Ja kupiłem dwunastopak Kasztelana. DWUNASTOPAK, nawet mi słownik podkreśla, że nie ma takiego wyrazu - DWUNASTOPAK, za jakieś śmieszne grosze w Tesco.
Ostatnie dwie puszki mi zostały i dałem kiedyś koledze, nie mówiąc mu o chu.jowościu smaku tego piwa. No może trafiłem na jakąś lipną partię, może te puchy się nagrzały w aucie, ale po prostu piłem wodę gazowaną o zapachu piwa.
W sumie to nie był zapach, a smród. Ktoś spyta, to dlaczego tak się zmuszałem?
Ano, pojechałem nad morze i miałem te w sumie 10 piwek (bo dwa wypiłem dzień wcześniej, bo już nie mogłem wytrzymać), więc skoro je kupiłem, to się je piło. Ale i tak wkurzało mnie płacenie 2,50 za kibel (a po piwach chodziło się non stop), więc w przedostatni dzień piliśmy łychę i było git.
A do Kasztelana mam teraz taki wstręt, że nigdy go nie tknę. Nawet jak wpadnę w cug.