Od paru dni (nie licząc świąt ofcourse) jem całkowicie inaczej. Na przykład na śniadanie robię sobie mussli z mlekiem, do tego jakaś buła z serem białym i cebulą , za jakiś czas sobie zjem dorsza, albo łososia wędzonego, na obiad ryż brązowy i cycki, na kolację ze 3 jajka, jakaś kanapka. Całość dojadam bananami. Mi tam takie żarcie odpowiada, ale trochę lipa, bo mam w zamrażalce pełno pierogów, bigosu, krokietów i innych takich. No i w sumie laska się wkurza, że zrobi np. zupę, to nie jem:)
Dodam, że takie żarcie sporo kosztuje, niby już nie jaram fajek, nie pije (no chyba że odświętnie), to teraz na żarcie wydaję.
---
Co do lacidofil, ogólnie muszę chyba jeść jakieś osłonki na żołądek, wątrobę. Niedawno miałem robioną gastroskopię i mam stan podrefluksowy, a tu kreta, czy jakiś MUTANT...