Max Payne 2: The Fall of Max Payne
W ramach kończenia ponaczynanych gierek padło w końcu na Maksia drugiego. Jakoś rok temu naszła mnie ochota na MP3, ale wiedząc, że dwie poprzednie części są dobre nie chciałem sobie psuć ich przez rozpieszczenie siebie najnowszą odsłoną, zacząłem więc grać od samego początku. Niestety Max Payne, o ile na swoje czasy to musiała być dobra gra, tak nie radzi sobie z upływającym czasem. Dźwięk się kaszani, fizyka jest zrąbana (skoki nie wybijają mnie w górę, a tylko w poziomie, przez co każdy rzut wygląda jak kładzenie się na ziemię w slo-mo). No nie dało się grać, a mi się nie chciało grzebać i szukać przyczyny. Mam wersję na PS2, ale ona ma też swoje problemy: mało FPS, gorsza grafika, dziwny FOV no i oczywiście sterowanie padem. Meh. Od razu wskoczyłem do dwójki, oglądając sobie tylko komiks "Previously". Co ciekawe, dokładnie rok temu przerwałem grę w połowie, nie pamiętam dokładnie dlaczego, i tak save jakoś ze środka poziomu z budową na mnie czekał do wczoraj.
Technicznie nie ma żadnych problemów, brakuje chyba tylko widescreen, ale da się do tego przyzwyczaić. Gra wygląda nawet dzisiaj dobrze, oczywiście biorąc na poprawkę to, że ma ponad 10 lat. Tekstury są niezłe, geometria kiepska, ale ogląda się to przyjemnie. Mniejsza o to, od wodotrysków będzie MP3. Tutaj liczy się gameplay. I o jenysiu jaka to jest wyk,uriwsta gierka. Żadnego pedalskiego autoregena, żadnych strzałek, wskaźników, podpowiedzi, nic. Tylko minimalny HUD, garść tabletek przeciwbólowych i kieszeń pełna przeróżnych broni. Feeling strzelania jest niesamowity, czegoś takiego jeszcze nie miałem. Nie ma to jak wparować przez drzwi skokiem w zwolnionym tempie i skosić trzech typa ładując im kilo ołowiu w klatę. Ty wstajesz i się elegancko otrzepujesz, a oni jeszcze lecą na ścianę pędzeni przesadzonym odrzutem. Kule w tej grze są wystrzeliwane i naprawdę pokonują drogę z broni do swojego celu, co w zwolnionym tempie normalnie widać. Trzeba brać pod uwagę to opóźnienie podczas strzelania i wykorzystywać je też, by omijać strzały przeciwników. Zaje,bista zabawa, do samego końca najzwyklejszy pokój z dwoma typami dawał masę frajdy, gdy po raz setny rozsmarowywało się ich bez litości. Dobre było też to, jak nawet zwykła potyczka mogła bardzo szybko pójśc bardzo źle, jeśli odpowiednio się nie unika strzałów wrogów i nie eliminuje dostatecznie sprawnie. I te subtelne podpowiedzi Maksa, jak nie bardzo wiedzieliśmy gdzie iść. Za rękę nie prowadziło, ale troszkę pomagało.
Historia opowiedziana w grze jest całkiem w porządku. Prowadzona jest w dość charakterystyczny sposób, tym znudzonym i zmęczonym głosem Maksa. Nie było to coś, co pchałoby mnie do przodu, ale nie przeszkadzało też w niczym. Poziomy ogólnie mi się bardzo podobały, szczególnie to, jak czasami trzeba było troszkę poszperać, by dostać się do dodatkowych painkillerów i mieć zapas życia. Jak parłem przed siebie to często miałem przypał, bo życie na wykończeniu i żadnych tabletek przy sobie, by tą sytuację poprawić. Jedynie etap w wesołym miasteczku wspominam tak sobie.
Dobra gierka w ch,uj. Kiedyś pewnie jeszcze do niej wrócę. 9/10