Wiesz gdzie mam to 80%?
Otóż to, przynajmniej w moim otoczeniu wszyscy się jarają tymi A3, A4 i innym paskudztwem, przyjemniej jest rynek zbytu, plebs kupuje tą dziadochę stylistyczną.
Mnie właściwie nie obchodzą OBECNE japońce, bo wolę 15 letniego japońskiego śmigacza odwalonego talala (a to jest żaden problem bo w tych samochodach szlaki są przetarte, jedynym ograniczeniem może być kasa. Zresztą kalkulując, od(pipi)anie 200sx wyjdzie mniej więcej tyle co kupno w miare nowego s3, a ojechać takiego na eko to żaden problem.) niż nowe ałdi z klekotem pod maską. Prędzej włożę penisa w mikser niż kupię klekota, wole na gazie jeździć. Samochody obecnie klepane, a w szczególnosći przez niemców są bez polotu. Elektronika, która zapewnia pseudo bezpieczeństwo, jakieś posrane normy ekologiczne i wygląd, dzięki któremu nie odróżnisz w tej chwili passata od renault. Obecne trendy motoryzacyjne otwierają mi nóż w kieszeni, dlatego trzymam się i będę trzymać się lat 90.
Ciągle widzę u nas piętno komuny i widok SPROWADZONEGO, NIEMIECKIEGO samochodu. Ludzie się boją japończyków bo żyją wciąż w starych stereotypach, a żyją w nich bo są idiotami.
Nie mam zamiaru tutaj obrażać wszystkich użytkowników niemieckich samochodów, jeździjcie sobie, szerokości życzę.