych:) przegrałem cały weekend, w piątek nawet wolne wziąłem;) nie wiem ile zostało mi do końca ale chyba już powoli się zbliżam (oby nie) gram prawilnie na hardzie, nie jest jakoś mega trudno, czasami sam dawałem się zabijać, żeby pewnie akcje, które miałem w głowie rozplanowane wyszły perfekcyjnie, z jak najmniejszymi stratami w ekwipunku. piękny klimat, świetne postacie, w rozgrywce chyba też niczego bym nie zmieniał. wbrew pozorom nie za dużo tu horroru - ciemnych lokacji gdzie widzimy tylko to co omiata wąski promień latarki nie za wiele (i dobrze:). no i nie jest to "uncharted w klimacie zombie", bo - nie ma oskryptowanych, efektownych akcji, nie ma tyle strzelania (o czym mówimy jak masz średnio ~10 sztuk amunicji), nie ma 'parkura', nie możesz szarżować, Joel po otrzymaniu kulki zatacza się, czuć uderzenie pocisku a bezpośrednia konfrontacja z dwoma przeciwnikami na raz czy to 'zwykłe' zombiaki, czy szabrownicy najczęściej kończy się jeśli nie śmiercią to poważnymi stratami. Nie ma tu też tanich zagrywek w stylu zombiaków wyskakujących z dupy, żeby tylko wystraszyć gracza po najmniejszej linii oporu, najczęściej wiesz, że w danej lokacji możesz spodziewać się wrogów i to ty się do nich podkradasz. Co też może zaskoczyć to ilość starć z zainfekowanymi - tyle samo razy (może nawet trochę więcej?) spotykamy szabrowników, gra pod tym względem jest urozmaicona bo inaczej prowadzisz rozgrywkę z ludźmi, którzy są bardziej przewidywalni ale i spostrzegawczy niż z zombiakami, przy których nie raz chłodne plany i przewidywania się nie sprawdzają. Nie raz też eksplorujesz opuszczone domy, ścieżki, tunele przez kilkanaście minut nie spotykając nikogo. I powróciło znane z silent hill uczucie ulgi, kiedy widziane drzwi okazują się nie do otworzenia;) ogólnie trudno się od gry oderwać, nie ma żadnego cofania się po znanych lokacjach, ciągle przemy na przód, ilość akcji i spokoju odpowiednio wyważona - i choć mam wrażenie, że jestem już może w 90% gry (ale pewności nie mam, nie zaglądałem do żadnego opisu, nawet nie czytałem recenzji) to mimo wszystko mam nadzieję, że przygoda będzie trwać jeszcze długo, nie obraziłbym się, jakby to była połowa gry. Identyczne uczucie jak to, kiedy czytasz dobrą książkę, z której bohaterami się zżyłeś i nie chcesz, żeby się już kończyła, tylko tu nie widać ile kartek zostało do końca:( Co do AI pomocników to sprawa wygląda tak - dziewczynka jest chyba dla nich niewidoczna, dopóki Cię nie zauważą - czasem przebiegałem np. od murku do samochodu zdążając tuż zanim zostałem zauważony a Ellie biegała praktycznie pod nogami wroga, który ją olał - ale można to wybaczyć, jak się pomyśli jak wkurzającym ogonem byłaby gdyby tak wpadała na wrogów, mogłoby to być irytujące. Jeśli już dochodzi do otwartych starć to wróg może uczepić się pomocnika i masz kilkanaście sekund, żeby uratować kompana ale ogólnie trzeba dbać raczej o siebie. gra łączy w sobie masę moich ulubionych konwencji - gra drogi w postapokaliptycznym świecie z wyrazistymi postaciami, skradanka gdzie czuć, że przeciwnicy maja nad Tobą przewagę, oszczędzanie skromnych środków, świetna muzyka i grafika - cud, miód. ostateczny werdykt i wrażenia opisze po przejściu.
-
no to klops. Tteraz trochę żałuję, że brałem tego preordera z playergames bo informacji o możliwości odbioru jak nie było tak nie ma a w dzień premiery TLOU ma być w empikach po 199.
-
ktoś potwierdzi/zaprzeczy tym rewelacjom, że w sprzedawanej tu i ówdzie tańszej wersji czeskiej nie ma języka polskiego? bo poznikały z ofert (muve, playergames) i nie wiem czy to wyczerpanie zapasów czy jednak prawda i tak zamierzałem grac w języku królów ale jestem ciekawy czy taki sajgon wyszedł
-
akcja ma się dziać w 1984 też zastanawiam się czy czekać aż kupię ps4 czy zagrać na ps3, zadecyduje o tym głównie data premiery gry - ps4 wstępnie zamierzam kupić jakoś rok, półtora po premierze (chyba, że mnie przyciśnie;) - jeśli V wyjdzie 'na start' to chyba nie będę czekał i wchłonę wersję na ps3, po roku najwyżej odświeżę sobie tytuł na nowszej generacji. ciekawią mnie tez różnice w samej grze - jeśli mają różnić się tylko grafiką to śmiało można grac na trójce, brzydka nie będzie ale może moc ps4 pozwoli na bardziej rozwinięty gameplay, więcej jakichś smaczków i możliwości... z resztą w tym wypadku i tak nic nie będzie stało na przeszkodzie aby zaliczyć grę dwa razy
-
o właśnie - jeśli odbiorę grę na płycie dzisiaj to będę mógł zagrać na singlu? czy też "uaktywni się" dopiero w piątek?
