
Treść opublikowana przez P-chan
-
The Legend of Zelda: Skyward Sword
To się nie nazywa dbanie o fanów. To się nazywa zacofanie. Wii U już będzie miało wszystkie te ficzery. Wolę takie "zacofanie" Nintendo, od dostawania gier w kawałkach z wyciętą zawartością, i online pass'em. Bo przynajmniej w przypadku tej firmy mam pewność, że wydając te 200 zł płacę za pełną zawartość. W przypadku innych firm już tej pewności nie mam...
-
The Legend of Zelda: Skyward Sword
Oczywiście, że nie mam zamiaru oglądać recenzji tym bardziej na Gametrailers, ale z kronikarskiego obowiązku podałem coś takiego do wiadomości, dla tych co jednak lubują sobie psuć przyjemność z obcowania z grą. Ogólnie Gametrailers i podobne im serwisy oglądam jak chcę się dowiedzieć coś ciekawego na temat gry, którą jestem zainteresowany, a nie mam co do niej pewności. Zelde i choćby takiego Mariana, mogę nawet bez trailerów kupować w ciemno, bo wiem, że zawsze dostaniemy świetne gry. Już po E3 2010, gdzie Nintendo zaprezentowało po raz pierwszy nową Zelde (a Miyamoto 'ujarzmiał" Wiilota^^), wiedziałem że koncowy efekt będzie rewelacyjny. Mimo tego, że dość dużo ludzi zaczeło narzekać, że znowu dostaniemy "kolorową", a nie "mroczną" Zelde. Ja się ciesze, że Nintendo jest firmą, która nie idzie za modą, i po prostu robi swoje nie oglądając się na innych... A najlepsze jest w tym to, że gra nie potrzebuje grafiki HD, ani dysku twardego, nie ma powycinanej zawartości, ani DLC. Nie ma trofeów, instalek, i całego tego "śmiecia" jakie przyniosła obecnie nam panująca generacja. To się nazywa dbanie o fanów. I patrząc na te podejście, to odnoszę dziwne wrażenie, że najbardziej fair do swoich klientów podcvhodzi właśnie firma hydrałlika...
-
The Legend of Zelda: Skyward Sword
Staram się nie oglądać już wiecej żadnych filmików z gry, nie chce sobie psuć zaskoczenia. Ale za to udało mi się załatwić tydzień urlopu, by ograć nadchodzącą Zelde. Jeszcze tylko te 10 dni... Za to w piątek powinny pojawić się recenzje gry na IGN i Gametrailers... No to odniosłeś błędne wrażenie, bo ani za Dead Island ani za Mirror's Edge (które wcześniej broniłem) szczególnie nie szaleję, z kolei taką Bayonettę cenię sobie bardzo wysoko, ale w żadnym wypadku nie tak wysoko, żeby stwierdzić, że zasługuje na pełną "dychę". O żadnym kibicowaniu nie ma w każdym razie mowy, zwróciłem jedynie uwagę, że ich oceny są w większości dziwne i niesprawiedliwe. I dlatego cały czas wspominałem o tym, że jest to tak naprawdę kwestia gustu, to że Ty Bayonettce nie dał byś dychy (ja w sumie też, ale Bioshock'owi też bym nie dał), a ktoś z Edge'a wystawił taką ocene, to najwidoczniej według tej osoby ta gra na to zasługiwała (ja tu nie widzę żadnej kontrowersji). W Twoich oczach dla przykładu na taką ocene będzie zasługiwała pewnie inna gra, a w moich jeszcze inna. Nie oszukujmy się recenzja danego tytuły nigdy nie będzie obiektywna, bo taka recka pisana jest przede wszystkim przez pryzmat oczekiwań danego autora tekstu. Dlatego choćby w takim PSXextreme, masz dwie lub nawet kilka ocen innych autorów danej gry, to daje w pewnym stopniu pełniejszy obraz danej gry. Na podobnej zasadzie działa choćby Famitsu... Koniec offtopa, teraz postaram się skupić tyko na temacie o Zeldzie, o której i tak na razie cieżko co kolwiek powiedzieć, jeśli się ostatnimi czasy odcina od nowych trailer'ów, i wałkuje się en-ty raz te strsze...
