Skoro połączono tematy o okładce i samym numerze, to zacznę od tej pierwszej. Szału nie ma, znowu Killzone... Ziew. Art w miarę przyjemny dla oka, dobre rozłożenie napisów, beznadziejna, absolutnie beznadziejny dymek "GRALIŚMY! TEARAWAY". To wygląda jak stara i zżółkła naklejka, którą od razu by się chciało zdrapać. Ja w ogóle nie jestem fanem tych minimalistycznych okładek. Dawno temu mieliście pasek boczny z listą ważniejszych recenzji, później zmieniło się to w idealną moim zdaniem, minimalistyczną listę w rogu tuż obok logo, dzisiaj nie ma prawie nic. Bronicie się grzbietem, ale tego rozwiązania szczerze mówiąc bardzo nie lubię. Źle się otwiera czasopismo i przypomina mi to CD-Action, do którego mam lekkie obrzydzenie.
A sam numer... dopiero się wgryzam, ale na razie bardzo przyjemnie. Cieszy fakt, że z racji posuchy jest sporo publicystyki. Tylko dlaczego wszystko jest takie czarno-białe? Tylko białe było OK, jakieś kolory były OK, ale w obecnej kolorystyce to człowiekowi się żyć odechciewa. Dodajcie do tego to, że spora część felietonów oscyluje wokół temató śmierci i zabijania, więc takie połączenie ostatecznie odbiera ochotę do życia po półgodzinnej lekturze .
Co do szerokości kolumn - dwie kolumny w felietonach są jeszcze OK, ale dość szybko męczą. Są zbyt szerokie. Trzy kolumny są wg. mnie idealne (ale pod warunkiem, że są na całą szerokość strony, jak w Zgrentgenie czy kinematoGRAfii, bo w arcie o Castlevanii jest już za wąsko. Cztery kolumny wyglądają już źle, są zbyt wąziutkie.
Świetny felieton Butcher. Pięknie to ująłeś.
Monika... hm. Ciekawy temat ogólnie, ale sam artykuł jest piekielnie niespójny i nielogiczny. Dosłownie co akapit przeczysz sama sobie, a spowodowane jest to zbytnim generalizowaniem i ocenianiem 37 mln osób przez swój pryzmat. Jak w ogóle można stwierdzić, że "Polacy raczej czekają przed zakupem gry", a zachodni gracze "nie przywiązują się do pudełek"? Ile ludzi tyle podejść, nawet tutaj na forum jest długi temat gdzie każdy ma inny pogląd na kolekcjonowanie gier.
HIV też popełnił interesujący kawałek tekstu. Szkoda, że też taki trochę nieskładny, tj. jest raczej luźnym zbitkiem przemyśleń niż czymś na konkretny temat. Ale czy to źle? Wg mnie nie.
Koso na piórze zawsze spoko. Art się idealnie wpisał w moją obecną mini-fascynację zabawkami Ninny.
Mazzi też fajnie. Tylko ja akurat w tym temacie jestem obcykany, więc średnio mi się przydała ta lektura .
Przeglądając na szybko resztę magazynu stwierdzam, że to jednak było dobrze wydane 10 zł. Już byłem blisko porzucenia PE, ale po dwumiesięcznej przerwie wracam z podkulonym ogonkiem i się zastanawiam, gdzie ja jeszcze w lutym dostanę styczniowy numer, który przegapiłem.
Aha, HIV wspomniał nieśmiale o wizji przeniesienia PE do Internetu. Niech was ręka boska i inne siły nieczyste bronią. Moment, kiedy przestaniecie wychodzić na papierze będzie momentem, kiedy przestanę kupować Wasze czasopismo.