Przed świętami widziałem jak u mnie po osiedlu typiarze bawili się polonezami i robili "drifty" na skrzyżowaniu. Pocieszny widok
Co do samego tematu, jako kierowca jeszcze przygód nie miałem bo niedawno zacząłem kurs ale dla przestrogi napiszę jaką sytuacje miałem jadąc z ojcem.
Sytuacja miała miejsce gdzieś pod koniec września, godzina 9:30, suchutkie powietrze, suchutki asfalt, warunki świetne. Gdy ojciec odwoził mnie do szkoły zawsze jechał tą samą drogą, teoretycznie wszystko było świetnie... teoretycznie.
Znajduje się tam nieużywany już przejazd kolejowy, a przed nim lekki łuk pod górkę. Po lewej stronie od owego łuku znajdują się glinianki i parking. Ojciec wszedł w zakręt przy około 60km/h, patrzyłem na samochód przed nami i asfalt. Samochód mamy przednionapędowy i nagle zarzuciło dupą, ni z gruchy ni z pietruchy, po prostu poślizg. Samochód leciał na latarnię, ojciec zrobił kontrę, polecieliśmy na zatoczkę i tylko widziałem jak moją stroną lecimy w drzewo. Fart chciał, że wpasowaliśmy się idealnie i ojciec wyhamował.
Powód poślizgu? Dzień wcześniej ojciec jechał po świeżym asfalcie na którym był rozsypany żwir. Żwir z asfaltem przykleiły się do opony grubą warstwą i nie było praktycznie w ogóle przyczepności na tylnych kołach. Dla własnej pewności - sprawdzajcie opony po przejechaniu po świeżym asfalcie bo finał może być nieciekawy.
Mam jeszcze foty, papcio zrobił wracając.
http://img224.imageshack.us/img224/3772/opona1cj5.jpg
http://img139.imageshack.us/my.php?image=drogavh8.jpg