-
Kwestia ocen, czyli dlaczego co druga gra dostaje 9/10.
Hmmm nie będę się wtrącał jaki magazyn jest lepszy, to kwestia gustu i tego czy dany recenzent/recenzenci piszą o rzeczach ważnych dla danego gracza. Ale jeśli chodzi o cytat powyżej to można tak powiedzieć o naszym rodzimym PSX Extreme i tutaj bardziej chodzi mi o dyskryminacje Nintendowskich pozycji: Viewtiful Joe - pierwsza recenzja miała ocenę 5/5+, średnia ocen na świecie według Metacritic: 93, oczywiście PE zmieniło ocenę gry twierdząc że może źle została potraktowana ale dopiero gdy wyszła wersja na PS2(a i tak dostała bodajże 7/7+). Kolejny przykład: Super Smash Bros. Melee: w PE ocena 5 oraz bodajże 7 za multi, na Metacritic: 92, i jeszcze na koniec: Pikmin, Pikmin 2 - kolejno w PE:chyba 5+ oraz 7+ na metacritic: 89 oraz 90, jeszcze pamiętam jak na necie serwisy takie jak IGN, Gamespot(przed wtopami za oceny) dawały tym grom właśnie oceny na poziomie 90%. Zresztą swoje za siebie mówi że najwyżej ocenione gry na GaCka które były np. uznane na świecie za najlepsze gry danej generacji w PE nie dostały ani razu najwyżej noty. Tak więc kolego Flash(mam nadzieje że nie masz mi za złe trochę oczernienie naszego podwórka) rozumiem co masz na myśli z Gamikaze, ale ogqozo też ma rację, jakoby by nie było będziesz bronił Gamikaze bo uważasz że jest uczciwy i rzetelny ale to wiąże się z kwestią gustu, dla innych rzetelniejszy jest Edge i tego nie zmienisz, raczej tu chodzi o zrozumienie oby dwóch stron aniżeli na siłę przekonywanie kogoś nad wyższością swojej racji, to tak jakbyś fanatykowi Ferrari powiedział że Porsche lub Lambo jest lepsze, nie łatwiej jest podejść właśnie do tego że oby dwa magazyny/serwisy są dobre, ale mają też swoje wpadki?(w końcu nikt idealny nie jest). Akurat tutaj się z Tobą zgodzę, już dawno zauwarzyłem ignorancję polskich mediów growych w temacie Nintendo, co widać choćby nie tylko po ocenach, gdzie odnoszę wrażenie, że gry na Wii (te dobre), dostają o oczko mniej lub dwa, bo ukazały się na konsolach Big N. Nie wspominając już o braku recenzji, nie których naprawdę interesujących gier w portfolio konsol Nintendo. Najśmieszniejsze jest jednak to, że kiedyś za czasów N64, gdy w Polsce praktycznie nie było polskiego dystrybutora konsol firmy z Kioto, to i tak potrafiono poświęcić w zapowiedziach te dwie-trzy strony na zapowiedż choćby Zeldy: OoT, a teraz, takiej Zeldzie czy Marianowi poświęcono zaledwie fragment strony (nie wspominając już o innych tytułach), na zasadzie że trzeba coś o tych grach skrobnąć, bo nie wypada o nich nie napisać. A niestety nie uwierze, że panowie redaktorzy z liczących się polskich pism nie wypróbowali choćby na Gamesconm'ie, nadchodzącej Zeldy, ale po co napisać choćby jedną stronę o tej grze, jak kolejny raz można napisać o Batlefield 3, czy kolejnym Assasinie (nie ujmuje tym grom kunsztu, ale wiadomo o co chodzi). I nie dziwię się, że póżniej mamy takich graczy na jakich zasługujemy, powtarzających jak mantre, że na Wii nie ma w co grać, ale jak coś konkretnego z Wii zostaje przerzucone choćby na PS3 jak No More Heroes, czy HotD:Overkill (bo Sony z