ENDER LILIES: Quietus of the Knights
Platforma: SD
Kolejny przedstawiciel metroidvanii, który ukończyłem na Steam Decku. Mam mieszane uczucia co do tej gry. Spodziewałem się sztosa, na opencritic 85, jednak to co dostałem uważam za co najwyżej średnie.
Gra do endingu A (taki neutralny, "zwykły" ending) zajęła mi 10 godzin, było w tym dosyć sporo umierania i trochę frustracji co do niedopieczonych aspektów gry.
Plusy:
- naprawdę dobra grafika 2D, ładna stylistyka, dobre animacje
- grane na Steam Decku, a tam stabilne 60 fps, zero bugów, bateryjka trzymała nad defaultowych ustawieniach Decka całkiem dobrze
- dobra mapa
- dobry soundtrack
- bossowie do połowy gry
- kilka zakończeń
Minusy:
- fabuła - oczywiście gra wzorowana na innych z tego gatunku i ma też coś z Dark Souls, więc fabuła opowiadana głównie w formie notatek, ale niezbyt mnie one poniosły
- system rozwoju postaci nie do końca zrozumiały, niby levelujemy, rozwijamy się, ale tak naprawdę niewiele to daje (+1 do ataku...), oczywiście są też nowe skille i tutejsze "charmy", podobnie jak w Hollow Knight, ale nie zostało to dobrze wyważone
- skille naszej postaci są jakby była jakaś checklista do odhaczenia, jest ich dużo, ale zabrakło opcji do ich wykorzystani w grze
- przegięci niektórzy bossowie z bardzo tanimi zagrywkami, gra była reklamowana jako przystępniejszy Hollow Knight, a dla mnie było odwrotnie, na pewno gra jest dosyć trudna, bez grindu jest naprawdę ciężko
Podsumowując 7/10, raczej dla najzagorzalszych fanów Metroidvanii, nie jest to liga Hollow Knight'a, czy Bloodstained: Ritual of The Night. Dla mnie przykład gry Indie, gdzie recenzje są lepsze niż to, co ona sama sobą prezentuje