Ja znów przekładam debiut w marstonie na kolejny rok, zupełnie nie czuję się na siłach do tego typu treningów. Za duźo na głowie ostatnio i na ten rok rownież, ale przyszłego roku juz na bank nie odpuszczę. W tym roku nawet na połmaraton nocny we Wro się nie zapisałem, a miałem zemścić za zeszłoroczne sranie na przystanku. Jednak koncert Dawida Podsiadło wygrał. Zapisałem się juz na dwie lokalne dyszki koło wiosny i myślę, że właśnie tym przejde ten rok aby nie wypaść z rytmu.
Dziś piersze rozbieganie od ponad miesiąca i nie powiem, tragedii nie ma, ale zeszloroczna boska forma jakby przepadła. Zegarek sporo czasu na czerwono świecil. Smog skutecznie mnie odstrasza. Wole kebaba niz truć się wwa myślalem, że utrzymam forme na rowerku stacjonarnym przez grudzien, ale szybko dziś zweryfikowałem sam siebie. Rowery to jednak dla pedałow.