move daje ciała, i trzeba posiłkować się przerzutami z Wii), to wszyscy się nagle jarają... Co do samego pisma Edge, to ja bardziej ostatnio wierze temu medium niż jakiemukolwiek innemu pismu czy portalowi, bo tam oceny się zdewaluowały, do tego stopnia, że gra na 7 to praktycznie średniak, a ta na 5-6 to crap. Co choćby pokazuje recenzje takiego świerzaka jak Uncharted 3, który w wielu serwisach, i pismach dostał 10/10, w Edge 9/10, i faktycznie ta gra zasługuje na wysoką note, ale nie na więcej niż na mocne 9. I wiem co mówię, bo jestem świerzo po skończeniu kolejnej przygody Nate'a (to taka drobna przerwa od Xenoblade'a), i w moich odczuciach, na więcej ta gra nie zasługuje, bo to tylko rzemieślnicza robota. A nie gra wybitna jak dwójka, - powiedzcie to jednak fanboy'om tutaj na portalu (co ja uczyniłem) lub na różnych forach (tego to ja jeszcze nie robiłem), a zjedzą was żywcem. Dlatego bardziej zgadzam się z Edge, aniżeli jakim kolwiek innym medium nawet z Polski (jedno pismo to ostatnio sypie ocenami 10 jak magik królikami z rękawa), bo oni to potrafią konkretnie uzasadnić, i w ich ocenach nie widzę żadnych kontrowersji, po prostu oceniają gry, tak jak je widzą i czują... Natomiast co do kolegi Flash. (szanuje Twoje zdanie, i Twój gust na bazie którego każdy wyrabia sobie własną opinię o danym produkcie, wiec mam nadzieje że nie obrazisz się co teraz tutaj napiszę), czytając jego wypowiedzi na temat ocen w piśmie Edge, odniosłem wrażenie, że kolega bardziej narzeka na te pismo, nie z powodu ich podejścia do ocen. A bardziej z powodu, że gry którym kibicuje nie dostały ocen takich na jakie w jego mniemaniu zasługiwały...
-
Xenoblade Chronicles X
W sumie te wywiady ciekawe światło nadają na nie które aspekty, i podejrzewam też że ten duży projekt ma mieć coś związanego z Xenoblade, no chyba że panowie stworzą nowy tytuł, ale pójdą z nim w kierunku wyznaczonym przez wspomnianą przezemnie grę. Nie obraziłbym się również jak by panowie dostarczyli nam kolejnego Baiten Keitos'a, jak i remake'i jedynki i dwójki, w które jakoś nie miałem szcześcia zagrać, szczególnie jeśli chodzi o dwójkę, która miała to pecha nie trafić już na nasz kontynent, bo jedynkę fragmentarycznie liznełem, u kumpla...
-
jRPG Game Club
Nie powiem pomysł nie jest zły, ale uwarzam że nie powinniśmy się ograniczać tylko do tych dwóch platform, oczywiście były to najlepsze czasy dla jrpg'ów. Ale czemu mamy ograniczać się tylko do okresu tych dwóch platform, i tylko dla tego, bo każdy ma dostęp do emulatorów (które lubię sobie od czasu odpalić, choć piractwa nie pomieram). I do jasnej ciasnej, czemu mamy tylko omawiać te najbardziej znane rpg'i, może też pogadajmy również w tym temacie, o tych zapomnianych lub należycie nie docenionych rpg'ach. A pomysł na dyskusje by rozpocząć od Xenogears, jestem za, choć ja w ten tytuł nie grałem (no dobra pobierznie u kolegi), bo nie preferuje piractwa, a w tamtych czasach nie stać mnie było i nie miałem możliwości sobie gierkę sprowadzić że Stanów. Nie mówiąc o odpaleniu jej na konsoli czy emulatorze (a co orginalne gry też odpalałem na emulatorach)....
