-
Postów
20 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Reputacja
7 NeutralnaKontakt
-
GG:
8262810
-
Da się zrobić Narodowy z otwartym dachem? Jeśli tak to przy jakich ustawieniach?
-
Poobczajaj w training mode, jest tego pełno z podanymi "combosami".
-
Szkoda, że gdy Live Update jest na ON to przeedytowane nazwiska idą się kochać (a zmieniłem już pół ligi brazylijskiej). Na szczęście ustawienie na OFF wczytuje z powrotem naszą edycję. Nie wiem czy tyczy się to tylko lig, w których ów bajer występuje, ale nie można mieć wszystkiego. Co do zmiany gameplayu względem dema, jestem chyba jedną z niewielu osób, które nie odczuły większej różnicy, owszem na past-genach (gram na X360) było szybciej, ale ustawienie game speed -1 załatwia IMO sprawę. Może jestem trochę Januszem, lecz w pozostałych elementach jest wypisz-wymaluj. Jak ktoś wcześniej napisał, efekt placebo.
-
Ciekawostka, że na past-genach sceny wejścia na boisko są ucięte, co mnie w dniu zakupu niesamowicie ubodło, ale doszły mnie słuchy, że są w finałach turniejów i specjalnie na szybkości zagrałem na beginnerze CL w trybie managera, byle szybciej. No i faktycznie, w finale gracze wychodzą z tunelu tak jak należy, słuchają hymnu CL, jest kartoniada, a znając życie to w finale International Cup grają jeszcze hymny. Więc co Konami myślało sobie, "usuwając" feature, który de facto w grze występuje? Liczę, że z kolejnym patchem przywrócą to do wszystkich trybów, no bo w pale się nie mieści. Wrażenia po 3 dniach to przede wszystkim opisywany już tutaj przez ludzi syndrom kolejnego meczu, dziś z kumplem łupaliśmy bite pół dnia, aż zreflektował się, że już późno i poszedł. Jest w tej grze coś z tych starych, niesamowicie grywalnych odsłon, nazwę to "feeling", bo sam nie potrafię określić o jakie elementy dokładnie chodzi, to raczej ogólne subiektywne odczucie. Są zagrania, po których mówię głośno "wow", np. mierzę na wolej, zawodnik nie trafił czysto, wyszedł z tego niesamowity kozioł i mało brakowało, a byłaby bramka życia. No nic, co tu dużo mówić, stary dobry PES is back.
-
Mam i gram, ale jakim ku.rwa prawem wykastrowano wersję na stare konsole ze sceny wejścia na boisko, która była przecież obecna w zeszłym roku. Nie mogę tego przeboleć, zwłaszcza, że inne cut-scenki zostały. No cóż, w tym sezonie jeszcze trzeba pobawić się na starym sprzęcie, tym bardziej, że na boisku jest istna magia, gram Serie A ogranym w demo Juventusem i wszelkie pozytywne wrażenia z demo podtrzymuję. Mimo nieco (no raczej bardzo, bo to scena wejścia na boisko buduje atmosferę) okrojonej wersji warto było wydać na to hajs. Noc zarwana.
-
Być może pytanie wyda się nieco ekstrawaganckie, ale trzeba w kuchni eksperymentować. Jakie popularne na ziemiach polskich owady są jadalne? W gruncie rzeczy nie różnią się one zbytnio konstrukcją od takich np. krewetek i po obgotowaniu oraz usunięciu przewodu pokarmowego powinny stanowić cenne źródło protein. Wiem, że jeszcze na początku XX wieku w Polsce i niektórych landach Niemiec popularna była zupa z chrabąszczy. Jakieś ludy koczownicze jadły szarańczę spokrewnioną z naszym pasikonikiem. Jak to widzicie i czy stosujecie w kuchni, czy jednak macie jakieś opory? Wiem, że aktualnie nie jest to zbyt popularne, sam nie jestem też Bearem Gryllsem, ale przeszedłem na pescowegetarianizm (wegeterianizm hehe) i szukam fajnych źródeł białeczka poza rybą, owocami morza i nabiałem.
-
Te 4 punkty i tak wyglądają dobrze, z Kubą czy bez 1 z Niemcami, a 3 ze Szkocją uznalibyśmy za sukces, tymczasem 3 z Niemcami i 1 ze Szkotami dają też 4 i jest dobrze, choć już reakcje są zgoła inne. Moim zdaniem nie ma co marudzić, osiągnęliśmy nawet nie minimum, bo sądzę, że minimum to były 3 punkty, mamy 4 i jest pozytywna atmosfera. Jeszcze w tym roku Gruzja, czyli ostatni sprawdzian, tu musi być komplet punktów, inaczej ten ostatni tydzień październikowy zostanie zaprzepaszczony. Ale tak już ode mnie dodam, mimo, że nie byłem zwolennikiem powołania Nawałki na selekcjonera, hejtowałem po pierwszych meczach towarzyskich, muszę jakiś honor oddać, zobaczymy jak to się rozwinie.
