Zrobiłem gdzieś o 19-ej. Już zjedzone, brak foto - muszę chyba kupić nowy aparat, albo telefon, to wtedy przy byle okazji będę wrzucał foty:)
Szkoda tylko, że te papryki peppereoni to taka loteria i niektóre są słodkie, a inne ostre.
Dobrze, że smyrnąłem musztardą Dijon, bo lubię ostro (i tłusto), a w markecie nie mieli jalapeno.
Na koniec smażenia, polecam wrzucić na patelnie buły, niech wsiąkną trochę tego tłuszczu i smaczku, a na koniec wrzucić cebulę i zredukować do 0 - niech tylko straci ten zapach, ale nie zacznie się smażyć.