-
Xenoblade Chronicles Definitive Edition
Chyba bardziej się skupiałeś na podzianiu widoków jednak, bo ja przy wykonywaniu powiedzmy 3/5 wszystkich możliwych sidequestów miałem pod koniec gry 85h i prawie 90lv. Dlatego też pisałem, że nie skupiam/łem się tylko na wykonywaniu questów, tylko robie wszystko co jest możliwe do wykonania w tej grze (nie wspominając już o polowaniu na różne stwory). Choć wcale się nieżdziwię, że cześć tego czasu poświeciłem również na poszukiwaniach, i "żebraniu" o kolejne questy u NPC'ów.. Nie zmienia to jednak faktu, że bawiłem się i bawię nadal przy tej grze wyśmienicie, i wiem że cieżko będzie mi się rozstać z tym światem, a takie uczucia mam tylko w przypadku japońskich gier. Dlatego też uwarzam, że mimo tej całej nagonki na Japończyków i ich niby "zacofane" studia, to japońskie gry przynoszą mi jednak najwięcej radości, a dopóki to się nie zmieni, to producenci z zachodu mogą Japończykom co najwyrzej "czyścić buty". A Xenoblade jest tego dobitnym przykładem...
-
Xenoblade Chronicles Definitive Edition
A ja do dzisiaj siedze nad grą mimo faktu, że na karku mam praktycznie 150 godzin z spędzonych z grą, i zaledwie jak na razie 60 level. Ale tak to jest jak się człowiek skupia praktycznie na zrobieniu jak największej ilości questów (choć i tak podejrzewam, że nie zrobię wszystkich), a tym samym zaliczeniu wszystkich wiosek na pięć gwiadek (narazie o dziwo udała mi się ta sztuka tylko w "znienawidzonym" Frontier Village, resztę oprócz Colony 6 i Hidden Machina Villigate - dopiero co tam dotarłem - mam na cztery gwiazdki). Nie wspominając o porobieniu ogólnie czego się da w grze. Ale jakos nie miałem jeszcze uczucia by gra mnie zmuszała do grindowania, może to dlatego, że jakoś nie przywiozywałem do tego aspektu jakiejś większej uwagi, szczególnie że i tak miałem, i mam nadal co robić w grze (podejrzewam, że nie skączę jej do premiery Zeldy ). Możliwe, że dlatego, że dla mnie level'owanie w tej grze jest czymś naturalnym (nie wymuszanym, jak w większości gier), Druga sprawa jest taka, że ja nie lazłem tym samym torem co kolega chrno-x, tylko przy okazji wykonywania przeróżnych quest'ów w międzyczasie również zdobywałem levele. Do tego stopnia, że choćby w takim Eryth Sea i Alcamoth, jak tam pierwszy raz dotarłem to spędziłem bagatela ponad 30 godzin. Nie ruszając się w fabule ani trochę. Zaś po wydarzeniach na Valak Mountain zrobiłem to samo co w przypadku wspomnianych wyżej lokacji, do tego stopnia, że po raz pierwszy to gra zmusiła mnie bym popchną fabułę do przodu (a nie odwrotnie), bo dosłownie wszystko co było możliwe na tym etapie rozgrywki zrobiłem (przynajmniej tak mi się wydaje), Bowiem w pewnym momencie Colony 6 nie mogłem dalej rozbudowywać, kolejne questy nie chciały mi wyskakiwać. I tylko krążyłem bez celu po miastach. A wszystkie zaległe zadania już wykonałem, i zostałem dosłownie z niczym... A najlepsze w tym wszystkim jest to, że po tych 150 godzinach spędzonych z grą, nie mam jej dosyć, i nadal z przyjemnością zagłębiam się w ten świat. Nawet nie mając wybitnie ciśnienia by dalej brąć w fabułe (choć zamiast różnych odpowiedzi, mam co raz więcej pytań). Panowie z Monolight stworzyli naprawdę fascynujący świat, który autetycznie, nawet po tak długim czasie grania chce się go nadal zwiedzać, i poznawać jego różne zakamarki. Jak dla mnie jest to najlepszy rpg (a co mi tam) tej generacji...