-
I to wlasnie pokazuje miernosc polskich kopaczy. Jedna kiwka od 30 lat dwoch obroncow i juz spusty zachwytu. Kiedy przecietny Francuz czy Niemiec przy takim zagraniu co najwyzej ziewnie u nas pewnie naprodukuja gifow i zasr.aja obrazkami demotywatora. Szkoda tylko, ze wszyscy przemilcza strzal Mili zaraz po slupku, ktory pokazany z tylej kamery sprawil, ze omalo nie spadlem z fotela. Ten prawie prosty kat lotu pilki wzgledem bramki, DAT SKILL xD Ciekawe kolego jak Ty byłbyś w stanie zmieścić odbitą, kozłującą piłkę na pełnym biegu. Taka piłka ma szansę powiedzmy 5% najść idealnie na uderzenie w światło, owszem jeżeli wejdzie to będą spusty nad takim golem przez długi czas, ale piłka taka jest naprawdę ciężka do wykończenia. To nie jest piłka spadająca, że zawodnik na nią czeka i ma czas by zasadzić soczysty strzał jak Podolski w sobotę lub Zidane w finale LM 2003 lub 04, nie pamiętam, to jest moment, piłka odbita na dużej szybkości, też mająca jakąś tam rotację, leci w jego kierunku i znajduje się jego w zasięgu na biegu i albo trafi idealnie i będą spusty nad taką bramką, albo co bardziej prawdopodobne będzie fail i tak się stało tym razem. To się może tylko z telewizora wydawać, że wystarczy huknąć i wpadnie, ale tak nie jest.
-
Co za mecz. Co za emocje. To nic, że pierwszą dostaliśmy po lekkim zlekceważeniu, a drugą wsadził nam koleś dupą. Kto zakładał przed tymi meczami 4 punkty? Pewnie niewielu. Chociaż momentami powróciło stare czyli tradycyjna beznajdziejność i brak głowy, to jednak potrafiliśmy się podnieść i czuję jakiegoś ducha w tej drużynie mimo ewidentnego braku zgrania, bo o braku skilla nie ma mowy. Co zrobił Sebek Mila to stadiony świata, szkoda Grosik, że tego nie strzeliłeś. Jesteśmy na całkiem niezłej pozycji wyjściowej przed wiosennymi meczami, grupa oczywiście bardzo wyrównana, ale powinniśmy dać radę. Momentami naprawdę szokowało mnie jak prowadziliśmy grę, bez bojaźni, z przekonaniem, z przeciwnikiem z wyższej półki niż Gibraltar lub San Marino. Czuję potencjał.
-
Wiadomo było, że będą nas gnietli, podobnie jak 2 lata temu w Gdańsku. I wtedy też z gry nie zasługiwaliśmy na remis, choć gdyby Wawrzyniak się nie poślizgnął, to drużyna Smudy mogła przejść do historii. Jasne, fajnie byłoby gdyby nasi przyćmili Niemców stylem, wygrywali każde starcie i prowadzili grę, ale chyba każdy, kto śledzi na bieżąco futbol wie, że to mało realne. Po losowaniu nastroje większości osób były takie, że w meczach z Niemcami zakładamy 0 punktów, walczymy o drugie miejsce. Tak podpowiadał rozsądek. Nie ulega żadnej wątpliwości, że byliśmy zespołem szłabszym, ale piłka jest sportem, w którym dużą rolę odgrywa szczęście i o wyniku decydują pojedyncze akcje. Udało się wygrać (udało się to właściwe określenie), chociaż przed pierwszym gwizdkiem, a nawet po golu Milika cieszyłbym się z remisu, mając na uwadze przebieg gry i klasę rywala. Ale wraz z upływem kolejnych, dłużących się niemiłosiernie minut zacząłem wierzyć, że dożyję historycznej chwili. Dobrze, że Poldi trafił w poprzeczkę (pozostałby duży niedosyt), a chwilę później Sebek Mila postawił kropkę nad i, odcinając Niemcom prąd. To zwycięstwo traktuję raczej w charakterze symbolicznym, tutaj bardzo wiele znaczy. Wielka radość, ale bez hurraoptymizmu, wiem gdzie w futbolu jesteśmy. Te punkty mogą okazać się arcyważne w ostatecznym rozrachunku, nadal walczymy o drugie miejsce z zespołami na zbliżonym poziomie i różnie może być, a nuż okaże się, że właśnie te 3 punkty w pewnym momencie dadzą nam awans na Euro zamiast kolejnego meczu z serii "o wszystko".