-
wisienka na torcie to pacyfka na tej paczce:D
-
jest już gameplay (tylko narazie nie mam jak obejrzeć) http://uk.ign.com/videos/2013/06/11/dark-souls-ii-gameplay-demo-ign-live-e3-2013
-
musi jakieś nanomaszyny. i to nie jest żadna gothowa fanaberia Kojimy - pomalowanie na ciemno okolice oczu poprawiają widoczność przy nasłonecznieniu, światło nie odbija się od jasnej skóry i nie oślepia tak bardzo co w przypadku snajperki ma znaczenie. co do kryształów - może to jakiś środek pomagający w walce, ale jako skutek uboczny powodujący 'mutacje'? przy rentgenie z kryształem w czaszce jest "man become demons", tuż wcześniej Snake (zauważyliście, że ma mechaniczną protezę ręki?) daje kryształki uwięzionym żołnierzom - już podczas drugiej wojny światowej np. piloci i czołgiści dostawali metamfetaminę i amfetaminę, żeby móc dłużej i bardziej zaciekle walczyć, może to coś w tym stylu.
-
Wczoraj oglądałem zwiastun z E3 kilka razy pod rząd, dziś zapewne będzie podobnie. To słowo jest ostatnio używane często i najczęściej nadaremnie ale w przypadku nowego MGSa można śmiało prognozować, że ta gra będzie EPICKA. Mam nadzieję, że Kojima umiejętnie zerżnie to co najlepsze z Red Dead Redemption, Assasin's Creed, dorzuci garść swoich pomysłów a wszystko poleje gęstym, metalgearowym sosem. Kiedy usłyszałem o otwartym świecie martwiłem się trochę jak zostanie to połączone z filmowością serii ale ufam, że wszystko będzie doskonale wyważone. Pięknie, Kojima, pięknie. Soundtrack oczywiście też świetnie dobrany, tak jak w poprzednim zwiastunie z "Not you kind of people", ktory momentalnie wskoczył na listę ulubionych kawałków.
-
Mam pytanie, odpowiedź raczej oczywista aaale wole się upewnić bo jednak grosze to nie są - w wersji z czeskiej dystrybucji będzie opcja przestawienia na pełną angielską (audio+napisy)? Mimo szczerych chęci poczekania aż tytuł stanieje jednak nie wytrzymam i zamówię preordera, miłość do poważnych postapo klimatów wzięła górę. Do tego gra przynajmniej przez najbliższy weekend zatrzyma mnie w domu przez co połowa jej kosztów się "zwróci";)
-
u mnie na odwrót - rozgrywka odrzuca i tylko historia trzyma mnie przed tym tytułem - nie wiem czy to przez geniusz Dark Souls, który pozostawił pietno na moim odbiorze elektronicznej rozrywki, czy gra się już zestarzała ale strzelanie zupełnie nie satysfakcjonujące, kamera przesadnie prowadzi za rękę ukazując co robić dalej (komon, i tak się idzie po sznurku), przestawiłem więc na easy i prę naprzód żeby tylko poznać historię i jak najszybciej to skończyć
-
Uncharted (jedynka) - nadrabiam klasykę. Pierwsze wrażenia - wciągająca intryga, adrenalinka towarzysząca poszukiwaniu skarbów... jednak pierwszy zachwyt został rozmyty przez masę kompletnie nie dającego frajdy strzelania do hord przeciwników, mam nadzieję, że jednak jeszcze gra mnie czymś zaskoczy. Na mniejszych poziomach może jest mniej fal wrogów? Bo jeśli wyższy poziom trudności ma polegać na większej ilości strzelania to podziękuję...
-
Uuu, to wyjaśnia dlaczego czekając łącznie z 15 minut tylko raz trafił mi się pojedynek. Trochę szkoda ale z drugiej strony to właśnie randomowe atakowanie i bycie atakowanym daje najwięcej frajdy, chyba stanę się Dickwraithem;)
-
ja dodatek zostawiłem sobie na koniec, przed samym Gwynem i miałem właśnie coś około 100 poziomu - pierwszy boss to banał, nawet nie zdążyłem się mu przyjrzeć i nauczyć się jego ruchów, ostatni też niestety żadnego wyzwania nie sprawił, smok potrafił zaleźć za skórę ale prawdziwym wyzwaniem jest Astorias - jeden z najtrudniejszych bossów w grze, świetna, trudna walka. W dodatku też jest fajny motyw - teleporty do aren pvp (1v1, 2v2, deathmatch), powinno coś takiego być już w firelink (liczę na dwójke w tej kwestii:)
-
czyżby multi w stylu war/dayZ?
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 4 z 7