-
Xenoblade Chronicles Definitive Edition
No tak, jak w rpg'ach nastawiasz się na grafikę to Cię gra rozczaruje, i da siarczystego plaskacza w twarz. Ale gwarantuję Ci, że design'em gra zabija. I odpowiedz sobie tak naprawdę szczerze, czego oczekujesz po rpg'ach, pięknej grafiki, czy czegoś zgoła innego (ja wole to drugie), bo jeśli tego pierwszego, to Xenoblade jak widać Cię rozczaruje...
-
Dragon Quest X
Japończycy sobie płaczą, wieszczą śmierć serii, bo zapewne nie tego się spodziewali, i zostali wpełni zaskoczeni. Jednak jak znam życie, to i tak jak przyjdzie odpowiedni czas to i tak kupią gierkę z wywieszonym jęzorem. A to, że nowa odsłona DQ stawia w jakiś tam sposób na online (oby tylko z tym nie przesadzili), to jakoś mnie nie dziwi. Szczególnie, że patrząc na obecny rynek to jakieś 90% gier ma wpakowaną w siebie usługę online w jakiejś tam formie. Mnie bardziej zastanawia czy takiej grze jak omawiany tutaj DQX jest to wogóle potrzebne, i nie okaże się, że zostało to wciśnięte na siłe, tak jak to było choćby w Bioshock'u 2. Nie oszukujmy się nie w każdej grze online się sprawdza... Muszę się jednak przyznać, że popierwszych informacjach jakie do mnie dotarły na temat tej odsłony serii, to byłem do tego nowego tworu SE negatywnie nastawiony. Ale zamiast siać zamęt w sieci, jak nasi "żółci bracia", wieszcząc w około zgon serii, i jej profanacje, ja spokojnie usiadłem przemyślałem całą sprawę, przejrzałem dostępne filmiki (których jak na lekarstwo), kilkakrotnie. I muszę powiedzieć, że moje nastawienie do tej odsłony serii diametralnie się zmieniło, choć w pewnym aspekcie nadal jestem sceptyczny. A mianowicie odsunięcie nad pracami dev'ów zewnętrznych. Bo patrząc na to jak SE pokpiło sprawę z ostatnimi Finalami, to trochę się boję o dziesiątą odsłone Dragon'a... Za to bardzo intryguje mnie ten system turowych starć, i jak ostatecznie zostanie, on rozwiązany pod czas rozgrywki online. Zastanawia mnie tym bardziej, bo czy każdy gracz w czteroosobowej drużynie pod czas starć będzie zmuszony czekać na swoją kolejkę, co w prowadziło by pewną strategię do starć, i zmusiło by współpracę, i przemyślaną taktykę. Bo nie ma to jak jedna nie przemyślana decyzja jednego z członków drużyny (czujecie tą presje), która może zawarzyć na losach batalii, i tym samym położyć cały team tragiczną śmiercią. Jednak nosi on ze sobą również pewne wady, bo przecież cierpliwość się może każdemu skończyć, jak ktoś na siłe będzie przeciągał podjęcie decyzji o swoim ruchu. Co może sprawić, że gra w takiej formie stanie się po prostu niegrywalna Czy też może Square-Enix, mają na to jakieś inne rozwiązanie, godzące jakoś to wszystko. Zaświtało mi w głowie urzycie tych pasków z serii FF, które odliczały czas do następnego ruchu w przypadku danej postaci (tylko wyleciała mi nazwa z głowy), jedynie zastanawia mnie to, czy nie wprowadziło to by do starć zbędnego chaosu.... Narazie jednak możemy tylko nad tym gdybać...
-
Xenoblade Chronicles Definitive Edition
Ja też w końcu ukończyłem Yakuze 4 (nie lubię zaczynać nowych gier, dopóki nie skończę poprzedniej w którą aktualnie gram) tak jak chciałem, i mogę spokojnie przysiąść do Xenoblade, w którym jak na razie mam ograne ponad 10 godzin, i głównie skupiałem się na kolekcjonowaniu różnych Item'ów, i wykonywaniu wszystkich quest'ów jakie mi wpadły w łapki (o ile to wszystkie jakie dotychczas odkryłem - ogrom tej gry już na początku przeraża mnie swoją wielkością). Więc przedemną jeszcze daleka droga do zakończenia swojej przygody...