-
Grałem w demo na PS4 i X360. Różnice wizualne to na pewno rozdziałka, widownia na next-genie jakby bardziej szczegółowa, choć tu i tu nie powala detalami, powiewające gdzieniegdzie flagi też zbyt wiele nie wnoszą. I chyba zabrudzenia strojów (na X360 nie stwierdziłem). Być może wynika to z kalibracji odbiornika i różnicy w rozdzielczości, na past-genie obraz nieco bardziej rozmyty, przez co mniej "plastikowy" głównie na zbliżeniach, co mnie akurat odpowiada. Nie wiem jak zostanie rozwiązana kwestia innych warunków pogodowych, o ile w ogóle zostanie. Co się tyczy rozgrywki nie odczułem żadnej różnicy i dla mnie na obydwu platformach jest to taka sama gra, choć rozegrałem raptem 3 mecze z kumplem na PS4. Posiadacze starszych konsol, biorąc poprawkę na specyfikację sprzętu, nie muszą czuć się stratni i śmiało można brać.
-
W końcu PES, na który po ograniu dema z czystym sumieniem mogę złożyć preorder, jak za dawnych lat na PS2. W poprzednich edycjach zawsze coś mi do końca nie pasowało (choć ograniczałem się do wersji demo) i ostatnimi laty "kopałem" albo w FIFĘ na X360, albo starego dobrego PESa na PS2 właśnie. W ubiegłym roku nowy silnik zrobił na mnie raczej pozytywne wrażenie, sama rozgrywka pozostawiała jednak nieco do życzenia (przypominam - demo). Teraz jest naprawdę szał, wczoraj pograłem trochę w konkurencję na PS4 i choć sam pozostaję na starej generacji wybór jest dla mnie jasny. Gram już któryś z kolei mecz na Superstar, najwyższa wygrana to 3:1, akcje bramkowe bardzo zróżnicowane, momentami naprawdę trzeba pokombinować, żadnej gry na pałę czy powielania schematów. Genialne granie długich piłek, czy to wzdłuż czy w poprzek boiska, wszystko z odpowiednim wyczuciem. Strzały mają odpowiedni impet, gra bramkarzy imo bardzo poprawna (Neuer agresywny poza 16stką), tempo rozgrywki dla mnie w sam raz. O stałych fragmentach nie wspominam, tu od dawna PES ma przewagę. Jeżeli można mówić o symulacji, gra Konami jest na pewno bliżej tego miana. Mniejsza o braki licencyjne, do przeżycia. Długo czekałem na dobrego PESa, ale wszystko wskazuje na to, że się doczekałem.
-
Wiem, że dieta najważniejsza, a BCAA przyjmować w określonej ilości. Chodziło mi raczej o to, czy BCAA z większą ilością leucyny w składzie jest lepsze od tego ze standardową, czyli w proporcjach 2-1-1. @Canabis, możesz jeszcze dorzucić spalacz. Chociaż wycinka dopiero przede mną, to właśnie w taki zestaw planuję się uzbroić, tj. BCAA plus fat burner.
-
Tyle, że wtedy, jak dobrze pamiętam, przed porażką z Białorusią mieliśmy już awans, więc nikt się tym specjalnie nie przejął. Miałem wczoraj ogromne nerwy, jedna bramka, druga, a później nawet zaczęło się to kleić, niestety trzeci gol podciął skrzydła, a była nadzieja. Druga połowa to już dramat w naszym wykonaniu, to jest problem, który był we wcześniejszych meczach, gdy goniliśmy wynik, a nas gonił czas. Zero zimnej głowy, wszystko na pałę. A Szwecja z 0:4 z Niemcami, czyli gorszej sytuacji, wyciągnęła remis, wiadomo, trochę inna piłkarska półka, ale też, stosując porównanie z gier z serii FIFA, różnica jednej gwiazdki, myslę, że proporcje umiejętności jako tako zachowane. Konsekwencja, taktyka, czasu tyle samo co w pierwszej połowie, nam tego przeważnie brakowało. A później wchodzi już zmęczenie, tym bardziej gdy gra się bez ładu i składu. Ułańska fantazja nie sprawdza się w futbolu. No nic. Póki jesteśmy w grze i mamy przynajmniej matematyczne szanse, tak samo będę emocjował się oglądając kolejne mecze, może prócz San Marino, bo nawet po mękach na 2:0 można liczyć jak za Bońka czy Leo. Reprezentacja Polski, choć słaba, to zawsze nasza i choć człowiek przyzwyczaił się do różnych przypałów w ich wykonaniu, wyklinał od najgorszych, mówił, że już nigdy więcej, że daruje sobie, to jednak ciągle wierzy i przeżywa.
-
Waldi podał skład: Artur Boruc - Łukasz Piszczek, Kamil Glik, Marcin Wasilewski, Sebastian Boenisch - Grzegorz Krychowiak, Daniel Łukasik - Jakub Błaszczykowski, Radosław Majewski, Maciej Rybus - Robert Lewandowski. A zatem bez Ludo, a z Radkiem. No zobaczymy. Nieważne kto, mają być 3 punkty albo bye bye Rio. Osobiście odczuwam niepokój.