Nareszcie po dosyć sporym czasie oczekiwania X360 i B:P wpadły w moje szpony. Zważywszy iż jest to moja pierwsza gra na X'a, pierwsze wrażenie wbiło mnie w fotel. Ta rozległość, te światła, ta piosenka ("Paradise City") po prostu O_O. I to by było na tyle jeśli chodzi o menu, zaczyna się właściwa gra I pierwsza oraz zarazem największa wada mojej wersji: JĘZ. FRANCUSKI!!! Gorzej być nie mogło, no ale cóż, BP skomplikowanej fabuły niema, i po 15 minutach można się przyzwyczaić. Wracając jednak do gry: Criterion mnie nie zawiódł. Pomimo tych wszystkich zmian, to wciąż jest stary dobry Burnout pomimo z początku bałem się, że przez te wszystkie zmiany klimat poprzednich części wyparuje. Na szczęście myliłem się. Chociaż otwarte trasy wcale nie wydają mi się dobrym pomysłem, łatwo się pogubić, poza tym wymagają większej koncentracji podczas wyścigu, szczególnie na linii "zaje.biście szybkie zapier.dalanie <=> kontrolowanie położenia na mapie". Pomimo narzekań paru osób, zastępstwo crasha uważam za lepsze od pierwowzoru, aczkolwiek łatwiejsze do wbijania milionów punktów Oprawy muzycznej nie bede komentował gdyż EA TRAX w tej grze to tragedia, szczególnie dla kogoś kto grał w Burnout: Dominator. Mogliby się bardziej wysilić, i jeszcze ta Avril, geez....
Początkowa ocena: 8-/10