- Catherine
-
Dragon Quest X
O tej poże będę szykował się do roboty, więc raczej nie obejrzę tego, ale co mi tam, nadrobię to po powrocie, a jestem bardzo ciekaw co tam w temacie DQX wysmarzy SE, i ile każe nam czekać jeszcze na ten tytuł. Czasami jednak przychodzi mi na myśl, że lepiej by było jak by ten tytuł wydali już na Wii U, to by był mocny akcent dla nadchodzącej nowej konsoli od Nintendo...
-
The Legend of Zelda: Skyward Sword
A można wiedzieć, gdzie składałeś zamówienie?
-
The Legend of Zelda: Skyward Sword
No i wykrakałem. Teraz tylko trzeba poczekać, aż pre-ordery pojawią się w sklepach i można zamawiać... http://uk.wii.ign.com/articles/119/1191301p1.html
-
Xenoblade Chronicles Definitive Edition
A mi całe szczeście się nie rozkleiło, ale za to mam inny problem, bo w swoim egz. dostałem grę z uszkodzonym pudełkiem, w którym mieści się sama gra (folia została naderwana, i okładka mi zwisa), wie ktoś gdzie mogę kupić takie białe pudełka na gry do Wii, w celu wymiany...
-
Xenoblade Chronicles Definitive Edition
Może dla tego, że po Final Fantasy ludzie spodziewali się zgoła czego innego (ja właśnie do takiego grona ludzi się zaliczam - niestety), a dostali zgoła jeszcze coś innego. Pewnie gdy by gra nosiła inną nazwę to by było więcej zachwytów. Bo po Finalach ludzie spodziewają się pewnych standardów, których w tej odsłonie zabrakło. Ja osobiście grająć w dwunastkę, nie tylko odkładałem ją kilka razy na półkę (fabuła dla mnie była tragiczna, szczgólnie gdzieś tak od połowy pokpili sprawę), ale miałem nie odparte wrażenie, że miała to być całkowicie inna gra, tylko podpieli jej markę FF, by się lepiej sprzedała. I tak jestem jedną z tych osób, które zachwycone są Xenoblade, ale psioczą na dwunastkę...
-
Xenoblade Chronicles Definitive Edition
Co za głupie pytanie? I mimo, że pograłem tylko zaledwie te trzy godzinki (mam inną grę do skończenia:(), to mogę spokojnie Ci powiedzieć nie przejmój się zaległymi grami (ja też mam ich mnóstwo do ogrania, wraz z "Katarzynką"), one mogą poczekać. Wyciągaj Wii z szafy, podłącz wszystkie kabelki, i odpal Xenoblade, a napewno nie będziesz żałował tej decyzji... Amerykanie, mają o co walczyć, tylko patrząc na to co się u nich sprzedaje, to czy będą potrafili docenić tą gre...
-
Xenoblade Chronicles Definitive Edition
Gra naprawdę zapowiada się świetnie, nie dość, że zabija swoją reżyserią, o której wspominał Enkidou, to jeszcze zabija desingn'em. Potwierdzając tylko słowa wymienionego już tutaj kolegi, że w cale nie trzeba mieć miliarda polygonów, a tym samym tego całego HD, by się grą zachwicić. Wystarczy dobrze i umiejętnie wykorzystać, swoją wizje... System jest bardzo intuicyjny, i prosty w opanowaniu (przynajmniej tak twierdze po pierwszych oględzinach), co wcale nie znaczy, że nie jest wymagający, i nie da się zginąć. Wystarczy zaatakować stwora o wyższym level'u i możemy zostać pozamiatani. Ale bardzo podoba mi się, że mimo tego gra zachęca do poszukiwań takich monstrów, i wynagradza za to (szczególnie jak znajdzie się unikatowego stworka). Ogólnie odnoszę wrażenie, że gra cały czas na każdym kroku, zachęca do eksploracji, i badania każdego zakamarku, za co również dostajemy exp'a. Ja osobiście spędziłem z grą na razie tylko trzy godziny, i jak tylko skończe Yakuze 4 (tak, tak nie potrafię grać na raz w dwie gry, czy większą ilość, a pózniej połowę z tego nie kończyć), biorę się za ten tytuł. A te trzy godziny praktycznie spędziłem na eksploracji, bo do Colony 9 jakoś nie za bardzo było mi po drodze, jak i na robieniu głupot. Tak, tak do nie których lokacji próbowałem dojść na skróty skacząc z urwiska, i nie zawsze dobrze na tym wychodziłem. Ale nawet takie elementy sprawiały mi radość. Już dawno nie miałem w łapkach rpg'a, który wywoływał by umnie banana na twarzy z przeszukiwania terenu, i zbieractwa wszystkiego co się znajdzie po drodze jak właśnie Xenoblade. Naprawdę nie mogę się doczekać kiedy porządnie przysiąde do tej gry, i nie wiem czy z mojej strony to nie był błąd, że wogóle uruchomiłem tą grę, bo nie lubię kończyć gier w pośpiechu, by zagrać w inny tytuł...
-
Xenoblade Chronicles Definitive Edition
Czyżby pierwszy zgrzyt dotyczący Xenoblade: http://mynintendonews.com/2011/08/19/nintendo-wii-nintendo-apologize-for-xenoblade-chronicles-error/
- Catherine
-
Xenoblade Chronicles Definitive Edition
Tego właśnie się obawiałem, szkoda niestety. Ja jeszcze jestem w robocie, to wiem tylko, że paczka opuściła sortownie w moim mieście, ale czy kurier zawitał do domciu, to tego nie wiem...
-
Xenoblade Chronicles Definitive Edition
@ogqozo, @chrno-x Zgadzam się z Tobą, bo słowo "grafika" dla każdego z nas ma całkowicie inne znaczenie, i każdy ten aspekt gier rozpatruje pod kontem swoich oczekiwań. Ja nie twierdzę, że nie lubię ładnej grafiki, ale właśnie tak jak piszesz, dla każdego znas ma to nie co inne znaczenie. Ja po po prostu pisząc, że grafika się dla mnie nie liczy, miałem na myśli, że nie podniecam się grą, bo zabija grafiką. Ja niestety oceniam gry przez pryzmat swoich oczekiwań, a one nie są powiązane z faktem by gry zabijały grafiką. I dąrzyły do "filmowości", i "fotorealizmu". I być może to co teraz powiem nie którym się nie spodoba, ale gry to na tyle osobne medium, że nie potrzebują naśladować filmy, by się wyrazić, i dotrzeć do swoich odbiorców. A tak w tej całek gonitwie, za tą całą "filmowością" i grafiką, gry nie dość że stają się uproszczone (by nie powiedzieć prostackie), to jeszcze walą swoją "sztucznością graficzną", i graczy traktują jak skończonych kretynów. Oczym wspominał kolega chrno-x. Ja wolę pograć w "zacofane" i nie przystające do dzisiejszych czasów Fragile Dreams, i dostać w swoje łapska, piękną i dorosłą opowieść, niż grę dla "dorosłych dzieci" o pięknej grafice, która tylko ze względu na znaczek 18+ na pudełu jest dorosła... Dlatego tak bardzo sobie cenie konsole Nintendo, i tę firmę z Kioto, że mimo panujących trędów ta firma nie patrzy na innych tylko robi swoje. I mimo, że już dawno nie kupiła jakiegoś developera do swojego dorobku (mogli by zainwestować choćby w mistwalker'a, albo vanillaware - co mogło by być zabójcze w przyszłości dla konkurencji, gdy by mistrzostwo tego studia w grafice 2D połaczyli, ze swoją pomysłowością, bo mogło by powstać coś na bazie Super Metroida naszych czasów^^), a co poniektórych oddelegowuje do traskania gier z ich maskotkami (zamiast dać wolną rękę). To w te co zainwestowała, po prostu pod strzechami Nintendo, i tak się rozwineły, mogą robić to co chcą, i praktycznie nie ma nacisków, że ta gra ma tak wyglądać by się lepiej sprzedała. I jak patrzę na choćby Xenoblade i Monolith, to tylko dostaje potwierdzenie moich słów, gdzie twórcy dostali tyle czasu ile potrzebowali by wysmarzyć tak wspaniały tytuł (miejmy nadzieje, - choć ja raczej tutaj nie mam wątpliwości), bez żadnych nacisków z góry. Właśnie takie podejście, sprawiło, że DS i Wii to jedne z moich ulubionych platform, na jakich miałem możliwość zagrać. I to też sprawiło, że mimo słabego startu/pokazu nie boję się zainwestować ani w 3DS'a, ani Wii U w przyszłości... @chrno-x Te słowa Takahashiego, o których wspomniałeś, też mi się bardzo spodobały i są bardzo trafne, w przeciwieństwie do słów pana Inafune, głoszących chasła typu, "że Japonia się skończyła". Głubszych słów nie słyszałem już dawno. A tym bardziej jest to widoczne jak zestawi się właśnie ze słowami twórcy/twórców Xenoblade, niby ten sam naród, a tak odmienne podejścia do sprawy japońskiego rynku. Problemem, japończyków, o których wspominał pan Takahashi (choć nie dosłownie), ale da się to zauwarzyć gołym okiem. Nie jest nie moc twórcza, czy odstająca jakość ich produktów w stosunku do produkcji zachodnich (bo tu wszystko rozchodzi się przede wszystkim o pieniądze). Tylko problemem jest samo myślenie, bowiem ja nie wiem czy ktoś tego nie zauwarzył, ale ja to widzę dosłownie. Najlepiej japończykom wychodzą te tytuły, które na wskroś są japońskie, a nie nasiłe dostosowywane do zachodnich, bo muszą lepiej się sprzedać.Wystarczy spojrzeć na nadchodzącego i omowianego tutaj Xenoblade'a lub tak nie dawno debiutującą w Stanach "Katarzynke", a popatrzyć choćby na "trzynastego" Final'a lub pare innych produkcji od SE. A wbrew panującym modom, to te tytuły, mają dużą rzesze oddanych fanów, niestety przewgrywają swoją batalie o portfele graczy, i nie są tak widoczne. Głównie z braku innwestycji w reklamę, która tak naprawdę pochłania największy koszt produkcji gry, za który my póżniej musimy płacić, dostając w prezencie, albo nie kompletną grę (z DLC na starcie do pobrania), lub jakieś online passy. Jednak dobra gra sama się sprzeda, i znajdzie oddanych fanów, nawet jeśli nie króluje na listach przebojów dla masowego odbiorcy... Co do Xenoblade, i niższowości tego tytułu, to nie dawno gdzieś śmigną mi apel amerykańskich graczy do europejskich. By ci kupili jak najwięcej sztuk Xenoblade, bo dzięki temu zwiększymy im szanse na wydanie tego tytułu w Stanach. Teraz może wyjdę na złośliwca, ale ja się pytam, a gdzie moja Trauma Team, i pare innych gierek na które sobie oszczyłem zęby... @Enkidou Ja jeszcze nie dostałem infa o wysyłce z Ultimy, - i się nie pokoje... EDIT: Też dostałem info z Ultimy, że paczka została wysłana i wchodzi do sortowni... A tak na marginesie, świetny tekst o Gamescom na stronce...
-
Xenoblade Chronicles Definitive Edition
@chrno-x Akurat dobrze prawisz, też wolę by się bardziej skupili na innych w rpg'u, a nie na grafice. Bo pózniej wychodzi z tego taki potworek jak "trzynastka" (oczywiście to moje subiektywne opinie), gdzie grając w tego Finala, miałem nie odparte wrażenie, że ktoś tu bardziej postawił na grafikę, kosztem całej reszty, naczele z "tunelowym" poruszaniem się... Co do samej grafiki w rpg'ach, zawsze uwarzałem, że najlepsze rpg'i, jakie powstawały na przestrzeni lat, to te, które nie powalały nigdy grafiką. Możliwe, że ja się tutaj powtórzę, ale od kiedy w rpg'ach najwarzniejsza stała się grafika? Jakoś przegapiłem ten moment...
- Catherine